16 cze 2018

Od Iwo c.d: Hope


                                                       >poprzednie opowiadanie<

Zawisłem całkowicie nad nagą dziewczyną, Hope miała rumieńce na policzkach i patrzyła mi się prosto w oczy, nie patrz się w dół Iwo...nie patrz się....
No i  popatrzyłem, moje źrenice się powiększyły, zaraz nie dam rady się kontrolować...
Dziewczyna miała na prawdę idealne ciało, tylko czy ...ja jestem na to gotowy ?
Przygryzłem wargę nadal pożerając Hope wzrokiem.
Dziewczyna oddychała coraz szybciej...
Jasny szlag, nie dam rady...
Wciągnąłem powietrze do płuc i ...
Wpiłem się zachłannie w jej słodkie malinowe usta, oddała pocałunek, na co od razu go pogłębiłem. Nasze języki walczyły o dominację, niestety poczułem jej drobne rączki jak wplątują się w moją czuprynę i zaczynają bawić się moimi włosami.
Jęknąłem jej prosto w usta na co się uśmiechnęła zwycięsko nie chcąc być jej dłużny zacząłem błądzić swoimi dłońmi po całym jej ciele.
Popatrzyłem jej w oczy by sprawdzić czy na pewno chce, ale nic nie zobaczyłem oprócz pożądania.
Posłałem w jej stronę cwaniacki uśmieszek i zacząłem całować ją najpierw po szyi przy okazji przygryzając jego płatek na co dziewczyna wydała z siebie jęk, uśmiechnąłem się do siebie zadowolony. Sam ledwie co panowałem nad sobą, ta dziewczyna na prawdę na mnie źle działa.
Wszystko było by dobrze gdyby nie to że przed moimi oczami stanęła Shiju....
Zamarłem, zamknąłem oczy starając się opanować targające mną emocje, nie chce z nów przeżywać tego co wcześniej. Ne chce wspominać Jej...
Otworzyłem oczy ale zamiast Hope zobaczyłem Shiju...
Patrzyła na mnie uważnie a ja patrzyłem na nią skamieniały...
- Ja...przepraszam-i z tymi słowami szybko wstałem chwytając po drodze swoje spodnie i wbiegłem do salonu, gdy szybko ubrałem na siebie swoje ciuchy jak poparzony uciekłem z mieszkania.
Wcale nie chciałem żeby to tak się skończyło, teraz Hope uzna mnie za idiotę a co gorsza jeszcze nie będzie chciała mnie znać ?
Ja na prawdę coś do niej czuję, ale...
Wbiegłem do lasu i po jakiś dziesięciu minutach upadłem na kolana chwytając się rozpaczliwie za głowę. Nie chcę tego widzieć...nie chce jej widzieć...chce o tym zapomnieć...zapomnieć...

Wspomnienie z przed trzech lat:
- Shiju !-wolałem ale dziewczyny nigdzie nie było
Gdzie ona się podziała ? Przecież dobrze wie że o tej porze nie można już opuszczać obozowiska, mój Dziadek zawszę to powtarzał. 
Jest wiele niebezpiecznych zwierząt które mogą zaatakować nas z zaskoczenia...
- Shiju ! Shi ! -wołałem Dziewczynę ale cały czas odpowiadała mi cisza, złamaliśmy zasadę mojego dziadka  opuściliśmy obozowisko by mieć trochę prywatności...
Ale Dziewczyna miała oddalić się ode mnie tylko na chwilę a jej nie ma od dłuższego czasu, zaczynam na prawdę się zastanawiać czy aby na pewno nic jej nie jest. 
- IWO !-zawołała mnie
- Shi ?!-odpowiedziałem jej wołaniem 
- Iwo tutaj !-jej głos był przepełniony paniką 
Moje serce w jednej chwili zaczęło mocniej bić, dziewczynę nie łatwo przestraszyć...
Ruszyłem biegiem w stronę z kąt usłyszałem rozpaczliwe wołanie. 
Wypadłem z za wydm  i zobaczyłem zalaną łzami Shi, przed nią stała pustynna puma, pobladłem. Nie mam przy sobie nawet zwykłego sztyletu...
- Stój spokojnie....-poleciłem myśląc rozpaczliwie co robić 
Nie mam nic przy sobie by choć by zacząć się bronić a Puma jest na prawdę drażliwym zwierzęciem. Jeden ruch który jej się nie spodoba i cię atakuję. 
- I-iwo...-stała cała drżąc, doskonale wiedziała jakie to ryzyko
Myśl...myśl...
- Idę...-powiedziałem i spokojnie zacząłem iść w stronę pumy, niech się mną zajmie..w tedy Shi będzie miała czas na ucieczkę. 
Zwierze odwróciło łeb w moją stronę i z lśniącymi złowieszczo oczami przyglądało się to mi to Shi. 
Weź mnie...weź mnie...
Puma wydała ostrzegawcze warknięcie ale ja nadal przybliżałem się do nich, niech pomyśli że to ja chce ją zaatakować. 
Ale gdy wszystkie mięśnie w jej ciele się spięły do skoku zrozumiałem że zaatakuje dziewczynę, ruszyłem biegiem, muszę być pierwszy. 
Niestety zwierzę dobiegło zwinnie do przerażonej dziewczyny i przewróciło ją na ziemię. 
Po sekundzie własnoręcznie rzuciłem się na nią ale ta tylko machnęła łapą i odrzuciło mnie do tyłu. 
Wiecie jakie to jest uczucie widzieć śmierć swojej ukochanej osoby na własnych oczach ale nie możesz nic zrobić ? 
Nie ? 
Ja wiem, widziałem jak ją zabija a ja z powodu rozciętych pleców nie miałem siły się ruszyć, mogłem tylko leżeć i patrzeć jak to zwierze zabija mnie razem z nią....
Ona prze mnie nie żyje... gdybym w tedy nie namówił jej do nocnego spaceru, by żyła

Teraźniejszość:

Siedziałem oparty o drzewo i chowałem twarz w dłoniach, kim ja jestem jak nawet nie potrafię poradzić sobie ze sobą ? A teraz gdy poczułem coś do Hope zniszczyłem to pozostawiając ją samą...
Pewnie mnie znienawidzi...
Po moich policzkach płynęły łzy, nawet nie czułem zimna...
W pewnym momencie po czułem czyjąś ciepłą dłoń na moim ramieniu, podniosłem wzrok i zobaczyłem Hope...

Hope ?

                                                              Ilość słów: 771

> Tylko mnie nie zabij :> Mam nadzieję że Hope jednak się nie zezłości...<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz