- Spadajcie, nic do was nie mamy. Zależy nam tylko na tej małej. - powiedział jeden.
Próbowałam uciec jednak wpadłam na kolejne dwie osoby Freeden oraz Bickslow. Tym razem jednak nie mam, jak uciec.
- O co tu chodzi? Blair, czemu cię gonią. - powiedziała Evergreen.
- Nie wiem, czytałam sobie w parku, a oni się tam ruszali. Łazili cały czas, jak zaczęłam, uciekać oni za mną nie wiem, czego chcą. - powiedziałam z lekka spanikowana. Ależ naturalnie bez jakieś bitwy, nie mogło się obejść. Laxus i jego team się napalili. Nadal przeciwnicy nie powiedzieli nic. Nieco się oddaliłam, wzniosłam w powietrze i w ich ze stronę rzuciłam kilka kolorowych flakoników. Gdy w nich uderzyły, pojawiły się smugi, jakieś ręce skierowane w moją stronę. Jakieś ostre pazury, drasnęły moją skórę na przedramieniu. Moje przedramieniu, czułam, że słabnę. Nie wiem, kto mnie złapał. Jakieś krzyki, ktoś kogoś wolał.
- Nie zasypiaj. - ktoś do mnie mówił. Jednak mój widok, zmieniał się z plamek na czarny ekran. Aż w końcu nie czułam nic.
***
Otworzyłam oczy, nie wiedziałam, nawet ile minęło. Byłam w jakimś pokoju, ktoś mnie leczył. Wendy, gildia Fairy Tail. Choć dziewczyna była już nieco zmęczona.
- Wendy, odpocznij. - powiedziałam. Dziewczyna spojrzała na mnie, uśmiechając się, jednak wciąż była jakaś taka smutna.
- Jak się czujesz? Dam radę, później odpocznę, jak cię wyleczę do końca. - rzekła.
- Chyba lepiej, jednak wciąż sama nie jestem do końca pewna. Wendy odpocznij, naprawdę nic mi nie będzie, jeśli teraz odpoczniesz. Zużyłaś i tak za dużo energii i dziękuję. - powiedziałam i pomogłam dziewczynie się położyć.
Ruszyłam do łazienki, musiałam się nieco odświeżyć. Spojrzałam na przedramieniu, jednak jeszcze tam widać, czarne żyłki, jak i ślady po pazurach. Wzięłam prysznic, jednak gdy wychodziłam, nagle zakręciło mi się w głowie.
Siva moja droga przyjaciółka, była potrzebna gdzieś indziej i musiała iść wraz z mistrzami. Nie wiem, po co jej potrzebowali. Udało mi się jakoś ubrać, obraz uczesać. Jednak wciąż słabłam, próbowałam mocy użyć, mimo iż jak próbowałam ma moc była w dziwnych kolorach. Pozwoliłam sobie na drobny eksperyment, użyłam jednego z eliksirów, aby polać na ranę. Ten otóż eksperyment zrobiłam niedaleko głównej sali. Jednak, gdy polałam roztworem na ranę, poczułam piekący i rozżarzony ból. Nie chciałam krzyczeć, trzymałam się, ktoś szedł w moim kierunku.
- Gdzie Wendy? - spytał.
- Odpoczywa. - rzekłam.
Jednak w tej samej chwili odsunęłam się po ścianie na podłogę.
Bickslow?
Ilość słów: 506
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz