- To jak, idziemy? - spytał.
- Tylko się nie zgub słoneczko. - te słowa nie były do mnie podobne. Jakby wstąpiła we mnie jakaś to nowa natura. W końcu mogliśmy zbadać te ruiny i dowiedzieć się co dalej. Siva szła przed nami i szukała jakiegoś znaku. Kto ją to wie. Chodzi swoimi ścieżkami. Gdy Siva opadła z sił, a ja podeszłam do światła odbijającego się w lustrze. Czy to nie jest zadziwiająco proste. Zero pułapek, zero czegokolwiek. Może to tylko rozgrzewka przed burzą. Tym światłem okazała się pochodnia, wzięłam ją i wrzuciłam do małego strumyka. Oczywiście, że wiedziałam, iż to nafta albo inne coś. Nie za bardzo jakoś mnie to interesuje. Po chwili cała woda zaczęła płonąć. Tak jakby to wszystko tak miało właśnie wyglądać. Gdzieś już o tym było pisane. Patrzyłam się na ściany, które teraz były oświetlone. Kątem oka dostrzegłam chłopaka, stał gdzieś dalej. Może on to zrozumie.
Były to jakieś rysunki oraz napis. Odeszłam i usiadłam obok wilka. Gdy tylko wyczuła moją obecność, położyła łepek na moich nogach. Mogłam sobie ją głaskać. Oparłam głowę o coś i zamknęłam oczy.
***
Otworzyłam je ponownie, gdy Siva coś jadła. Chłopak siedział i się przyglądał, to było nieco straszne. Wstałam, otrzepałam się i ruszyłam.
- Ruiny zmieniły położenie. - powiedziałam do siebie. Stałam przez chwile, analizując co się, właśnie stało. Choć po chwili dopiero ruszyłam się w drogę. Wilk po chwili pojawił się u mego boku. Słyszałam deszcz, tam też się kierowałam. Głos płci przeciwnej nie dochodziła do mnie. Przeszłam przez ścianę i znalazłam się na dworze. Jakiś las, w niektórych dzielnicach padał deszcz, śnieg, grad, była burza, albo słońce. Takie to niecodzienne. Choć bardzo przyciągało uwagę, nie patrzyłam pod nogi. Dopiero gdy poczułam na brzuchu dłonie, wyrwało mnie to z transu.
- Uważaj, bo byś spadła. - powiedział Zero. Nie wiem, czy był w szoku, czy może trochę zmartwiony. To niezbyt mi odpowiada, choć ma przyjemny dotyk. Odskoczyłam niemal po sekundzie. Poczułam się, jak niewiele nas dzieli. Bez przeszkód może mnie dotknąć. To trochę mnie przerażało.
Skoro już jesteśmy w tym całym pałacu, to niech on już będzie. Użyłam mojej mocy, żeby zepsuć i zburzyć ten fałsz. Udało mi się, gdy wylądowałam. Leżałam na podłodze z marionetka w dłoni. Drobne ciałko, błękitne oczka, morski kolor włosów, oraz prześliczna granatowa suknia z wieloma falbankami. Taka rozkoszna i piękna. Po chwili jednak się podniosłam i spojrzałam po pokoju. Duże łóżko z czarną ramą, natomiast pościel była pod kolor sukienki marionetki. Kilka szafek, biurko, odwróciłam się w stronę okna. Zasłony w fioletowym kolorze, podeszłam do okna. Za nim rozciągał się horyzont. To było dość dziwne i niezwykłe. Dzieci się bawiły. Wyszłam z pokoju i szłam długim korytarzem. Po chwili natrafiłam na Sive oraz Zero. Po chwili spojrzałam, na zlecenie zmieniło się coś. Pokazałam to chłopakowi. Jak się okazało, obie te kartki, łączyły się w całość. Trochę to zagadkowe. Po chwili jednak teraz staliśmy w dużym skarbcu. Nie wiedziałam, do końca co się dzieje. Wilk nie odstępował mnie na krok. Przy niej mogę być sobą. Jednak nagle zaczęliśmy spadać. Użyłam mocy, aby bezpiecznie wylądować z Sivą i Zero.
Znaleźliśmy się w wiosce, tylko gdzie są jej mieszkańcy.
- Zero. - powiedziałam, spoglądając na niego.
- Tak. - krótkie odpowiedzi, są dużo lepsze niż długie..
- Co teraz? - spytałam.
Otworzyłam je ponownie, gdy Siva coś jadła. Chłopak siedział i się przyglądał, to było nieco straszne. Wstałam, otrzepałam się i ruszyłam.
- Ruiny zmieniły położenie. - powiedziałam do siebie. Stałam przez chwile, analizując co się, właśnie stało. Choć po chwili dopiero ruszyłam się w drogę. Wilk po chwili pojawił się u mego boku. Słyszałam deszcz, tam też się kierowałam. Głos płci przeciwnej nie dochodziła do mnie. Przeszłam przez ścianę i znalazłam się na dworze. Jakiś las, w niektórych dzielnicach padał deszcz, śnieg, grad, była burza, albo słońce. Takie to niecodzienne. Choć bardzo przyciągało uwagę, nie patrzyłam pod nogi. Dopiero gdy poczułam na brzuchu dłonie, wyrwało mnie to z transu.
- Uważaj, bo byś spadła. - powiedział Zero. Nie wiem, czy był w szoku, czy może trochę zmartwiony. To niezbyt mi odpowiada, choć ma przyjemny dotyk. Odskoczyłam niemal po sekundzie. Poczułam się, jak niewiele nas dzieli. Bez przeszkód może mnie dotknąć. To trochę mnie przerażało.
Skoro już jesteśmy w tym całym pałacu, to niech on już będzie. Użyłam mojej mocy, żeby zepsuć i zburzyć ten fałsz. Udało mi się, gdy wylądowałam. Leżałam na podłodze z marionetka w dłoni. Drobne ciałko, błękitne oczka, morski kolor włosów, oraz prześliczna granatowa suknia z wieloma falbankami. Taka rozkoszna i piękna. Po chwili jednak się podniosłam i spojrzałam po pokoju. Duże łóżko z czarną ramą, natomiast pościel była pod kolor sukienki marionetki. Kilka szafek, biurko, odwróciłam się w stronę okna. Zasłony w fioletowym kolorze, podeszłam do okna. Za nim rozciągał się horyzont. To było dość dziwne i niezwykłe. Dzieci się bawiły. Wyszłam z pokoju i szłam długim korytarzem. Po chwili natrafiłam na Sive oraz Zero. Po chwili spojrzałam, na zlecenie zmieniło się coś. Pokazałam to chłopakowi. Jak się okazało, obie te kartki, łączyły się w całość. Trochę to zagadkowe. Po chwili jednak teraz staliśmy w dużym skarbcu. Nie wiedziałam, do końca co się dzieje. Wilk nie odstępował mnie na krok. Przy niej mogę być sobą. Jednak nagle zaczęliśmy spadać. Użyłam mocy, aby bezpiecznie wylądować z Sivą i Zero.
Znaleźliśmy się w wiosce, tylko gdzie są jej mieszkańcy.
- Zero. - powiedziałam, spoglądając na niego.
- Tak. - krótkie odpowiedzi, są dużo lepsze niż długie..
- Co teraz? - spytałam.
Zero?
Ilość słów: 588
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz