- Oni....wyparowali... jak para... - powiedziałam oszołomiona....
Iwo złapał mnie za dłoń i wyprowadził z pokoju. Po kilku minutach znaleźliśmy się u niego. Kiedy zostałam sama, odczytałam wiadomość...
"Droga córko,
skoro to czytasz i otrzymałaś oznacza, że nie żyję, a więc grozi Ci śmiertelne niebezpieczeństwo. Duren Ci pomoże i wyjaśni... Wybacz mi, że Cię porzuciłam, ale zrobiłam to dla twojego dobra byś była bezpieczna jak najdłużej... Oraz wybacz, że usunęłam Ci wspomnienia z prawdziwego domu, w którym się wychowywałaś od pięciu lat, to również było konieczne, jak i zmienienie twojego wyglądu.
Twoja kochająca mama
P.S Bardzo Cię kocham i żałuję, że nie mogłam być przy Tobie, gdy Ty dorastałaś"







~Kilka miesięcy później~
Mój trening dobiegał końca, podczas tych kilku miesięcy miałam mnóstwo przygód i jednocześnie zmartwień i frajdy... Brakowało mi Iwo, ale Navarre ciągle dotrzymywał mi towarzystwa tak jakby był zazdrosny o Iwo, a zwłaszcza oto że to z nim najwięcej czasu spędzam... Cicho zachichotałam na tę myśl... Od dwóch tygodni nie widziałam Durena, co mnie martwiło.. Zjawił się pod wieczór z Iwo! Chłopak porwał mnie w ramiona z radością i ulgą jednocześnie...Chłopak zaczął mnie wypytywać co i jak, więc mu zaśpiewałam, przez co zobaczył moje przygody dzięki śpiewu....
- Gdzie ja jestem? - spytał pewnie sam siebie

Ryoma zerwał się na równe nogi i spojrzał na mnie jakby ducha zobaczył. Muszę przyznać, że miałam wrażenie iż go znam i to bardzo dobrze... Dziwne uczucie spotkać swego "narzeczonego".
- A...Azura... Czy to ty? - mówiąc to położył swoją dłoń na policzku.. Zarumieniłam się... Ryoma ma długie brązowe włosy. Zawsze nosi zbroję samuraja, a na nią zakłada coś w stylu płaszcza..
- Tak, to ja Ryoma - odparłam..
Stał tak w osłupieniu jeszcze dobre parę chwil... Kiedy oprzytomniał porwał mnie w ramiona i pocałował! Teraz to ja byłam zdezorientowana..
- Ty żyjesz! - krzyknął ze łzami w oczach
Uśmiechnęłam się i opowiedziałam mu, co się stało, że potrzebuję jego pomocy by uratować przyjaciół. Zgodził się mi pomóc... Gołębią pocztą wysłał wiadomość do swych przyjaciół i postanowiliśmy przeprowadzić frontalny atak na siedzibę Garona.. Ryoma przez cały czas był obok mnie i doradzał... Nawet czytał mi w myślach... Przygotowania do bitwy przedłużały się o kilka miesięcy... Miałam nadzieję, że moi przyjaciele wciąż żyją.
- Co zrobisz po śmierci Garona? Tron jest twój,tak jak należał do twej matki - rzekł Ryoma
To prawda... Mój świat mógł rozwijać się bez władcy, ale zniszczenia po tej wojnie będą ogromne i będą potrzebowali kogoś, kto ich poprowadzi i pomoże się podnieść. Ale czy ja przeżyję? Zwierzyłam się Ryomie, a ten mnie ochrzanił za takie myśli. Uśmiechnęłam się na to, widać było iż mnie kocha z całego serca... Jedna strona serca cieszyła się z tego, lecz druga nie.... Męczyło mnie to, bo nie umiałam między Iwo, a Ryomą wybrać... Jeśli przeżyję to wtedy zacznę się zastanawiać... Byliśmy gotowi do ataku. Rozpoczęliśmy szturm z rana następnego dnia. Walka była zażarta, ale udało nam się ją wygrać i uwolnić mych przyjaciół. Duren wyjaśnił Iwo kim dla mnie jest Ryoma, a ja dla niego..
Udało mi się podczas tej walki zaskoczyć Iwo i Ryomę, sama dałam radę armii. Został tylko Garon, którego trudno było znaleźć. Ja, Iwo i Ryoma byliśmy w jednej drużynie i mieliśmy przeszukać górne poziomy zamku. Znaleźliśmy go jak uruchamiał jakąś maszynę, co mu się udało... Użyłam tej tajemniczej mocy i zaczęłam walczyć z mym ojczymem. Ryoma i Iwo zajęli się maszyną... Za każdym atakiem czułam jak moje siły życiowe mnie opuszczają podczas używania tej mocy...Garon szydził ze mnie i z matki podczas pojedynku... Jego mina kiedy maszyna została wyłączona była nie do opisania.. Zranił mnie, przez co Ryoma wtrącił się do walki by mi pomóc. Iwo stał na uboczu i przyglądał się naszej walce....Ostatni atak i go wykończę... Złapałam Garona za ramiona i wzbiłam się z nim w niebo... Tam użyłam promienia światła i go zabiłam... Spadając straciłam tą formę... Moje ciało zaczęło znikać... Umierałam...
Ryoma kucnął kawałek przede mną i płakał... Widziałam, że nie mógł się pogodzić z moją śmiercią... W oczach Iwo nie widziałam nic... No tak... Potrafił kryć uczucia.. Po czym zniknęłam zanim Ryoma zdążył mnie złapać za wyciągniętą dłoń...
~Kraina Umarłych~
Wokół widziałam ciemność i nic więcej... Nagle poczułam jak ktoś mnie obejmuje... Otworzyłam zmęczone oczy i zobaczyłam matkę! Przytuliłam się do niej... Spojrzała się na mnie i uśmiechała się do mnie.. Coś mówiła, chyba, że nie mogę tutaj zostać, że nie nadszedł mój czas by opuszczać tamten świat.. Nie rozumiałam czemu nie mogłam z nią zostać.. Wyjaśniła, że ktoś kto mnie kocha próbuje mnie przywrócić do życia nawet kosztem swego życie. Postanowiła mu pomóc. Ucałowała mnie w czoło i wyszeptała jakieś zaklęcie...Poczułam chwilowy ból....
~Kilka miesięcy po bitwie~
Obudziłam się w lesie wśród kwiatów.. Po mojej lewej stronie płynął strumień, z którego się napiłam. Po chwili wstałam, ale zachwiałam się...Upadłabym, ale ktoś mnie złapał.. Odwróciłam się w stronę tego kogoś i zobaczyłam Ryomę... Miał łzy w oczach, ale się uśmiechał... Szeptał jedynie, że mu się udało ... Zrozumiałam, że Ryo nie poddał się tak łatwo i szukał sposobu by mnie uratować ze szponów śmierci... Odwzajemniłam to oraz wtuliłam się w niego, gdyż byłam zmęczona nadal... Poczułam jak Ryoma bierze mnie na ręce i niesie do mego ojca... Ryoma opowiedział, co się stało po mojej śmierci... Iwo opuścił ten świat, nie będąc na mym pogrzebie... Może tego nie pokazałam, ale ukłuło mnie coś w serce...
"- Kochasz mnie?-zapytałam go
- Tak, kocham Cię Hope-odpowiedział mi bez wachania"
Przypomniałam sobie naszą rozmowę, gdyby mnie kochał to zostałby na moim pogrzebie i tak jak Ryoma szukał sposobu na uratowanie mnie... Muszę przyznać, że zmieniłam się. Nie byłam już taka sama jak wcześniej. Mój świat potrzebował mnie i mego wybranka by przywrócić harmonię w nim. Eldeel nie mógł się uspokoić ze szczęścia i tulił mnie jak małe dziecko... Minęło kilka tygodni zanim wszystko mi opowiedziano i które mijały mi na próbie skontaktowania się z Iwo. W jednym liście zerwał ze mną, pisząc, że mam do niego nie pisać, a po kolejnym tygodniu Ryoma mi się oświadczył znowu... Przyjęłam jego zaręczyny... ~Czy nie podejmujesz zbyt pochopnie decyzję Azura? Czy ty go kochasz?~ Odpędziłam natrętne myśli, Iwo nawet nie odpowiedział na moje listy, a jak już odpowiedział to jasno dał mi do zrozumienia, że nie chce mnie znać ani mnie widzieć.
<Iwo??? Jak tam było podczas niewoli u Garona?? Jak się czułeś jak Hope umarła?? A jak dotarły do ciebie wieści o jej powrocie do życia?? >
"- Kochasz mnie?-zapytałam go
- Tak, kocham Cię Hope-odpowiedział mi bez wachania"
Przypomniałam sobie naszą rozmowę, gdyby mnie kochał to zostałby na moim pogrzebie i tak jak Ryoma szukał sposobu na uratowanie mnie... Muszę przyznać, że zmieniłam się. Nie byłam już taka sama jak wcześniej. Mój świat potrzebował mnie i mego wybranka by przywrócić harmonię w nim. Eldeel nie mógł się uspokoić ze szczęścia i tulił mnie jak małe dziecko... Minęło kilka tygodni zanim wszystko mi opowiedziano i które mijały mi na próbie skontaktowania się z Iwo. W jednym liście zerwał ze mną, pisząc, że mam do niego nie pisać, a po kolejnym tygodniu Ryoma mi się oświadczył znowu... Przyjęłam jego zaręczyny... ~Czy nie podejmujesz zbyt pochopnie decyzję Azura? Czy ty go kochasz?~ Odpędziłam natrętne myśli, Iwo nawet nie odpowiedział na moje listy, a jak już odpowiedział to jasno dał mi do zrozumienia, że nie chce mnie znać ani mnie widzieć.
<Iwo??? Jak tam było podczas niewoli u Garona?? Jak się czułeś jak Hope umarła?? A jak dotarły do ciebie wieści o jej powrocie do życia?? >
<Następne opowiadanie>
Ilość słów: 2057
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz