24 sty 2018

Od Margaret cd Sebastiana



Po jednej z misji byłam niemalże padnięta do nieprzytomności. Prawie. Chciałam po prostu zajść gdziekolwiek, byleby tylko sprzedali mi tak coś do picia. Na szczęście, zaraz za jedną z górek ukazał się dach jakiejś karczmy. Moje oczy stały się szerokie jak złote monety. Zebrałam ostatki sił i dobiegłam tam. O ironio, jakież było moje zdziwienie na widok wyglądu tego budynku. Jednak z dwojga złego lepsze to niż nic, prawda? Weszłam i od razu pożałowałam. Brud, smród i ubóstwo. Bieda piszczała z każdego skrawka tej gospody, o ile można było to tak nazwać. Jednak już nie było odwrotu. Kiedy już weszłam, nie było odwrotu. Gdy podeszłam do baru poprosiłam zwykłą wodę, chociaż i co do niej nie byłam do końca pewna. Zapłaciłam i razem ze swoją szklanką ze smugami oraz powiedzmy że czystą wodą udałam się do jednego z najbardziej odległych stolików tutaj. Czułam na sobie wzrok tych wszystkich starych, obleśnych i napalonych dziadów. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.Przysięgam, że jeśli choć jeden spróbuje mnie tknąć, to wykopię go poza orbitę. Jeszcze chwila, a puściłabym pawia. Może nawet dwa. Z największą ostrożnością upiłam mały łyk. Na szczęście dało się to jakoś przeżyć. Miejmy tylko nadzieję, że nie wyląduję potem w szpitalu. Chwilę potem zjawił się ktoś jeszcze. Jedynie na chwilę zawiesiłam na nim wzrok. Doprawdy, dopiję tę głupią wodę i wychodzę stąd. Nim jednak wszystko się dopełniło, owy ktoś się do mnie przysiadł. Jakby nie było, z lekka mnie tym zaskoczył. Przedstawił się jako Sebastian i złożył niecodzienną propozycję. Chwilę później zza jego pleców wyłoniły się czarne, dosyć spore skrzydła. Również na jego głowie nieco się pozmieniało. Mianowicie pojawiły się tam rogi. Czyżby Magia Przejęcia? Niee, to było coś mocniejszego. Nie ważne, później się nad tym zastanowię. Zaraz zaczęli się wszyscy gapić. Wzięłam głęboki oddech.
- Margaret. Jednak wolę by zwracano się do mnie Margo. Mogę chociaż mieć czas, żeby się nie zastanowić?- spojrzałam na niego pytająco, a ten jedynie przytaknął- Dobrze, a więc porozmawiajmy na zewnątrz- dodałam, bo nie mogłam już znieść panującego tam smrodu.
Kiedy wstawałam, poczułam czyjeś brudne łapsko na swoim pośladku. Momentalnie się zatrzymałam, odwracając na pięcie w stronę tego zboczeńca i… pechowca. Ręce trzymałam przy sobie, zaciśnięte w pięści. Teraz to już było przegięcie. Nikt nie będzie mnie dotykał wbrew mojej woli, a już zwłaszcza ktoś taki jak ten śmierdzący pijak. Czułam jak moja furia sięga zenitu, a końcówki włosów unoszą się z nadmiaru uwalniającej się magii.
- TY STARY DZIADZIE. JESZCZE RAZ MNIE TKNIESZ, A PRZYSIĘGAM, ŻE POŚLĘ CIĘ NA TAMTEN ŚWIAT- po tej jakże pięknej i kwiecistej przemowie pijak doznał bliskiego spotkania z moją pięścią, po czym wyleciał przez dach robiąc w nim dziurę.
Po tym jakże teatralnym przedstawieniu najpierw zaskoczone oczy spojrzały na mnie, a następnie na dodatkowe okno. Rozmasowując nadgarstek wyszłam z tej zapyziałej dziury, a za mną Sebastian. Wiem już, gdzie nigdy więcej nie wrócę. Rzuciłam w stronę gospody ostatnie spojrzenie pełne pogardy, która była wręcz namacalna i wylewała się z moich oczu. Czym prędzej zaczęłam się oddalać, a mężczyzna szedł za mną.
- A więc o czym my to… Ah tak! Mógłbyś mi nieco bardziej przybliżyć szczegóły, jakby miało to wyglądać? I na jak miałoby działać sprzedanie mojej duszy, czy jest określony czas, po którym będę musiała ci ją oddać? No i właściwie, dlaczego akurat ja? Czym sobie na to, że tak to ujmę, zasłużyłam?- zasypałam go lawiną pytań, odwracając się do niego przodem i idąc tyłem.


<Sebastian?>


Ilość słów: 566

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz