31 gru 2017

Od Evelyn C.D Fushime


Ławka wydawała mi się wyjątkowo twarda, a siedzenie na niej niemal zaczęło sprawiać mi fizyczny ból. Zimno docierało do mojej skóry pomimo ubrań, które miałam na sobie. Sekundy zdawały się dłużyć w nieskończoność, ale nie ruszyłam się z miejsca. Nadal wpatrywałam się w drzwi, a właściwie wrota, rezydencji. Chęć, żeby się podnieść i podejść nie dawała mi spokoju. Przejście przez znane mi tak dobrze korytarze czy naciśnięcie starej klamki wydawało się właściwe. W najwyższym oknie zauważyłam sylwetkę dziewczyny, a cała moja uwaga skupiła się na niej. Soraya wyglądała tak samo jak poprzednio, bawiła się zamyślona puklami włosów opadającymi na ramiona. Pewnie rodzice teraz zmuszali ją do treningów, po których stała się wrakiem człowieka. Ich metody wychowawcze nie zostawiały widocznych blizn, jednak wykańczały człowieka psychicznie. Zamknęłam powieki i wstałam. Ruszyłam w kierunku miasta, czując pustkę w sercu.
~~*~~
Nie zwracałam uwagę dokąd idę. W zasadzie nie zwróciłam uwagi na nic, póki drogi nie zagrodziło mi... coś. Stwór, który zastąpił mi drogę wyglądał jak skrzat, o wielkich diamentowych oczach. Sprawiał wrażenie niegroźnego, ale trudno mi było to stwierdzić dokładnie. Jego rasa nie była mi znana i mogła mieć w zanadrzu jakieś sztuczki.
Czemu za nami idziesz?  zasyczał w moją stronę, groźnie mrużąc przy tym oczy.
Stanęłam jak wryta, nie do końca wiedząc co mam odpowiedzieć. Przechyliłam lekko głowę, nie wiedząc co ma na myśli. Nie miałabym żadnego interesu w śledzeniu zwierzęcia, o bliżej nieokreślonej rasie ani właścicielu. Dopiero wtedy zauważyłam chłopaka, który stanął kilka kroków za swoim pupilem. Miał przy sobie także kota, który najwyraźniej był zirytowany zachowaniem drugiego zwierzęcia.
 Odpowiedz chociaż jak masz na imię — wydawał się nieco zrezygnowany. Nieco zdziwił mnie fakt, iż kot miał więcej autorytetu od tej tajemniczej istoty. Jeszcze bardziej osobliwy wydawał mi się chłopak, który nie miał nic do powiedzenia.
— Evelyn — pozwoliłam sobie na leciutki uśmiech.
Zwierzę zmieniło swój kształt i ulokowało się właścicielowi na ramionach. Wymamrotał mu coś do ucha, ale nie byłam pewna co dokładnie powiedział. Najwyraźniej nie było to przeznaczone dla moich uszu, po czym zwrócił się w moją stronę:
Panienka Evelyn ma może ochotę wybrać się z nami na spektakl? — spytał się mnie, jakby zupełnie zmieniając swoje nastawienie do mnie.
— Panienka? — głos nieco mi zadrżał. Już wcześniej zdarzały mi się sytuacje, w których ludzie zwracali się do mnie z drwiącym szacunkiem. Zapraszanie mnie jednak tym samym do teatru było nowością.
Chłopak wyciągnął do mnie rękę, jakby chcąc mnie wziąć pod ramię. Po chwili wahania ujęłam jego dłoń. Wprowadził mnie do sali, kupując po drodze bilety. Nadal nie odezwał się nawet słowem, ale nie zamierzałam na niego naciskać. Kiedy zajmowaliśmy miejsca, przyglądałam mu się z zaciekawieniem. Stwór najwyraźniej to zauważył, bo pospieszył z wyjaśnieniami:
Fushime Saruhiko. tak się nazywa. Nie licz, że sam coś ci powie — zastanowiłam się moment nad jego słowami. Doszłam do wniosku, że Fushime mógł być albo małomówny, albo nawet niemową. Gadatliwy stwór-strażnik byłby idealnym kompanem dla niemej osoby.
Zwierzę znów zmieniło postać na coś, co przypominało wombata o diamentowych oczach, po czym usadowiło mi się na kolanach. Podrapałam go po karku, na co rozległo się cichutkie mruczenie.
— A Ty jak masz na imię? — spytałam zwierzaka cicho, starając się nie przeszkadzać innym ludziom.
Kage, miło mi poznać — odpowiedział
Uśmiechnęłam się do niego w odpowiedzi. Mój sąsiad przez cały spektakl wpatrzony był w scenę, ale ja nie do końca mogłam się skupić. Cała sytuacja, która przed momentem zaistniała, wydawała mi się mocno abstrakcyjna. Przyjaciel mojego towarzysza jakoś w połowie sztuki zasnął na moich kolanach, oddychając równomiernie. Kiedy znów zapaliły się światła, zamrugałam zaskoczona. Czas spędzony w teatrze minął mi zaskakująco szybko. Kage również się obudził, po czym przeciągnął się leniwie. Kot Fushimy wpatrywał się we mnie intensywnie.
— Dokąd się wybierałeś po teatrze? — spytałam, nie do końca wiedząc czy powinnam nawiązywać z chłopakiem rozmowę. Zapewne znów odpowie mi zwierzę o diamentowych oczach, ale mimo tego wpatrywałam się w niego.  Nadal nie wykluczyłam opcji, że nie może mówić. Zwróciłam wzrok na Kage'a — Fushime nie jest niemy, prawda? — miałam nadzieję, że chłopak tego nie słyszał, bo gdyby jednak był niemy, mógłby uznać to za obrazę.

<Fushime? :3>


Ilość słów: 693

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz