19 kwi 2019

Od Atalii cd. Angelo

Nie odezwała się słowem, poprawiła jedynie włosy i usiadła w końcu na wolnym siedzeniu. Podrapała się po policzku i utkwiła na moment wzrok w swojej herbacie. Pomimo ostrzeżenia mężczyzny, nie zamierzała spieszyć się z decyzją. W sumie nie zależało jej aż tak na poznaniu przynależności obcego gościa, żeby musiała od razu sprzedawać tajemnicę własnej gildii. Och, może nie jest tym typem i zapyta o jakieś pierdółki... Na pewno.
Mimo wszystko jego propozycja wciąż była dla niej najzwyczajniej w świecie nie w porządku, a zakład, bo jak to inaczej nazwać, po prostu nudny. Ktoś musi wiedzieć, do jakiej gildii należy blondyn, więc teoretycznie mogłaby się tego dowiedzieć właśnie od tej osoby, a nie od niego, dlatego ryzykowała tylko ona. No nie sądzę, żeby inni członkowie Sabertooth na prawo i lewo zarzucali ważnymi informacjami o gildii.
Uniosła głowę i odwróciła się do mężczyzny, na którego twarzy gościł nieznany jej dotąd uśmieszek. Nie wiedziała, co ma o nim myśleć, toteż postanowiła go zaniedbać. Nieznajomy prawdopodobnie wciąż oczekiwał jej odpowiedzi. Mocniej chwyciła w dłonie ciepłe od gorącego napoju naczynie, a następnie odparła:
– Nie może być. – Próbowała cokolwiek odczytać z jego ruchów czy mimiki, ale cóż, jej umiejętności w tym zakresie były jeszcze za słabe. – Nie zrozum mnie źle – to prawie zabrzmiało jak uprzejma prośba, aż milutko z jej strony. – Nie opłaca mi się. – Kolejne zdanie rozpoczęła od „nie”, przykro. Miała wracać do popijania swojej herbaty, ale nie chciała jeszcze rezygnować z dyskusji. Nie miała pojęcia, kiedy skończy się ulewa i będzie mogła ruszyć w dalszą drogę, toteż nie chciała się nudzić zbyt długo. – Odpowiem na każde pytanie, niezależnie od tego ile ich będzie – powiedziała pewnie, spoglądając mu prosto w oczy, – ale jeśli to mi się poszczęści, ty odpowiesz na każde moje pytanie.
Czuła się, jakby grała o rozmowę, której przebieg ustali zwycięzca w rzucie monetą. W sumie przestała się przejmować wygraną czy przegraną, zaczęła zastanawiać się, o co mogłaby zapytać blondyna. Teoretycznie nic jej nie obchodził, zresztą jak jej ogólne otoczenie. Nie miała bladego pojęcia, o co mógłby jej ciekawego powiedzieć. Z pewnością wygląda na kogoś, kto wiedzę i doświadczenie ma niemałe, ale jednak... Nie potrafiłaby w żaden sposób z tego skorzystać. Och, zaplątała się we własnych myślach, rozważaniach.
Nadeszła chwila, w której mieli rozstrzygnąć, czy zakład w ogóle się odbędzie. Jak na złość, drzwi lokalu otwarły się z wielkim impetem, a do środka wpadła tajemnicza postać. Część świec pod wpływem wpuszczonego wiatru postanowiło zgasnąć, a większość podróżnych spotkała się z nieprzyjemnym oraz nagłym uczuciem chłodu. Atalia zadrżała i spróbowała mocniej nakryć na siebie swój kożuch, a następnie rzuciła złowrogim spojrzeniem w stronę strudzonego podróżnika.
Zamknął za sobą drzwi i szybciutko podszedł do baru, aby porozmawiać z pracownikiem tego lokalu. Chciał prosić, aby udzielił mu pozwolenie na ogłoszenie, jego zdaniem, pilnego ogłoszenia. Teoretycznie nie było żadnych przeciwwskazań, ażeby móc mu zabronić, toteż odwrócił się do zgromadzonego towarzystwa i głośno odchrząknął. Nic to nie dało, więc krzyknął, a wtedy zaczął mówić o potworze, który w trakcie ulewy postanowił ponękać jego wioskę, więc z samą propozycją właściciela pobliskiej osady przybiegł aż tutaj, aby prosić o pomoc czy coś w tym stylu.
– Wyglądasz na takiego, który lubi sobie zarobić – zwróciła się do pana nieznajomego od rzutu monetą. – Nie pomożesz potrzebującym, którzy oferują ładną sumkę pieniędzy?

Angelo?
Ilość słów: 538

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz