- Sebastianie, gdzie się wybierasz? - usłyszałem za sobą znajomy głos Mard Geer'a, jedynego osobnika, którego mogę nazwać spokojnie "demonem" i który powoli zbliżał się do mojej osoby. Jego chód był jakby taneczny, mężczyzna z odrobiną gracji przemieszczał się z jednego miejsca, w drugie, nie potykając się o wystające z ziemi, wredne kamienie. Spojrzałem na jego wykreowaną z nienawiści do świata twarz i uśmiechnąłem się złowieszczo. Wiedziałem, że nie muszę się mu tłumaczyć, co jak komu, ale nie jemu. Oparłem się o framugę czekając, aż demon w końcu do mnie podejdzie, ponieważ nie miałem zamiaru krzyczeć z daleka, aby obudzić trupy pod nami. Trochę odpoczynku im się zdecydowanie przyda, zwłaszcza co po niektórym.
- Wiesz jak jest, Geer - westchnąłem, a on uniósł głowę w geście porozumienia - Co się stało, to się nie odstanie. Teraz trzeba z tym żyć, a ja nie mam zamiaru rozpieszczać te bachory - mówiąc to, rzuciłem okiem na poszczególne partie ciał osób, na głowach których - wystawały rogi. "Rogi nie uczynią z was demonów"; usłyszałem w głowie znajome zdanie Parathorna, wymówił je, gdy przechodziłem piekielne szkolenie. Mężczyzna tylko wzruszył ramionami, ponieważ potrafiliśmy porozumiewać się również bez słów, był dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałem, ale był także moim kolejnym Mistrzem, którego rad musiałem słuchać. Wykonałem nasz przyjacielski, demoniczny gest ręką i ruszyłem w stronę wyjścia już nie oglądając się za siebie.
~~*~~
Czasami ciekawość prowadzi nas do różnych miejsc - zwykle tych pięknych, przepełnionych radością, ale również powagą i niebezpieczeństwem, które można wyczuć na kilometr, natomiast mnie moja własna żądza, zaprowadziła do nijakiej, szarej i rozpadającej się karczmy, w której od wejścia cuchnęło brudną bielizną i piwskiem. Ludzie mają doprawdy obrzydliwe gusta, musiałem wziąć głęboki wdech, żeby nie zwymiotować od razu - chociaż nawet wtedy nic by się tutaj nie zmieniło. Podłoga lepiła się do butów, a blaty nie były czyszczone... Zapewne od wieków, jednakże uśmiechnąłem się miło do nieco spasionej kelnerki, prosząc o kartę napojów. Nie było tutaj nic wykwintnego, ale czego mogłem się spodziewać? Poprosiłem o piwo, a gdy je otrzymałem, wziąłem łyka i od razu go wyplułem. Ścieki. Jestem pewien, że jako piwo sprzedają brudną wodę z mopa, ewentualnie wodę, w której przed sekundą kąpał się jeden z przebywających tutaj żuli. Westchnąłem i niechętnie spojrzałem na tłum. Moje spojrzenie przykuła osoba, a raczej dziewczyna, która jako jedna z nielicznych, wyglądała na w miarę uporządkowaną, a co z tego wszystkiego było najlepsze - wyczuwałem od niej połowiczny zapach demona, zaintrygowało mnie to cholernie mocno. Miała różowe włosy - dodawało jej to odrobiny słodkości, do tego zaciętego wyrazu drobnej twarzy. Nie zastanawiałem się zbyt długo, więc podszedłem i usiadłem obok niej. Różowłosa spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Sebastian - przedstawiłem się - demoniczny doradca prawny, na Pani zlecenia. Czy nie szuka Pani może kogoś do stanowiska ochroniarza? To kosztuje tylko złamany grosz i Pańską duszę, nic wielkiego - odparłem z ironicznym uśmiechem, a za moimi plecami pojawiły się czarne jak noc skrzydła, natomiast na głowie - duże, ostro zakończone, diabelskie rogi. Przemiana numer jeden, początkowa. Wzrok wszystkich spoczął na mojej osobie, słyszałem też wiele plotek na swój temat; moim ulubionym pseudonimem fanów, był Czarny Żniwiarz, czy to nie urocze?
No nie mów, że on Cię chociaż odrobinkę nie zauroczył? XD ;-;
Ilość słów: 750
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz