30 cze 2018

Od Iwo c.d: Hope

                                                     >poprzednie opowiadanie<

Widziałem że dziewczyna chce mi coś powiedzieć ale zanim wydobyła ze swoich ust jakikolwiek dźwięk podszedł do nas niespodziewanie Sting i poprosił Dziewczynę o udanie się z nim.
Nie przeszkadzając im wstałem i jak zbity pies ruszyłem w drogę powrotną do swojego domu.
Nadal widziałem ból w jej oczach, w cale nie tak miało to wszystko wyglądać.
Mam nadzieje że dziewczyna pozwoli mi wszystko wyjaśnić, może mi wybaczy ?
Odszedłem dobre parę naście metrów gdy usłyszałem przeraźliwy krzyk Hope, co jej się dzieje ?!
Zawróciłem i w błyskawicznym tempie ruszyłem biegiem z której usłyszałem krzyk.
Niestety gdy dobiegłem jedyne co ujrzałem to porwaną dziewczynę przez jakiegoś ...pff...no nawet nie wiem jak to nazwać. Zwierzę poszybowało w gorę a ja jedynie mogłem się temu przyglądać..
Muszę ją znaleźć...muszę ją odnaleźć...
Zacząłem gwizdać i z za drzew wybiegła Odala a tuż za nią Alfaar. Ogier za trzymał się przy mnie a ja zwinnie na niego wskoczyłem.
Ruszyłem galopem za tamtym dziwnym stworzeniem, jeżeli będziemy wystarczająco szybcy może uda nam się nie stracić z oczu Hope.
Koń przyspieszał z każdą chwilą coraz bardziej, omijaliśmy zwinnie każde drzewo. W pewnym momencie wyjechaliśmy na dużą i pustą przestrzeń gdzie dałem znak łydkami by Faar przyspieszył jeszcze bardziej. Czułem jak jego każdy mięsień zaczyna coraz mocniej pracować. Z każdym metrem nasza prędkość się zwiększała, z każdą sekundą doganialiśmy to dziwne zwierzę, mam nadzieję że nie będzie chciało nam przeszkodzić.
W pewnym momencie za mocno zapatrzyłem się w tego stwora i gdy Faar wybił się do skoku przez zwalony pień zachwiałem się niebezpiecznie do tyłu co spowodowało że koń stracił równowagę i o mało co nie wywalił się lądując.
- Przepraszam-poklepałem go po szyi nadal pilnując by jechał równym tempem.
Odala cała szczęśliwa z powodu tego że coś się dzieje wyprzedziła nas o parę metrów, w długich trawach dało się ujrzeć jej falujące uszy, nic więcej.
Gdyby nie sytuacja w jakiej się znalazłem byłbym w swoim żywiole, uwielbiam prędkość i dreszczyk emocji...
Popatrzyłem do góry gdzie powinien znajdować się zwierz ale go nie ujrzałem, gdzie on jest ?!
Panicznie zacząłem się rozglądać a gdy zobaczyłem go po swojej lewej wymusiłem na koniu ostry zakręt prawie o sto osiemdziesiąt stopni, Faar zarył kopytami w ziemi i ślizgając się posłusznie wykonał zadanie. O mały włos się po raz kolejny nie wywaliliśmy.
"Uważaj" - odezwał się w moich myślach Alfaar
- Wiem-odpowiedziałem
"Spokojnie, nie zgubimy ich"
- A z kąt masz taką pewność ?
" W końcu jestem najszybszym koniem z wszystkich, już zapomniałeś ?"
- Nie...
" Wyczuł nas !"  Tym razem to był głos Odali " Musimy być ostrożni"
- Jak bym tego nie wiedział-odpowiadam jej
Ale po kolejnej godzinie pościgu zwierz wcale nie chciał nas atakować, doskonale zdawał sobie o nas sprawę ale nic z tym nie robił. To dobrze czy źle ?
Gdy zwierze w końcu wylądowało ja też zwolniłem, nie chciałem od razu im się pokazywać...
                                                                  ***
Mięło kolejne parę dni w których poznałem mężczyznę który opiekował się Hope. Codziennie do niej przychodziłem gdy była nie przytomna, podobno może mieć zaniki pamięci, nie będzie mnie pamiętać. Ale podobno z każdym dniem ma się jej poprawiać. Nie wiem po co to ale mężczyzna nie chce mi udzielać żadnych odpowiedzi. Kolejne dni przynoszą tylko rozczarowania bo nawet jeżeli Hope już jest przytomna wcale nie chce mnie widzieć ani choć by zamienić dwóch słów. Mężczyzna powtarza żebym uzbroił się w cierpliwość ale to za każdym razem boi gdy widzisz jak cała się spina albo przyśpiesza jej oddech na sam dźwięk mojego głosu. Ona się po prostu mnie boi...ale po prostu przeczuwa co jej zrobiłem...tego nie wiem...
Ja na prawdę chcę jej wszystko wyjaśnić, ja na prawdę coś do tej Dziewczyny czuję, nie chce by przez to co się stało mielibyśmy się przestać spotykać. Jeżeli zraniłem ją tak że juz nigdy mi nie zaufa i nie będzie chciała ze mną być jako partnerka to chce być chociaż jej przyjacielem. Wiem...będzie bolało...ale ja na to zasłużyłem.
Po raz kolejny zapukałem do drzwi ale gdy je otworzyła i mnie w nich zobaczyła kompletnie nie chciała niczego słuchać. Moje serce po raz setny rozprysło się na miliony szklanych odłamków.
Po moim policzku popłynęły łzy...łzy bólu...czemu to tak musi boleć ?
Wyszedłem na pole i stanąłem przed Odalą.
- Nie udało się...-usiadłem na trawie i zacząłem głaskać ją po łbie
Co ja mam zrobić by z nią móc porozmawiać ? By powiedzieć jej wszystko i żeby przestała się mnie bać ?
Przez chwilę główkowałem aż w końcu usiadłem pod drzewem, poczekam sobie tutaj na nią nawet jeżeli zajmie mi to kilka dni. A jak już wyjdzie to wszystko jej powiem choć bym miał użyć siły by choć na chwilę ją zatrzymać przy sobie...
Po kolejnych sześciu godzinach Hope wyszła z budynku na sam jej widok moje serce zabiło mocnej. Tym razem uda mi się !
Szybko do niej podszedłem od tyłu
- Możemy porozmawiać ?-odezwałem się na co dziewczyna się spięła i przywaliła mi nogą prosto w brzuch
Zgiąłem się w pół i upadłem na chodnik
- Zostaw mnie -mówi
- Ale ja chce z Tobą porozmawiać, czemu mnie cały czas unikasz ?-mówię z trudem
Widzę w niej niepewność....
- Nie możesz choć raz mnie wysłuchać ? Wysłuchaj co mam Ci do powiedzenia a gdy skończę sama zdecydujesz co dalej...jeżeli nie będziesz chciała mnie znać to..to to uszanuję i nie będę Ci więcej wchodził w drogę. Proszę !-mówię pośpiesznie bojąc się że zaraz mi ucieknie i moja szansa znowu przepadnie a tego bym już nie zniósł...
Dziewczyna przez chwilę na mnie patrzy analizując wszystko w myślach a ja nadal klęcząc z opuszczoną głową czekam na jej decyzję.
- Dobrze...-mówi niepewnie- Ale nic mi nie zrobisz ?
Od razu podnoszę wzrok i napotykam jej śliczne oczy wpatrujące się we mnie z obawa
- Nie, nigdy bym Cię nie skrzywdził...-szepczę- Usiądziemy tam ?-wskazuję na ławkę
Oboje podchodzimy tam i siadamy po dwóch końcach ławki daleko od siebie, zaczynam wszystko od początku. Mówię jej jak tutaj trafiłem i jak się poznaliśmy, opowiedziałem jej wszystkie nasze przygody ze szczegółami, nie omijam niczego. Opisuję wszystko aż w końcu opowiadam jej o tym przeklętym wieczorze...nie mogę powstrzymać łez...tym razem nie czekam i opowiadam jej czemu tak postąpiłem że wcale tego nie chciałem tylko to cholerne wspomnienie...
I teraz siedzę skulony patrząc nieśmiało w jej stronę, teraz okaże się czy mi wybaczy czy znienawidzi...

Hope ?

ilość słów: 1056

>przepraszam że tak musiałaś na to długo czekać :> mam nadzieję że Ci się spodoba :3<





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz