Tak, do niej, nawet nie wiem czemu akurat taki pomysł szczelił mi do głowy ale no cuż, zdarza się.
W końcu nie będę siedział tylko w swoim mieszkaniu, no nie ?
Po paru krokach jakaś dziewczyna z impetem na mnie wpadła, oboje zaliczyliśmy glebę.
- Nie umiesz chodzić?-fuknęła na mnie
- A ty rozglądać się do okoła ?-odbiłem
Oboje wstaliśmy na równe nogi i zaczeliśmy się sobie przyglądać
- Nowy jak sądzę ?-stwierdziła
- No
- A co tu robisz ?-przekrzywiła głowę na bok
- Idę
- Do Saberooth ?
- Jak widać..
- A Ty ?-zapytałem
- Idę
- Gdzie ?
- A co cię to obchodzi ?
- Okej-wzruszyłem ramionami
- A po co idziesz do Saberooth ?
- Pozwiedzać
Dziewczyna bez słowa mnie wyminęła i poszła w tylko sobie znanym kierunku, chwilę patrzyłem na nią aż sam ruszyłem w swoją stronę.
Włuczyłem się po Gildii bez celu, udało mi się nawet zamienić parę słów z innymi osobami ale tak to nic szczegulnego.
Właśnie szedłem ku wyjściu gdy po raz kolejny ktoś na mnie wpadł, czy dzisiaj mam jakiegoś cholernego pecha czy co ?!
Po raz drugi zaliczyłem glebę tego dnia tylko że teraz zderzyłem się ze swoim sąsiadem, Iwo.
- Hej -wyciągną do mnie rękę bym mógł wstać
- Cześć
- Co tu robisz ?-zapytał
- Właśnie wracam do domu, nie widać ?-zacząłem już się irytować
- Wyluzuj-poklepał mnie po ramieniu- Ja idę do Hope
Mrugną do mnie
- Coś tu często łazisz -podsumowałem
Ten się tylko uśmiechną i ruszył w swoją stronę
Dla swojego bezpieczeństwa rozglądnąłem się czy aby na pewno mam drogę wolną i czy zaraz ktoś się we mnie nie wpakuje.
Wyjąłem telefon i słuchawki, wsadziłem je sobie do uszu i puściłem swoją Playlistę.
Muzyka dudniła mi w uszach a ja zmęczony zacząłem wracać do swojego cichego mieszkania gdzie zostawiłem swojego wiewiura.
Myśląc że już nic mnie tego dnia nie spotka oczywiście musiałem się mylić, w końcu co to był by za dzień bez niespodzianek ?
Rozpętał się silny wiatr który z ogromną siłą wiał mi prosto w oczy, za każdym razem coraz silniejszy. Tak jak by się na mnie zawziął, w pewnym momęcie nawet się zachwiałem.
Ale pomijając warunki pogodowe byłem zadowolony.
Wiatr szarpał koronami drzew na wszystkie możliwe strony świata, liście co chwila spadały tak jak by już miała nadejść Jeśeń...albo lepiej Apokalipsa.
W pewnym momęcie porwało mi mój ulubiony płaszcz.
Szybko ruszyłem w pogoń, co dobiegałem do tej przeklętej kurtki ona dosłownie "ożywała" i kotłując się uciekała mi dalej. W takim tępie dodatkowo pchany przez wiatr wyląduję spowrotem w Saberooth.
Po chwili udało mi się przechwycić materiał i zadyszany zacząłem mozolnie iść spowrotem.
Byłem w połowie drogi do domu gdy przedemną stanęła ta sama dziewczyna.
Jej bląd włosy targały podmuchy wiatru a ona sama stała jak by wrośnięta w ziemię.
- Widzę że cały czas na siebie wpadamy-wymamrotałem
- Uwierz wcale tego nie planuję-warknęła
- A to ty taka zawsze jesteś ?
- A co ?
- A nic
- Lepiej mnie nie wkurzaj
- Przecież ja nic nie robię-odezwałem się- Mieszkasz tu, zgadłem ?
- Pochwały dla twej ogromnej inteligencji-odpowiedziała z sarkazmem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz