8 maj 2018

Od Laxusa cd Raito

Dzień jak co dzień. Wracałem właśnie razem z moją drużyną z misji, która zakończyła się porażką ze względu na pewne okoliczności, których nikt z nas się nie spodziewał. Lekko kuśtykałem, muszę przyznać, że mieliśmy ogromne szczęście. Po dotarciu do gildii, zdałem szczegółowy raport staruszkowi, czym się zmartwił. Stanąłem dość oddalony od drzwi rozmawiając z Erzą. Jednakże chwilowy spokój został przerwany. Odwróciłem się i zobaczyłem białowłosą dziewczynę. Na początku wydawała się zmieszana, ale po chwili posłała mi uśmiech z pytaniem jak mi na misji poszło. Znała mnie, lecz ja jej nie kojarzyłem, z czego wbrew pozorom było mi głupio..
- Ehm... Wróciłem... eee... Wybacz mi, ale nie kojarzę twego imienia... - rzekłem szczerze. Miałem tylko nadzieję, że jej nie uraziłem..
- Jestem Raito. - powiedziała i wyciągnęła na powitanie dłoń
Skinąłem głową i odwzajemniłem uścisk dłoni.  Jednakże staruszek zawołał ją do siebie, a ja opuściłem gildię, gdyż już nie miałem do roboty, a nie miałem zamiaru słuchać wrzasków Natsu ani jego prób wyzwania mnie na pojedynek. Było to dla mnie irytujące. Udałem się do baru Yamy. Szczerze to nie wiem ile tam siedziałem, gdyż musiało mi się przysnąć lub zamyślić... Sam już nie wiem, ale z mego transu wyrwał mnie głos kobiety.  Spojrzałem na kobietę, była starsza... Po chwili Raito dołączyła do niej...
- Laxus, co ty tu robisz? - spytała lekko zaskoczona, że znów wpadła na mnie.
Posłałem jej uśmiech, co jej bodajże matka uśmiechnęła się dziwnie. Przysiadły się obok mnie, w sumie Raito obok mnie, a jej matka na przeciwko nas. Raito musiała  czuć lekkie zdenerwowanie, bo była spięta. Zagadnąłem panie, jak im dzień minął.  Raito się rozluźniła podczas rozmowy i stawała się śmielsza. W końcu jej matka spojrzała na mnie i spytała:
- Laxusie, czy ty masz kogoś czy jesteś wolny?
Byłem zaskoczony jej bezpośredniością z jaką mi zadała pytanie.
- Mamo! - prawie krzyknęła lekko oburzona i zaczerwieniona Raito
Nie miałem zamiaru stawać nikogo w tak niekomfortowej sytuacji jak ta, która nastała.
- Jeśli chodzi o moje sprawy sercowe droga pani to do tej pory nie spotkałem tej jedynej dziewczyny.
- Tej jedynej? A jaka ona miałaby być? - dopytywała się starsza kobieta
Muszę przyznać, że lekko czułem się skrępowany rozmawiając w obecności Raito o takich sprawach z jej matką.  Zastanowiłem dłuższą chwilę nad odpowiedzią... Na pewno nie chcę by dziewczyna była pusta... Co mam przez to namyśli? Miałem namyśli taką dziewczynę, która się nie wywyższa ani nikogo nie traktuje z góry. Nie patrzy na wygląd danej osoby, lecz na jej serce.
- Ta jedyna powinna być wrażliwa, patrzeć na serca, a nie na wygląd kogoś. Być szczera i otwarcie mówić o uczuciach, jednakże przede wszystkim powinna być osobą o złotym i dobrym sercu.  - odpowiedziałem.
Raito spojrzała na mnie z lekkimi rumieńcami, a jej matka się uśmiechała do nas. Chociaż nie znam na chwilę obecną powodu jej radości... Kiedy chciałem coś powiedzieć Eve przybiegła, mówiąc, że dziadek mnie wzywa do siebie..  Przeprosiłem moje towarzyski, po czym pobiegłem za Eve do dziadka. Byłem ciekaw jak i jednocześnie zaniepokojony tym, co mój starszy chciał ode mnie.

<Raito? Mam nadzieję, że się podoba>
Ilość słów: 508

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz