13 maj 2018

OD Raito CD Laxus'a


- Gdzieś już to widziałam... - mruknęłam chwytając jego dłoń. Dokładnie przypatrzyłam się znakowi, który znajdował się na niej. - Nie mam pojęcia gdzie i kiedy ale na pewno ten znaczek nie jest mi obcy. Jak wrócimy zapytam mamy. Może ona będzie coś wiedzieć - puściłam go. - W każdym razie to stworzonko jest śliczne. Oczywiście nie tak bardzo jak Yoake - dodałam ciszej po czym wypuściłam towarzysza z plecaka. Sam się tam schował gdyż bał się bardziej niż ja. Wzniósł się w powietrze i słodko zaskrzeczał.
- Tchórzliwy ten twój zwierzak - blondyn spojrzał na niego na co ten przyleciał. Stali ze sobą twarzą w twarz. Na Laxusie nie robiło to większego wrażenia. Przejął się dopiero, kiedy Yoake ugryzł go w nos.
- Yoake! - krzyknęłam i odciagnęłam go od przyjaciela. - Dlaczego to zrobiłeś?! - nawet nie raczył pisnąć. Obrażony owinął się wokół mojej szyi i odwrócił się od nas głową. Westchnęłam głośno. - Wybacz za niego - spojrzałam na Laxusa i zaniemówiłam.
- Aż tak źle? - próbował zatamować krwawienie dłonią ale to nic nie dało.
- Czekaj. Zaraz to opatrzę. Usiądź tu - wskazałam na kamień stojący przy drodze. Posłusznie zrobił to co kazałam. W tym czasie wyciągnęłam z plecaka gazę, plaster i specyfik do odkażania ran. Stanęłam przed nim. - Naprawdę za niego przepraszam. Nigdy się tak nie zachowuje - namoczyłam gażę wodą utlenioną. - Może trochę zapiec - ostrożnie zaczęłam oczyszczać dość głębokie ślady po zębach Yoake. - Mam nadzieję, że nie zostanie żaden ślad - nowy towarzysz Laxusa dokładnie obserwował moje ruchy. Chyba bał się, że mogę mu coś zrobić. Założyłam magowi opatrunek z gazy, który przymocowałam do skóry przy pomocy plastra. - I gotowe - uśmiechnęłam się. Patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższą chwilę. Czułam, że się rumienię ale głupio było mi odwrócić wzrok.
- Dziękuję - w końcu odpowiedział i się odwrócił. Zrobiłam to samo. 
- P-powinniśmy ruszać dalej! Jeśli nam się uda to przenocujemy w wiosce nieopodal - spakowałam wszystkie swoje rzeczy do plecaka.
- Jasne - i poszliśmy dalej.
Zatrzymaliśmy się w karczmie, która znajdowała się w wiosce, którą napotkaliśmy na swojej drodze. Wynajęliśmy pokój z dwoma łóżkami, gdyż wszystkie pojedyncze były zajęte. Nasze zwierzaki zostały zmuszone do spania w stajni. Przynajmniej poznają się lepiej.
- Marzyłam o kąpieli - przeciągnęłam się leniwie. Na stoliku leżała mała kartka. Przeczytałam ją szybko. - Moje marzenie zostało spełnione podwójnie! - pisnęłam.
- Mają tu coś więcej niż wannę - zaśmiał się.
- Tak! Dużą wannę! - podsunęłam mu kartkę pod nos. - Nie wiem jak ty ale ja tego potrzebuję. Prysznic mi nie wystarczy! - mówiąc to wyciągnęłam wszystkie potrzebne rzeczy z plecaka i wybiegłam z pokoju nawet nie kończąc ostatniego słowa.
Stojąc przed wejściem nawet nie zauważyłam, że to łaźnia koedukacyjna. Szybciutko weszłam do środka, rozebrałam się i owinęłam ręcznikiem. Nucąc cicho pod nosem ulubioną piosenkę weszłam do łaźni.
- Pusto? Jak cudnie - zdjęłam ręcznik i zanurzyłam się w gorącej wodzie. Uwielbiam to...
Siedziałam odprężona nie przejmując się niczym. Było mi tak dobrze, że mogłabym spędzić w tym miejscu cały dzień. Miałam przymknięte oczy więc tylko usłyszałam jak ktoś siada obok mnie. Dopiero po chwili odwróciłam się w stronę tej osoby i zaniemówiłam. Gdyby nie to, że moja twarz już była czerwona od ciepła łaźni moja twarz przybrałaby równie ciemny odcień.
- C-co... J-jak? - mój język się plątał. Szybko przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej i mocno je objęłam.
- Coś nie tak? - spojrzał na mnie zdziwiony, a dopiero po chwili zauważył ręcznik leżący na ziemi. Zaśmiał się cicho. - Nic nie widziałem. Spokojnie - odwrócił się do mnie plecami. - Załóż sobie ręcznik. Nie podglądam! - szybko się podniosłam i owinęłam materiałem. Ponownie usiadłam w wodzie.
- Jak mogłam nie zauważyć tego znaczka... - westchnęłam.
- Jak widać bardzo ci się spieszyło do kąpieli - zaśmiał się na co odpowiedziałam mu delikatnym uderzeniem pięścią w ramię. - Przepraszam! - i znowu to zrobił.
- Dobrze, że to ty przyszedłeś... - spojrzał na mnie trochę zdziwiony. - Gdyby to był ktoś obcy prawdopodobnie nie wyszłabym z wody do czasu aż on nie opuściłby łaźni -tym razem Laxus zaśmiał się trochę głośniej. - No przestań! - jęknęłam. Kiedy brałam zamach żeby ponownie go uderzyć ręcznik osunął się z mojego ciała. Przez chwilę obydwoje staliśmy jak wryci. Byłam cholernej zażenowana. Ponownie skuliłam się zapominając o ręczniku. - Ch-Chyba już w-wyjdę... - jąkałam się przez zażenowanie.
- Wszystko dobrze? - przytaknęłam, owinęłam się ręcznikiem już nie przejmując się tym, że może cokolwiek zobaczyć. W końcu już widział. Wyszłam. Przebrałam się w szlafrok po czym wróciłam do pokoju. Płakać mi się chciało kiedy tylko rzuciłam się na łóżko.
- Jestem beznadziejna - mruknęłam w poduszkę. Przez dłuższą chwilę leżałam jednak sen bardzo szybko mnie zaskoczył. Nawet nie zdążyłam przebrać się w piżamę.

<Laxus?>
Ilość słów: 801

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz