5 kwi 2018

Od Kuroo cd Mishuri



Dziewczyna szybko się ewakuowała, zaśmiałem się w duchu i wróciłem do pokoju nauczycielskiego.
- Tetsurou! - zawołał za mną Francis, nauczyciel, który dzisiaj miał pierwszą lekcję z klasą Mishuri. - Pani dyrektor mnie potrzebuje, mógłbyś wziąść moją klasę? Wiem, że masz teraz okienko ale byłbym wdzięczny. - uśmiechnął się podewszywszy do mnie.
- Dość konfliktowa klasa.. - mruknąłem. - Niech ci będzie ale wisisz mi coś w zamian. - odparłem ze śmiechem.
- W jakiś dłuższy weekend idziemy gdzieś i ja stawiam! - zaśmiał się, ochoczo ruszając zapewne w stronę gabinetu dyrektorki. Niechętnie wziąłem papiery Francisa i udałem się do sali dwieście jedenaście, wszedłem do klasy spokojnie, nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Odchrząknąłem - część się ucieszyła ale pierwszy rząd miał wyraźnie coś do powiedzenia. A wśród nich oczywiście gwiazda spektaklu - Mishuri. Szybkim krokiem podszedłem do ławki i z hukiem oparłem na niej dłoń. Dziewczyna aż podskoczyła, a towarzystwo poza całującą sie dwójką nagle się rozpierzchło.
- Dzień dobry Adamie. - uśmiechnąłem się strasznie. - Skoro masz czas na takie zabawy, to pewnie jesteś przygotowany do odpowiedzi. - mocno zaakcentowałem wyraz "takie". - Zaprszam, a ty siadaj. - warknąłem w stronę zaskoczonej dziewczyny.
- A-Ale ja nie jestem na dziś przygotowany. - odparł cicho blondyn.
- Spakuj się.
- Ale-
- Powiedziałem coś. - posłusznie spakował swoje rzeczy i wstał, wyszedł kiedy wskazałem dłonią na drzwi. - Ktoś jeszcze jest nieprzygotowany? - mruknąłem siadając za biurkiem. Na te słowa wyszły następne trzy osoby. - Mishuri, nie chodzisz do szkoły więc pewnie mnie jeszcze nie znasz. - zwróciłem sie do dziewczyny. - Nazywam się Kuroo Tetsurou. Uczę historii i języka. Dziś ci podaruje ale jeśli na następną lekcje będziesz nieprzygotowana to dołączysz do swojego chłopaka i reszty za drzwiami. - teraz zwróciłem sie do całej klasy. - Mam dziś z wami zastępstwo zamiast Pana Francisa. - usłyszałem ciężki szum, który przeszedł po klasie.
Zacząłem prowadzić zajęcia raz na jakiś czas spoglądając na otępiałą dziewczynę, triumfowałem w duchu, będzie musiała się w końcu podporządkować, ja już tego dopilnuje..
Na przerwach nie spotkałem już Mishy, skutecznie mnie unikała, to była dzisiaj jedyną lekcja jaką miałem z jej klasą. Starałem się zrozumieć czemu tak zależy mi na tych zajęciach, a także dlaczego w klasie dostałem prawie ataku złości widząc ich. Normalnie wyrzuciłbym z klasy całe to towarzystwo, a jednak coś mnie przed tym powstrzymało. Nawet nie zauważyłem jak szybko minął dzisiejszy dzień, spakowałem swoje "dokumenty" i ruszyłem w stronę wyjścia z opustoszałego już budynku. Zatrzymała mnie jednak jakaś drobna postać, a okazała się nią być Misha.. To znaczy Mishuri. Oczywiście, że Mishuri.
- Coś się stało panno Mish..uri? - zapytałem robiąc dłuższą przerwę w jej imieniu aby przypadkiem nie powiedzieć do niej per. Misha.
- Kim ty do cholery jesteś? - warknęła.
- Uważaj na słowa młoda damo. - uśmiechnąłem się cynicznie.
Wyminąłem ją i wyszedłem, dopiero kiedy byłem poza terenem szkoły dziewczyna dogoniła mnie.
- Odpowiedz.
- Przecież się przedstawiłem. Nie to co ty. Kultury za grosz. - mruknąłem lekceważąco, czym bardziej ją zirytowałem.
Spojrzała na mnie nienawistnym wzrokiem, jakbym co najmniej jej matkę harmonią zapie! To znaczy zabił. Nie zareagowałem na to, mój wzrok jak i wyraz twarzy pozostawał dalej pusty z cyniczny uśmiechem. Westchnąłem.
- Co powiesz na kawę?


Misha? Gomenn za czas.. i całokształt.. i to cos powyżej..


Ilość słów: 540

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz