Na jej drobnym ślicznym jasnym ciele leży sukienka. Sukienka jest długa, aż do ziemi. Jej kolor to czarny, ma pełno falbanek. Jest to sukienka na ramiączka. Bardzo ładnie ją opina... Ma także rękawiczki aż prawie do ramion. Jej buciki ich nawet nie widać, ale są. Są to małe diamentowane buciki. Jej sobowtór ma legginsy i bardzo ładną bluzę. Pod kolor włosów. Ma koturny oraz dodatki z biżuterii. Wygląda świetnie. Może być w dwóch miejscach naraz. Nikt się nie zorientuje. Taka magia.
Swobodnie się porusza, z gracją i delikatnością. Jakby była czymś nadzwyczajnie lekka. Choć jej głos się nie wydobywa, nie mruga. Może czasem, jeśli się tak zrobi. Jest ich pełno, cała militarna armia. Zrobią wszystko. Poruszają się, robią tyle. Są takie piękne. Są martwe.
To tylko marionetki, tylko przyjaciele, tylko małe stworzenia do zabawy...
Z chęcią bym się wybrała w morze. Może udałoby się odnaleźć jakiś piękny zaginiony skarb. Płynąć statkiem i odkryć jakiś podwodny świat. Pełen pięknych zabytków, dodatków do marionetek oraz może bym poznała jakąś ciekawą historię. Jamilah to imię od niedawna obija mi się o uszy. Słysze je niemal cały czas, jakby mnie wołała. Chciała, abym przyszła i pomogła. Sama nawet nie wiem czemu. Nie słucham tego głosu, lecz z dnia na dzień, z nocy na noc... Głos staje się silniejszy i przebija moje na wskroś martwe serce. Jakby się odzywało i na nowo biło. Jej głos jest taki ciepły i znany. Choć go nie pamiętam, nie znam go. Nie wiem, co znaczy. Wiem jedno. Muszę ją znaleźć i poznać, pomóc, jak i zrozumieć. Muszę to zrobić, bo inaczej zwariuje i oszaleje, niszcząc na swojej drodze dosłownie wszystko. Znajdę jakąś misje i ją wykonam. Będę mieć pretekst do wyjścia, bez pytań oraz śledzenia. Muszę, jednak uważać, iż oni mogą odkryć moją próbę. Choć i tak oni się nie cackają. Znajdę i zrozumiem. Pamiętam jakąś wyspę, tak ostatnio mi się ona śniła. Ten sen był taki realistyczny. Dokładny i pokazywał mi coś, czego teraz nie pamiętam. Tak jakbym przenosiła się tam duchem. Może inaczej jakby moja astralna powłoka się tam znalazła, a ciało było pogrążone w głębokim śnie. Tamtejsza roślinność była przepiękna, ogromne drzewo, pełno kwiatów. Morze było takie czyste, można było ujrzeć dno. Gdy się wchodziło do niego, wtem woda wokół ciebie świeciła. Jakby jakaś plazma, czy też żyjątka cię otaczały. Słońce, księżyc, gwiazdy, ogólnie pogoda w tamtejszym miejscu jest magiczna. Niekiedy pojawiają się niebywałe kolory. W nocy są świetliki. Nie pamiętam, co tam robię, ale wyspę jako taka pamiętam. Dokładnego położenia nie znam, ale wiem, jak mogę tam dopłynąć. Tak jakby morze mnie prowadziło. Jutro muszę się tam wybrać, a teraz powinnam się zdrzemnąć. Nabrać siły na jutrzejszą podróż.
Właśnie tak też zrobiłam. Ruszyłam się, aby wpierw wziąć kąpiel, a następnie się położyć w mojej komnacie. Jako iż nie mieszkam w gildzie, tylko w rezydencji. To mam cały dom dla siebie, nikt mi nie przeszkodzi. Mój opiekun mi to wszystko dał, choć także tu mieszka. Nie raz chciałam z nim porozmawiać, ale nie da się go znaleźć. Tak jakby ta rezydencja miała swój własny sekret. Jest duży, ale mimo to i tak tajemniczy. Ułożyłam się wygodnie i zamknęłam oczy po chwili. Gdy zasypiałam słyszałam nawołujący głos Jamili.
~ Jamilah, gdzie jesteś? Pokaż się, chce ci pomóc. - wołałam ją, siedząc na huśtawce.
~ Blair, ale to się już wydarzyło. Nie dasz rady pomóc. To było... - jej głos stawał się taki odległy.
~ Jamilah, przypłynę na wyspę. Znajdę sposób. Jamilah!! - zaczęłam krzyczeć, nagle moja moc się uaktywniła, była taka potężna. Wzniosła mnie tu niebu i nagle rozpętało się tornado. Kolejne i kolejne, coraz więcej. Niebo, ziemia wszystko było inne. Gdy wylądowałam byłam w mojej wiosce. Widziałam rodziców, kapłanów, wszystkich. Mój dom był taki cudowny, ale zarazem wszyscy wokoło byli martwi. Ich ciała oraz cały ten krajobraz był jak teatrzyk. Do ciał były przyczepione linki i ktoś nimi ruszał. Jamilah siedziała na środku i coś rysowała. Podchodząc do niej, widziałam mapę. Tę mapę już kiedyś widziałam. Jak byłam mała, mama mi opowiadała historie.. Pokazywała mi tę mapę, może jak sobie wszystko przypomnę i odnajdę, odkryje, sekret zrozumiem.
Obudziłam się nagle i w mega szybkim tępię, się przygotowałam. Szept Jamili dalej się unosił. Weszłam do gildii i wzięłam jedno ze zleceń. Wykonam je szybko i zacznę swoją przygodę. Wyszłam tak szybko, jak weszłam. O dziwo nikt mnie nie zatrzymał, nawet nie zauważył, aż dziwota. Czułam jedynie mroźny oddech na szyi. Acnologia, cały czas był przy mnie. Ukryty uśmiech się pojawił na mojej twarzy, ale po chwili znikł. Jak tylko znalazłam się w porcie, aby wyruszyć i znaleźć to, czego poszukuje. Statku nie musiałam długo szukać, jako iż akurat jeden wypływał. Robiłam za wiatr i mogłam z nimi ruszyć.***
Długo nie trzeba było czekać, jako iż ujrzałam wielkie drzewo. Promienie słońca tak pięknie na nie padały. Prosiła się sama, jej głos był intensywniejszy. Nabrał pięknej barwy, poruszał mną jak wiatr. Nie musiałam prosić załogi o dopłynięcie. Gdyż sama mogłam się tam przenieść. Wiatr mnie zaniósł aż w głąb wyspy. O dziwo znalazłam na niej, liczną roślinność. Tak tu pięknie, tak majestatycznie. Właśnie tutaj miałam się znaleźć, a zadanie miałam to pomóc tamtejszemu statkowi. Brak wiatru, a oni musieli się dostać, przez jak to żeglarze nazywają. Przeklęty trójkąt. Miałam drobną pomoc, jak i podałam pomocną dłoń. Szłam przed siebie i o dziwo znalazłam jamę zrobioną z korzeni. W niej był grób.
- Tenrou. Jamilah jestem, ukaż się, powiedz mi gdzie mam szukać. - powiedziałam. Kucnęłam naprzeciwko grobu i go dotknęłam dłonią. Nagle rozbłysnął i pojawiła się jedna z legend. Mavis Vermilion, wróżka, jak i Zefer. Czyta się o nich.
~ Jamilah, gdzie jesteś? Pokaż się, chce ci pomóc. - wołałam ją, siedząc na huśtawce.
~ Blair, ale to się już wydarzyło. Nie dasz rady pomóc. To było... - jej głos stawał się taki odległy.
~ Jamilah, przypłynę na wyspę. Znajdę sposób. Jamilah!! - zaczęłam krzyczeć, nagle moja moc się uaktywniła, była taka potężna. Wzniosła mnie tu niebu i nagle rozpętało się tornado. Kolejne i kolejne, coraz więcej. Niebo, ziemia wszystko było inne. Gdy wylądowałam byłam w mojej wiosce. Widziałam rodziców, kapłanów, wszystkich. Mój dom był taki cudowny, ale zarazem wszyscy wokoło byli martwi. Ich ciała oraz cały ten krajobraz był jak teatrzyk. Do ciał były przyczepione linki i ktoś nimi ruszał. Jamilah siedziała na środku i coś rysowała. Podchodząc do niej, widziałam mapę. Tę mapę już kiedyś widziałam. Jak byłam mała, mama mi opowiadała historie.. Pokazywała mi tę mapę, może jak sobie wszystko przypomnę i odnajdę, odkryje, sekret zrozumiem.
Obudziłam się nagle i w mega szybkim tępię, się przygotowałam. Szept Jamili dalej się unosił. Weszłam do gildii i wzięłam jedno ze zleceń. Wykonam je szybko i zacznę swoją przygodę. Wyszłam tak szybko, jak weszłam. O dziwo nikt mnie nie zatrzymał, nawet nie zauważył, aż dziwota. Czułam jedynie mroźny oddech na szyi. Acnologia, cały czas był przy mnie. Ukryty uśmiech się pojawił na mojej twarzy, ale po chwili znikł. Jak tylko znalazłam się w porcie, aby wyruszyć i znaleźć to, czego poszukuje. Statku nie musiałam długo szukać, jako iż akurat jeden wypływał. Robiłam za wiatr i mogłam z nimi ruszyć.***
Długo nie trzeba było czekać, jako iż ujrzałam wielkie drzewo. Promienie słońca tak pięknie na nie padały. Prosiła się sama, jej głos był intensywniejszy. Nabrał pięknej barwy, poruszał mną jak wiatr. Nie musiałam prosić załogi o dopłynięcie. Gdyż sama mogłam się tam przenieść. Wiatr mnie zaniósł aż w głąb wyspy. O dziwo znalazłam na niej, liczną roślinność. Tak tu pięknie, tak majestatycznie. Właśnie tutaj miałam się znaleźć, a zadanie miałam to pomóc tamtejszemu statkowi. Brak wiatru, a oni musieli się dostać, przez jak to żeglarze nazywają. Przeklęty trójkąt. Miałam drobną pomoc, jak i podałam pomocną dłoń. Szłam przed siebie i o dziwo znalazłam jamę zrobioną z korzeni. W niej był grób.
- Tenrou. Jamilah jestem, ukaż się, powiedz mi gdzie mam szukać. - powiedziałam. Kucnęłam naprzeciwko grobu i go dotknęłam dłonią. Nagle rozbłysnął i pojawiła się jedna z legend. Mavis Vermilion, wróżka, jak i Zefer. Czyta się o nich.
Jej poświata była coś z gwiezdnych duchów czy też wróżek, sama nie wiem. Myślałam jednak, że spotkam Jamile, ale się przeliczyłam. Uśmiechała się, jej ciepły uśmiech, rozgrzewał nawet mnie. Nie po to tu jestem.
- Powiedz mi gdzie mogę znaleźć Jamilah. Jej głos bębni w mojej głowie, jak i w snach. Więc powiedz Mavis. - powiedziałam i poszłam usiąść na jakiejś grubej gałęzi z widokiem na morze. Tak pięknie, a ona tu sama jest. No niby jeszcze jest ten, drugi co przynosi śmierć. Taka parka.
- Ona jest częścią twojej przeszłość. Choć pokaże ci. - powiedziała radosnym głosem.
Razem z Mavis poszłam w urocze miejsce. Po jednej części było żywe, a po drugiej martwe. Usiadłam na środku. Tak jakbym miała medytować. Dziewczyna siała naprzeciwko mnie, zamknęła swoje oczy, zrobiłam tak samo. Poczułam jej dotyk na swoich dłoniach. Była ciepła, choć też zimna.
Miejsce tak odległe i tajemnicze. Czasem mówią na niego dom, choć czasem przeszłość. Wydawać się też może teraźniejszą.
Można powiedzieć, iż moja postać przeniosła się w tryb astralny. Stałam na środku wioski. Jak jakiś duch. Widziałam siebie oraz dziewczynkę, podobną do mnie. Choć ta miała białe włosy jak śnieg oraz kolorową sukienkę. Jej imię to Jamilah. Mała ja, ja wołała. Dalej rozpętało się piekło, wszędzie zniszczenia, ogień. Poszłam za mała białowłosą śnieżynką. Biegła w las, uciekała. Szłam za nią, użyła swej magi i wskoczyła do wodospadu. Ruszyłam za nią. Popłynęła z nurtem, dopłynęła gdzieś... Gdzieś, gdzie bym nawet sama nie pomyślała. Jej dusza zmieniła formę, a ciało zniknęła. Tak jakby jej dusza, była ze mną. Tak jakby mnie obroniła, odnalazła. Dawna przyjaciółka, taka, której nawet już nie pamiętam. To coś zupełnie nowego. Sama nawet nie wiem cóż to jest.
Poczułam to, jak mnie przytula.
Wtem otworzyłam oczy i siedziałam z Mevis, Jamila na wyspie. W tym samym miejscu. Mevis z uśmiechem zniknęła, a Jamilah została. Wstałam i ruszyłam się, aby wrócić na miejsce dokładnie do gildii. W sumie długo nie musiałam czekać, mój jakże to bezcenny opiekun przybył i zabrał z wyspy. Tylko ja widziałam moją przyjaciółkę z dzieciństwa. Jak tak mogłam zapomnieć, chyba że ktoś to specjalnie zrobił. W tym wszystkim jest to, że niektórzy ją widzą. Tak jakby za sprawą magi żyła, pewnie nawet tak jest.
Sama nie wiem, ile godzin musiało minąć, abym mogła dotrzeć na suchy ląd. Wraz z Jamilą i opiekunek ruszyłam do gildii. Na wizytę u pewnego mistrza. Jak się jednak okazało, byłam, w zupełnie innym miejscu niż chciałam. Wparowałam wraz z towarzyszami do Lamia Scale. Nawet nie wiem po co. Jednak na swojej drodze natknęłam się na Krisa. Ktoś o nim mówił, choć nie pamiętam kto. Usiadłam w rogu i czekałam na dalszy rozwój. Ten osobnik także spoczął naprzeciwko mnie. Jednakże nikt się nie odzywał.
Kris?
Ilość słów: 1479
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz