3 sie 2018

Od Hope cd. Iwo

Wysłuchałam jego opowieści i powoli do mnie wróciło, co się wydarzyło. Mój strach był powodowany tym monstrum, który przybrał wygląd Stinga... Bałam się, że to może się powtórzyć, że każdy jest tym potworem... Złapałam się za głowę i syknęłam... Iwo natychmiast znalazł się obok mnie i patrzył ze zmartwieniem na mnie. Uspokoiłam go..,
- Teraz pamiętam... - powiedziałam niepewnie...
Iwo widocznie posmutniał... On myślał, że to jego wina, że się boję.... Nie wytrzymałam i się wtuliłam w niego z płaczem... Chłopak był zaskoczony, ale mnie mocno objął chcąc mnie uspokoić.. - Teraz wiem, czego tak na prawdę się bałam.... Bałam się, że każdy może być tym potworem, który przybrał wygląd Stinga .. - wyjaśniłam przez łzy
Iwo pocałował mnie w czoło i wrócił ze mną do domu. Szybko zasnęłam w objęciach Iwo, który położył mnie do łóżka i okrył kołdrą. Obudziłam się po godzinie, ale nikogo nie zastałam w domu... Czy ja nadal śnie?  Nie wiem.. Byłam w dziwnej krainie, wszędzie było ciemno... A przede mną był jakiś budynek, coś na wzór zamku... Niepewnie poszłam w jego kierunku... Droga bardzo mi się dłużyła. Szczerze bałam się, ale coś mi mówiło bym weszła do niego. Ostrożnie otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Wszędzie panowała cisza i spokój. Nie podobało się mi to. Jednak we wnętrzu ala zamku panował mrok i trudno było coś zobaczyć przez to. Przełknęłam ślinę i ruszyłam przed siebie, stawiając ostrożnie kroki by w razie czego nie obudzić kogoś lub czegoś, kto lub co mogło tu mieszkać.  Nic jednak na mnie na chwilę obecną nie wyskoczyło, ale to zawsze mogło się zmienić, lecz liczyłam, że tak zastanie, przecież mówi się: "Nadzieja matką głupich". Marne pocieszenie, ale zawsze jakieś, czyż nie?  Ruszyłam przed siebie, obserwując czujnie otoczenie. Czułam, że błądzę jak w labiryncie... Miałam wrażenie, że mijam już po raz setny te same drzwi.... Po kilkunastu minutach znalazłam schody na górę i na dół .... Na początku chciałam iść na górę, lecz usłyszałam jak ktoś lub coś schodzi, więc szybko i najcichszej zejść na dół, ale to był błąd! Ten ktoś lub to coś nie było samo i szło na dół! Gorączkowo szukałam kryjówki,  jednocześnie starając się nie robić przy tym hałasu...  Znalazłam jakąś starą szafę, więc bez zastanowienie schowałam się w niej...  Do pokoju, w którym byłam schowana weszło dwóch mężczyzn... Jednym z nich był mój ojciec - rozpoznałam go po głosie - a drugiego nie znałam... Oni rozmawiali o mnie!  Przełknęłam ślinę i delikatnie uchyliłam drzwi, by móc bardziej usłyszeć ich rozmowę...
- Pamiętaj, co obiecałeś mi w zamian za to - rzekł nieznajomy do mego ojca
- Wiem, ona będzie twoja, więc będziesz mógł z nią robić co chcesz..  - odparł mój ojciec. 
O co im chodziło? Dlaczego oni chcą mnie? Zwłaszcza ten nieznajomy.... I czemu mój ojciec obiecał mnie dla tego mężczyzny?  Niepotrzebnie chciałam jeszcze bardziej się wychylić, bo wypadłam przed nogami nieznajomego...
- O wilku mowa - rzekł ten mężczyzna i mnie złapał za włosy oraz podniósł.
Spojrzałam się na niego ze strachem i łzami w oczach... Ojciec się śmiał, a ten drugi patrzył na mnie obleśnym wzrokiem.... Bałam się, tak strasznie się bałam..... Próbowałam się wyrwać, ale po chwili znaleźliśmy się w innym pokoju.... Tym razem w pokoju obecna byłam ja i on, sami...  Co się dzieje?! pomyślałam ze strachem... Chłopak rzucił mnie na łóżko i walnął się na mnie, a potem nastała ciemność..
- HOPE!!!! - usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię i poczułam jak ta osoba mną potrząsa...
Ocknęłam się, byłam zlana potem i płakałam... Iwo był przerażony, szybko mnie objął i poczekał aż się uspokoję...  Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że to była wizja.... Opowiedziałam wszystko Iwo przez łzy....

<Iwo??? Tym razem to ty mi wybacz >

<Następne opowiadanie>
Ilość słów: 610

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz