Przez całą drogę byłam nieobecna myślami przy Angelo. On coś do mnie mówił, jednak ja nic nie słyszałam. Widziałam jedynie, jak poruszał ustami. Wszystko wokół mnie było rozmazane. Nie potrafiłam myśleć racjonalnie. Jedyną rzeczą, którą zauważyłam, to utratę bardzo dużej ilości krwi. Najprawdopodobniej przez to miałam tak osłabiony organizm. Co prawda Buggy nie trafił w żadne żyły, jednak porobił tyle dziur w moim ciele, że trudno, aby krew nie leciała strumieniami. Blondyn już zatamował najobfitsze krwawienia, żebym nie umarła, zanim dotarliśmy do celu. Na całe szczęście zaczęłam się budzić i odzyskiwać swoją świadomość. Kiedy wkroczyliśmy na dziwny teren, gdzie było pełno mroku i napiętej atmosfery, mój mózg zaczął poprawnie pracować i nie płatał już różnych, irytujących figli. Powoli byłam już wszystkiego świadoma, a świat wokół mnie nabierał kształtu. Po chwili zrozumiałam, gdzie byliśmy. Gildia Raven Tail. Miałam wrażenie, że Angelo jakiś czas temu kazał mi nic nie mówić na temat swojej gildii, ale już wiedziałam dlaczego. Od znajomych słyszałam, że Raven Tail był największym wrogiem mojej gildii i żywił do niej nienawiścią. Mistrzowie są ze sobą jakoś spokrewnieni, jednak nie miałam bladego pojęcia kim dla siebie byli. Nadal udawałam nieprzytomną. Jednak gdy usłyszałam irytujący głos jakieś dziewczynki, ciśnienie mi trochę podskoczyło. O czym ona mówiła? Co Angelo był jej winien? Co on takiego robi, że jego mistrz nie powinien wiedzieć? Jeszcze więcej pytań się pojawiło w mojej głowie, gdy ona krzyknęła na cały głos: „IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIVVVVAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAANNN! ANGELO ZNOWU SPROWADZIŁ SOBIE PANIENKĘ!”
Od razu poczułam, jak blondyna zalał strach i panika. Gdyby nie fakt, że jeszcze ledwo myślałam, a wszelkie siły mnie opuściły, bym zaczęła się go wypytywać, o co chodziło tej Arei czy jak jej tam było. Mężczyzna od razu pobiegł w przeciwną stronę jak najdalej od schodów.
- Angelo… - wydusiłam z siebie ciężko.
- Nie mamy czasu! - powiedział zdyszany, jednak położyłam dłoń na jego piersi i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Daj mi sekundkę. Zamaskuję swój znak. - powiedziałam, po czym wyciągnęłam z kieszeni malutki pojemniczek wypełniony maścią podobnej do koloru mojej skóry. Nie dało się jej zmyć przy pomocy wody. Musiało to niestety zostać kilka dni na moim ciele, zanim mogłabym to z siebie zdrapać. Otworzyłam pudełeczko i szybko zamalowałam znak gildii Fairy Tail na moim lewym ramieniu. Po czym schowałam pojemnik do kieszeni Angelo, ponieważ usłyszałam czyjeś kroki, dochodzące z daleka, jednak zbliżały się z każdą sekundą. Blondyn kazał mi wskoczyć mu na plecy, ponieważ doskonale wiedział, że nie byłabym w stanie biec. Szczególnie że już ledwo stałam. Kilka minut później znaleźliśmy się w jego pokoju. Położył mnie na łóżku, a sam zaczął czegoś szukać w szafkach. W końcu wyjął małą apteczkę i podszedł do mnie. Nic nie mówiąc, jego dłonie powędrowały do zapięcia od mojej peleryny. Zdjął ją, a ja przyglądałam się jemu z delikatną nieufnością w oczach. Bałam się, że będzie chciał mi coś zrobić. Zostałam już kiedyś zgwałcona… Następnie zdjął ze mnie koszulkę. Spodnie wolałam sama zdjąć, jednak potrzebowałam jego pomocy. Siedziałam już na jego łóżku w samej bieliźnie. Jednak na plecach miałam kilka ran, a mój czarny stanik by jedynie utrudniał opatrzenie ran. Niechętnie pozwoliłam, by mężczyzna rozpiął go za mnie. Wyjątkowo szybko jemu to poszło. Czyżby miał jakąś wprawę w zdejmowaniu takich części ubioru kobiet? Kiedy ja już leżałam niemalże naga, sam Angelo zdjął z siebie górną część garderoby. Gdy zobaczyłam jego sylwetkę, na mojej twarzy pojawił się delikatny rumieniec. Na pierwszy rzut oka nie wyglądał na kogoś, kto miałby umięśnione ciało. Spojrzałam na niego, a potem na jego brzuch, znaczy na… kurwa nie miałam dobrej wymówki. Po chwili odwróciłam wzrok i zamiast skupić się na blondynie, przyglądałam się pięknym krajobrazom przez okno. Nagle poczułam mocne szczypanie i ból. Spojrzałam na swoją nogę. Mężczyzna właśnie odkaził rany i zaczął je bandażować.
- Właśnie… - zaczęłam trochę niepewnym głosem. - Kim była ta dziewczyna, którą spotkaliśmy przy wejściu? - zapytałam się zaciekawiona jej osobą.
- Nikim, kim należałoby się w jakimkolwiek stopniu przejmować. Taka namolna, stara znajoma. - odpowiedział spokojnie, jednak jego twarz i głos mówiły co innego. Był trochę zestresowany.
- A o co jej chodziło z tym, że jesteś jej coś winien? - nie mogłam się powstrzymać od pytań. Zazwyczaj zamykałam się od razu, gdy dostałam jedną odpowiedź i nie drążyłam dalej, jednak tym razem było inaczej. Chciałam wiedzieć. Po prostu, bez żadnych szczególnych powodów.
- Kiedyś wyświadczyła mi przysługę, a teraz czeka na rewanż. - odpowiedział, unikając mojego wzroku. Jego odpowiedzi stawały się coraz ciekawsze.
- Mhm… - odepchnęłam go delikatnie od siebie, tak aby usiadł prosto na łóżku. - To musi być bardzo zniecierpliwiona… - powiedziałam i zmieniłam swoją pozycję z leżącej na siedzącą. Jednak, zamiast posadzić swój tyłek na mebel, wybrałam nieco inne miejsce. Kolana Angelo. Usiadłam na nim okrakiem. Jeszcze jedno pytanie mnie trapiło…
- Hmmm… Angelo? - spojrzałam mu prosto w oczy.
- Tak? - uniósł jedną brew. Widziałam, że był dosyć przestraszony moimi nagłymi pytaniami. Z każdym słowem mój głos się trochę zmieniał. Stawałam się coraz bardziej zazdrosna oraz wścibska. Chciałam wiedzieć jak najwięcej o mężczyźnie.
- Właściwie, co ty robisz? - dodał zakłopotany, widząc mnie z bliska nagą. Nie wstydziłam się aż tak bardzo swojego ciała. Cóż, matka mnie uczyła, że moje ciało jest również narzędziem i nie muszę się wstydzić, pokazywać je mężczyźnie, a szczególnie jak ma być moim celem misji. Jednak Angelo nim nie był. To dlaczego na nim usiadłam? I to jeszcze okrakiem?
- Siedzę na tobie. - odpowiedziałam, posyłając delikatny uśmiech w jego stronę. - Apropo słów tej dziewczynki… Jakie panienki sobie sprowadzałeś do domu kochany? - zapytałam się, jednak w moim głosie można było wyczuć zazdrość na kilometr. Sama byłam zdziwiona tym faktem. Byłam piekielnie zazdrosna o mężczyznę, którego prawie nie znałam? Co się ze mną zaczęło dziać? Dlaczego w ogóle zaczęłam się nim interesować bardziej niż jakimkolwiek innym mężczyzną? A co najważniejsze… siedzę przed nim naga i pozwoliłam mu się dotykać. Albo on używa, jakieś dziwnej magii, albo ma w sobie coś, co przyciąga i obezwładnia kobiety. Poczułam się dosyć niezręcznie, ponieważ przez cały czas Demon nam się przyglądał bardzo uważnie. Wiedział, że nie powinien patrzeć, ale nie ufał Angelo. Bał się, że coś mi zrobi i potem będę znowu płakać. Zawsze był jeszcze Alan, który mnie pocieszał, jednak tym razem mojego szalonego brata już nie było. Nikt lepiej nie stawia do pionu i motywuje jak mój brat. Kiedy mój były chłopak ze mną zerwał, Alan spędzał godzinami na rozmowach ze mną. Ciągle powtarzał, że kiedyś znajdę idealnego dla siebie mężczyznę. Przez chwilę zobaczyłam Angelo, jednak szybko wybiłam to sobie z głowy. Pomimo tego, że był bardzo szarmancki i przystojny, kryło się w nim, coś, co by wzbudziło we mnie strach i niepokój.
Angelo? XD
Ilość słów: 1076
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz