17 mar 2018

Od Blair do Bickslowa

Siedziałam w parku pod jednym z wielkich drzew. W dłoniach miałam książkę pod tytułem. "Wielkie i małe tajemnice świata nieznanego". Może drętwy tytuł, jednak treść jest bardzo ciekawa i interesująca. Gdyby nie fakt, iż cały czas ktoś mnie obserwuje. Chodzi cały czas tam i z powrotem, jakbym była ślepa i nie widziała tego. Znużyło mnie to już, więc ruszyłam się, aby jak najszybciej stamtąd się zabrać. Użyłam trochę magi, żeby od niego uciec, jednak ten osobnik, albo może osobnicy zaczęli iść za mną. Wpadłam na Laxusa i Evergreen. Schowałam się za nimi, mogłam patrzeć na osoby, które się zatrzymały. Nie rozpoznałam ich, jednak oni mnie tak.
- Spadajcie, nic do was nie mamy. Zależy nam tylko na tej małej. - powiedział jeden.
Próbowałam uciec jednak wpadłam na kolejne dwie osoby Freeden oraz Bickslow. Tym razem jednak nie mam, jak uciec.
- O co tu chodzi? Blair, czemu cię gonią. - powiedziała Evergreen.
- Nie wiem, czytałam sobie w parku, a oni się tam ruszali. Łazili cały czas, jak zaczęłam, uciekać oni za mną nie wiem, czego chcą. - powiedziałam z lekka spanikowana. Ależ naturalnie bez jakieś bitwy, nie mogło się obejść. Laxus i jego team się napalili. Nadal przeciwnicy nie powiedzieli nic. Nieco się oddaliłam, wzniosłam w powietrze i w ich ze stronę rzuciłam kilka kolorowych flakoników. Gdy w nich uderzyły, pojawiły się smugi, jakieś ręce skierowane w moją stronę. Jakieś ostre pazury, drasnęły moją skórę na przedramieniu. Moje przedramieniu, czułam, że słabnę. Nie wiem, kto mnie złapał. Jakieś krzyki, ktoś kogoś wolał.
- Nie zasypiaj. - ktoś do mnie mówił. Jednak mój widok, zmieniał się z plamek na czarny ekran. Aż w końcu nie czułam nic.
***
Otworzyłam oczy, nie wiedziałam, nawet ile minęło. Byłam w jakimś pokoju, ktoś mnie leczył. Wendy, gildia Fairy Tail. Choć dziewczyna była już nieco zmęczona.
- Wendy, odpocznij. - powiedziałam. Dziewczyna spojrzała na mnie, uśmiechając się, jednak wciąż była jakaś taka smutna.
- Jak się czujesz? Dam radę, później odpocznę, jak cię wyleczę do końca. - rzekła.
- Chyba lepiej, jednak wciąż sama nie jestem do końca pewna. Wendy odpocznij, naprawdę nic mi nie będzie, jeśli teraz odpoczniesz. Zużyłaś i tak za dużo energii i dziękuję. - powiedziałam i pomogłam dziewczynie się położyć.
Ruszyłam do łazienki, musiałam się nieco odświeżyć. Spojrzałam na przedramieniu, jednak jeszcze tam widać, czarne żyłki, jak i ślady po pazurach. Wzięłam prysznic, jednak gdy wychodziłam, nagle zakręciło mi się w głowie.

Siva moja droga przyjaciółka, była potrzebna gdzieś indziej i musiała iść wraz z mistrzami. Nie wiem, po co jej potrzebowali. Udało mi się jakoś ubrać, obraz uczesać. Jednak wciąż słabłam, próbowałam mocy użyć, mimo iż jak próbowałam ma moc była w dziwnych kolorach. Pozwoliłam sobie na drobny eksperyment, użyłam jednego z eliksirów, aby polać na ranę. Ten otóż eksperyment zrobiłam niedaleko głównej sali. Jednak, gdy polałam roztworem na ranę, poczułam piekący i rozżarzony ból. Nie chciałam krzyczeć, trzymałam się, ktoś szedł w moim kierunku.
- Gdzie Wendy? - spytał.
- Odpoczywa. - rzekłam.
Jednak w tej samej chwili odsunęłam się po ścianie na podłogę.

Bickslow?

Ilość słów: 506

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz