14 maj 2018

Od Shizune do Kurona


Po krótkiej i jakże beztroskiej zabawie końcem futrzastego ogona, uderzyły ją mało miłe słowa wypowiedziane przez niewyglądającą zbyt przyjaźnie istotę, jaka natychmiastowo zwróciła się do chłopaka przemienionego w demona, którego cechy także posiadała Shizune, jednakże do tych można było zaliczyć tylko i wyłącznie nieatrakcyjne, lśniące, czerwone rogi pojawiające się zdecydowanie w momentach przepełnionych pechem. 
– Nie plątajcie się pod nogami, Wy pasożyty – dziewczyna wyjrzała zza pleców ciemnowłosego na człapiące stworzenie przyprawiające o ciarki na całym ciele. Dziwny odcień gołej skóry i jeszcze te szpony nie należały do cudownych widoków po kilku głębszych trunkach wypitych w obecności maga z tej samej gildii, aczkolwiek nieustannie nieznajomej osoby.
–  Musisz mnie puścić, naprawdę – nakazał drżącym głosem chłopak, a gdy dziewczyna w końcu to uczyniła, mag zaśmiał się triumfalnie i odsłonił zęby w podłymi uśmieszku. – Jednak jesteś głupia – zarechotał, po czym wyprostował plecy, spoglądając na nią z góry.
– Nie – prawdopodobnie pierwszy raz w życiu zaprzeczyła drugiej osobie, a poniekąd się sprzeciwia. – To Ty jesteś głupi – fuknęła cicho, stając na palcach. Dłonią delikatnie musnęła jeden z rogów demona, na co ten po raz kolejny przymknął oczy, a na jego twarzy, tym razem, zagościł błogi uśmiech.
Starszak osunął się na ziemię, by w następnej sekundzie dogodnie ułożyć swoją głowę pomiędzy piersiami dziewczyny, co wprawiło ją w szok, po prostu szok. Zimną ręką pogładziła jego policzek i z uwagą zaczęła przyglądać się, może i szczęśliwej, twarzy maga.
– Chyba powinnam już iść – mruknęła cicho i umiejętnie wypełzła spod cielska nieznajomego, jaki zdołał tylko unieść jedną powiekę na wiercącą się Shizune, jednakże gdy ta stanęła na nogi nieco zgarbiona, zmarszczyła czoło i odetchnęła głęboko. – Albo zostanę jeszcze chwilę, ale nie zamierzam się naprzykrzać – uśmiechnęła się słabo, odchodząc niepewne wgłąb mieszkania chłopaka, a gdy była pewna, że zmiennokształtny jej nie widzi, złapała za zamek od sukienki znajdujący się pod jej ramieniem i z wolna za niego pociagnęła, zsuwając z siebie kreację, gdyż uciążliwe duszności nawiedziły dziewczynę w tamtym momencie. Kilka drobnych kroków przed siebie wystarczyło, by dopadła gładkiej, chłodnej klamki, która po naciśnięciu ukazała białą łazienkę.
Weszła do pomieszczenia, zostawiając ubranie na progu i jak zahipnotyzowana; ze wzrokiem wbitym w okrągłe lustro, znajdujące się nad umywalką, dotarła do kranu, który natychmiastowo odkręciła z zamiarem przemycia twarzy lodowatą głową. Szkodliwe promile z pewnością nie wpłynęły dobrze na samopoczucie dziewczyny, a jeszcze ten cały nieznajomy mag wydawał się być taką tajemniczą osobą. Może i ostrą, jednakże jaką ciekawą – prawdziwa kopalnia tajemnic i zapewne była to pierwsza persona, jaka okazała jej więcej uwagi, mimo że chłopaczkowi prawdopodobnie zależało tylko na łóżkowej przygodzie.
– Wdech i wydech – nakazała samej sobie, zakładając kosmki włosów za ucho mokrą dłonią, jednak zastygła w bezruchu, gdy na podłodze zaczęły wybrzmiewać żwawe kroki. Już po chwili Shizu się spieła i zgarnęła gruby ręcznik, przewieszony dotychczas przez przyjemnie ciepły kaloryfer. Przycisnęła tkaninę do swego rozpalonego ciała, wbijając spojrzenie w uchylone drzwi. – Nic mi nie jest, zapewniam – nawet nie przypuszczała, że maga mogłoby obchodzić jej samopoczucie, lecz odezwała się tylko dlatego, gdyż nie chciała, aby starszy zobaczył ją w mało stosowanym stroju bądź nawet bez niego.
Szczelnie objęła się ramionami i przygryzła policzek od środka, jakimś cudem opanowując obawy, jakie ją nawiedziły. Kto może wiedzieć, cóż przyniosą najbliższe godziny? 

[ Pokemon czeka na odpis ze strony Gumballa ]
Ilość słów: 544

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz