9 kwi 2019

Od Manon c.d: Satoru

Jeżeli mam opisywać, jak przebiegało życie Manon w Piekle, to ujęłabym to w jedno słowo: piekielnie. Dziewczyna nie wiedziała powoli za co ma się wziąć, jadła samotnie, w pokoju, ponieważ nawet za wszystkie skarby świata, nie chciała wychodzić w tym stroju, żeby spotkać się z Władcą Piekła; byłoby to jedynie pakowaniem się w niepotrzebne tarapaty, a i tak zrobiła już w tym kierunku zbyt wiele. Czasami zastanawiała się, czy może jej matka tutaj była, bo... Nie, to niemożliwe, była wiedźmą, ale nie złą! Nie mogła trafić do podziemi, to byłoby niesprawiedliwe. Manon cicho westchnęła, próbując wyobrazić sobie moment, gdy sama przychodziła na świat, czy jej matka, Lothian Czarnodzioba, zaraz po tym, gdy została ścięta przez własną rodzicielkę, czy zaznała.. Takiej samej śmierci klinicznej, jak ona sama; co zakrawa o ironię, bo umarły praktycznie w tym samym momencie, zaraz po porodzie; tylko, że Lothian nie była winna swojej śmierci, za to Manon już zdecydowanie tak. Chciała wiedzieć, co dzieje się na górze, jak przeżywa to wszystko Satoru i jak ma się ich nowonarodzony synek, synek, który właśnie stał się starożytnym wiedźminem i białowłosa zauważyła to od razu po tym, gdy spojrzała w jego oczka. Wiedźmini, czytała o nich w legendach, byli synami wiedźm, zwykle zgładzeni zaraz po wydostaniu się na świat, aby nie siać niepotrzebnego zamętu; dlaczego? Otóż kiedyś, pierwsza w historii wiedźma, zrodzona z mroku i ogniska piekielnego, stojąca na czele armii później nowonarodzonych wiedźm; powiła syna, nikt wcześniej nie zaznał tego cudu, więc kobiety były nim bardzo zafascynowane, chłopczyk rósł w bardzo szybkim tempie, razem z emanującą z niego złością, tylko z jedną, bardzo maleńką różnicą; on był Czarnodziobym z krwi i kości, nie tak, jak nasz malutki Henryś; ten miał pazury takie same, aczkolwiek włosy czarne jak smoła, a zęby tak ostre jak te, które posiadały Żelaznozębne… Jak mówią, diabeł tkwi w szczegółach; chłopiec rósł jeszcze szybciej, osiągnął pełnoletność 10 lat po narodzinach, a później przestał się starzeć, nie był nieśmiertelny, aczkolwiek długoletni, mógł nie jeść tygodniami, aby później zaspokajać się całym stadem jeleni, bądź chmarą ludzkich, żywych istot; pochłaniał duszę jedna po drugiej, nie znając umiaru, co fascynowało wiedźmę tak samo mocno, jak ją przerażało, ponieważ jej syn był potworem w wiedźmiej skórze, prawdziwym, chodzącym demonem-apokalipsą, przepisem na totalną destrukcję wszystkiego, co oddychało. Spora część Klanu odradzała jej dalsze wychowywanie dziecka, ponieważ siał on tak liczny zamęt, że nie dało się go za nic w świecie oswoić; nie rozumiał słów typu "przestań, tak nie wolno, to za dużo", zazwyczaj wtedy prychał i szedł dalej, a zatrzymanie go zwykle kończyło się.. Śmiercią jednej z nich. Wtedy właśnie nasza Starożytna, pierwsza Matrona Klanu zaczęła zastanawiać się nad uśmierceniem własnego dziecka, ale nie mogła, była nim za mocno zauroczona, jej serce, chociaż martwe, w pełni należało do jej syna, więc postanowiła chronić go tak, jak tylko mogła, przy tym próbując troszkę ostudzić jego temperament, nie musze wspominać, jak to wszystko skończyło się dla Atiope? I tak wspomnę, otóż wiedźmini mają to w sobie, że ich moce są nieograniczone, nie skupiają się na niczym, a je mają, ich wewnętrzna studnia zawsze jest pełna i czeka na więcej wrażeń związanych z zabijaniem, mogą wszystko, oprócz ożywiania, ponieważ to.. To tylko sam jeden Bóg może. Wywołać ogień? Jejku, nie ma problemu, zmienić pogodę? Żaden problem? Usunąć z ciebie duszę jednym mrugnięciem oka? Litości, może coś trudniejszego? W każdym bądź razie Atiope próbowała, ile to już razy mierzyła w syna sztyletem, gdy ten słodko spał, lecz wyglądał wtedy tak niewinnie, jak nie ta sama osoba, która samotnie plądruje miasta bez żadnego wysiłku, pewnego razu, podczas jej ostatniej próby, która nie miała dojść do skutku; Hektor, bo tak miał na imię ów wiedźmin, przebudził się i zauważył stojącą nad nim matkę z nożem, nasiąkniętym zabójczą dawką najgroźniejszej z trucizny, której kropla powodowała wstrząsy, hibernację, ślinotok, a później natychmiastową śmierć, rzucił się na nią z przeraźliwym krzykiem, a ta nawet nie zauważyła, kiedy syn pożarł jej duszę.. I tak największa legenda Czarnodziobych, pierwsza matka wiedźm, zakończyła swój żywot, a zabił ją własny syn, któremu krzywdy nigdy nie chciała zrobić; z racji tego, że jej dusza została pożarta, nigdy też nie dostała się do piekła i nie zaznała życia po śmierci. Czarnodziobe ostatecznie złączyły się i zaczęły polować, po wielu próbach, latach walki z Hektorem; zabiła go Hekate, prababka Manon, a matka Rhiannon Czarnodziobej; dlatego też krew Manon stała się krwią następców wiedźm, przecudowną linią bordowej krwi, która uwolniła świat od wiedźminów, a teraz Manon, powiła syna, Henryiego, który żył i również był wiedźminem. Nasza białowłosa robiła dosłownie wszystko to, czego nie powinna, a jej prababka pewnie teraz przewraca się w grobie, a co... Jeżeli jest w piekle? Przez chwilę Manon przeszyła fala przerażenia, ale uspokoiła się, gdy uświadomiła sobie, że i tak nie da się jej zabić, jedyne co, to miałaby tu żyć z rodziną, która nie do końca ją teraz polubi, to wszystko, jakby nic nie zmieniło się od tego, co miała na górze przed spotkaniem z Yoshidą. W każdym bądź razie, jej wywody przerwały służki, które weszły do jej pokoju z cudowną, naprawdę cudowną, czarną, błyszczącą suknią, która wręcz emanowała królewskim majestatem, a więc miała być teraz władczynią piekła?
- Zostawiamy to dla Ciebie na jutro - prychnęła jedna z nich - Żal patrzeć, że wymienili Cię za Arsenka - westchnęła, a ta druga jakby pogrążyła się teraz we własnych marzeniach - nadal nie rozumiemy, co ty masz w sobie takiego, czego my nigdy nie miałyśmy - cmoknęła, jak wcześniej zrobił to Salomon i wypięła się niczym kocica - kształty masz niczego sobie, ale nam nie dorównasz, co masz w sobie, wiedźmo? - Manon przez chwilę była pewna, że jedna z nich zaraz się na nią rzuci, więc od razu przyjęła postawę obronną, lecz one tylko zaśmiały się przeraźliwie, lecz zamilkły, gdy do pokoju zawitała kolejna osoba, Salomon we własnej osobie.
- Wystarczy już tego, drogie panie - odparł i wyprosił je gestem dłoni, białowłosa w tym momencie cała przykryła się ciemną kołdrą, jakby próbowała ochronić się od mierzącego ją wzroku demona - Boli mnie to, kiedy tak się przede mną zasłaniasz, droga Manon, naprawdę nie wiesz ile bym dał, żeby w końcu cię skosztować, ten człowiek musiał mieć niesamowite szczęście - mężczyzna cały się napiął, jakby jego rządze zamieniły się w chwilową zazdrość - Cóż, skoro ja Cię tak bardzo kuszę, jak ty mnie, to zostawię tę noc na jutro - westchnął, był odrobinę zawiedziony i Manon wiedziała, że w wyobraźni wyrabia właśnie niezbyt normalne rzeczy - Dobranoc moja miła i do zobaczenia przy ołtarzu.
W momencie, gdy demon zniknął, Manon się rozpłakała. Nigdy nie sądziła, że miałaby zostać czyjąś żoną, a jeżeli już miała nią być, to tylko jednego Łowcy. Osunęła się powoli na poduszki, które o dziwo wydawały się miękkie, jej zmęczone, szklane oczy, od razu wyrażały protest, bardzo chciały spać, aczkolwiek nasza wiedźma nie chciała zbliżać się do kolejnego dnia... Tę walkę z ciałem niestety przegrała.
~~*~~
Następnego dnia wielkie przygotowania zaczęły się bardzo wcześnie, dziewczyna była na przeróżnych zabiegach, u fryzjerów, demonic, które zajmowały się makijażem, wszystko tak, jak na górze, tylko wykonywane bardziej brutalnie i.. wyzywająco. Nie ukrywały tego, jakie miały do niej uczucia, bo uderzały ją przy przejściu w bark lub mocno szarpały za włosy, gdy starały się uformować różne, niesamowite fryzury, które idealnie podkreślałyby wystające kości policzkowe wiedźmy. Po paru godzinach Manon była już gotowa, a gdy zobaczyła się w lustrze, to naprawdę oniemiała.. Wyglądała cudownie, jakby rola Królowej Piekła była jej przypisana od urodzenia, jakby właśnie tak miało być, lecz czy była szczęśliwa? Oczywiście, nigdy wcześniej nie czuła się tak piękna, jej skóra, którą okalały czarne, choć cudowne szaty, wręcz błyszczała, ale... W końcu przypomniała sobie za kogo wychodzi i cały czar prysł. Była piękna, nigdy nie czuła się piękniejsza, wszystko to związane z ciążą, zostało zagojone, lecz nawet dodało jej uroku i lepszych kształtów, pełniejszych, nie była już kościstą Manon, lecz Manon w pełni kobietą, z kształtami dalszej gruszki, aczkolwiek o wiele seksowniejszą. Zastanawiała się, czy teraz podobałaby się Yoshidzie jeszcze bardziej, w końcu przestała być dziewczyną i zyskała więcej atutów; zmieniła się, na lepsze, chociaż nie mnie to oceniać, bo sama jestem tylko płcią żeńską. Zbliżali się do ołtarza, widziała w nim Księcia Ciemności takiego radosnego, jakby właśnie zdał sobie sprawę, że odkrył lekarstwo na raka, więc tak wiele niepotrzebnych dusz nie musiałoby się mu tutaj kręcić, aczkolwiek wiadome było, że to nie to wprawiło go w ten cudowny nastrój, jedynie fakt, że dziecko z tą przepiękną wiedźmą da mu to, czego zawsze chciał; podbije niebiosa.
- Salomonie, czy chciałbyś połączyć się węzłem małżeńskim z tą istotą ciemności, córą demonów i szatańskim nasieniem we własnej osobie i czy przyrzekasz, że włos nie spadnie jej z głowy w Krainie Cieni? - odparł diabelski kapłan, jakby wyśmiewał się z tego, jak ślub powinien wyglądać tam na górze.
- Chcę i przyrzekam - uśmiechnął się mężczyzna, nadal okalając kobietę swoim wzrokiem. - Czy jest na sali ktoś, kto śmie sprzeciwić się temu małżeństwu? - warknął do obywateli diabeł, lecz nie spodziewał się tego, co za chwilę miało się wydarzyć. Do niby kościoła wbiegł mężczyzna z bronią, ze srogą miną i krzyknął, że zdecydowanie on nie zgadza się na to, co tu się wyrabia; Manon natychmiast poznała ten głos i odwróciła się w stronę Yoshidy, który... Nie wyglądał już jak niewinny chłopiec, tylko jako mężczyzna, który chce odzyskać to, co kocha. Myślała, że przez chwile upadnie i zemdleje, ale zapomniała, że przecież nie była cielesna.
- Satoru… - odparła, tylko jego imię zdołało się wyrwać z jej ust, gdyż zaraz po cichym śmiechu Salomona, na sali usłyszano strzały.

Musiałam przyspieszyć, bo inaczej bym nie zdażyła, gomene;-;

ilość słów: 1576

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz