~~
Podniosłem Mishe za biodra i nie zaprzestając pocałunków, zaniosłem ją do sypialni.
- Jeśli coś będzie nie tak, masz powiedzieć, żebym przestał. - mruknąłem do jej ucha.
Wstałem nakazując dziewczynie leżeć, podszedłem do drzwi zamykając je. Po tym otworzyłem jedną z szuflad w komodzie.
- Nie mów mi później, że Cię nie ostrzegałem, iż to nie dla Ciebie. - powiedziałem szeptem.
Dawno nie zabwaiałem się, czułem dziką satysfakcję i chęć do dalszych czynów. Zawisłem z powrotem nad dziewczyną, w pomieszczeniu panował półmrok, przez co Misha nie widziała co trzymałem w ręku. Uśmiechnąłem się ostentacyjnie i dosyć strasznie na co dziewczyna się spięła. Ułożyłem jej ręce nad głową i związałem niedawno zakupioną liną. Zbliżyłem się i przegryzłem płatek jej ucha na co pisnęła. Powtórzyłem, iż w każdej chwili może kazać mi przestać. Kiedy jednak nie usłyszałem cienia sprzeciwu, brnąłem dalej. Skrępowane dłonie przywiązałem do ramy łóżka, dziewczyna wciąż przyglądała mi się z zaciekawieniem, nie protestując. Ponownie wpiłem się w jej usta, błądząc dłońmi pod bluzką Mishuri. Przeniosłem się na szyję nastolatki zostawiając tam ślad w postaci ugryzienia. Jęknęła cicho z bólu co tylko podsycało mnie do kolejnych czynów. Niespiesznie pozbawiałem ją ubrań, wyglądała na razie na zadowoloną, na razie.. Znów wstałem i podszedłem do komody.
- Dzisiaj zabawimy się delikatnie. - uśmiechnąłem się ponownie w podobny sposób, co poprzednio. - Po mojemu.. - dodałem ciszej z grozą w głosie.
Uczennica wzdrygnęła się na te słowa, co wywołało u mnie śmiech. Widziałem w jej oczach, że zaczęła rozumieć, co mam jej do pokazania. Zbliżyłem się z kilkoma "rekwizytami" w dłoni. Ponownie wspomniałem, że w każdej chwili może się wycofać. Jest to podstawa i zawsze nią będzie - świadomość. Dziewczyna nie opierała się kiedy zakładałem jej obroże czy zamieniałem sznury na skórzane kajdanki. Stanąłem przed łóżkiem patrząc triumfalnie na zniewoloną nastolatkę. Wydałem pierwszy rozkaz. Nie zrozumiała mnie więc powtórzyłem, po czym dopiero go wykonała. Podeszła skuta i spojrzała mi w oczy. Złapałem ją za włosy i przyciągnąłem, całując głęboko. Dwa razy uderzyłem ją dłonią w pośladki.
- Jeden za nie wykonanie rozkazu, drugi za zbyt dużą pewność przy patrzeniu mi w oczy. - powiedziałem tuż przy jej uchu.
Usiadłem na brzegu łóżka i rozkazałem jej ukęknąć, zrobiła to z lekkim ociąganiem. Przyczepiłem do jej obroży krótką, również skórzaną, jak obroża i kajdanki, smycz. Kiedy wziąłem do ręki cienki bat stwierdziła, że chce abym przestał.
~~
Natychmiast ją uwolniłem z, jakby na to nie patrzeć, krępujących rzeczy i podałem dziewczynie ubrania. Ze stoickim spokojem przyjąłem fakt, że się wycofała. Wyszedłem z sypialni pozostawiając Mishuri z własnymi myślami. Udałem się do kuchni z zamiarem zrobienia czegoś do jedzenia dziewczynie, męczące było, że musiałem dużo wypić aby naprawdę nie kontaktować. Mimo, iż wypiłem sporo, czułem się już w miarę dobrze, alkohol za szybko wyparowywał z mojego organizmu. Nie wiedziałem, co dziewczyna lubi jeść więc postanowiłem zrobić jej kanapki na dosyć późną kolację a do tego czarną herbatę. Wszedłem do sypialni, uprzednio pukając. Misha siedziała na brzegu łóżka intensywnie nad czymś myśląc. Postawiłem na stoliku nocnym talerz i oznajmiłem, aby została na noc. Oczywistym było, że nie chciałem aby szlajala się po nocy. Moja propozycja zabrzmiała bardziej jak rozkaz przez sytuację, w której przed chwilą się znajdowaliśmy. Udałem się do szafy, z której wyciągnąłem dużą koszulkę i ręcznik dla dziewczyny, oznajmiajac gdzie jest łazienka jakby chciała się wykąpać. Sam stałem w salonie przy otwartych na rozcież drzwiach od balkonu z papierosem w ustach i szklanką whisky w dłoni. Mishuri wykąpała się i udała do sypialni. Odczekałem godzinę po czym sam udałem się kąpać i rozłożyłem się w salonie.
Nad ranem wstałem, aby przygotować śniadanie, Misha dołączyła do mnie akurat, kiedy miałem iść ją budzić. Zaprosiłem dziewczynę do stołu, sam ubrany już w koszulę i czarne jeansy, piłem mocną kawę i czytałem gazetę.
- Ty nie jesz? - zapytała.
- Nie jem rano. - uśmiechnąłem się delikatnie, nie odrywając wzroku od napisów.
Misha? Wybacz za końcówkę ale nie miałam pomysłu. No i wybacz, że dopiero teraz. >~<
Nad ranem wstałem, aby przygotować śniadanie, Misha dołączyła do mnie akurat, kiedy miałem iść ją budzić. Zaprosiłem dziewczynę do stołu, sam ubrany już w koszulę i czarne jeansy, piłem mocną kawę i czytałem gazetę.
- Ty nie jesz? - zapytała.
- Nie jem rano. - uśmiechnąłem się delikatnie, nie odrywając wzroku od napisów.
Misha? Wybacz za końcówkę ale nie miałam pomysłu. No i wybacz, że dopiero teraz. >~<
Ilość słów: 855
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz