18 lut 2018

Od Arvo cd Hyorin 


Dziewczyna zniknęła, a zamiast niej usłyszałem głosy, czas się stąd zabierać. Zniknąłem w ciemnym zaułku, skąd wszedłem na dach i tamtą drogą ruszyłem w kierunku mieszkania. Podążałem bardzo powoli, kruki rozproszyły się aby nie ściągać uwagi, jeden jednak został przy mnie. Ten najpotężniejszych, mówiłem na niego Akus, często zostawał nawet u mnie w domu. Podążałem dachami pogrążony w myślach, patrzyłem w niebo raz na jakiś czas przymykając oczy. Akus leniwie i ciężko, a jednak w miarę cicho, trzepotał skrzydłami tuż obok mojej głowy. Kiedyś chciałem latać tak jak one, nieraz nawet próbowałem. Na samą te myśl chciało mi się śmiać. Naiwny byłem, myśląc, że ptaki są wolne, ponieważ mogą latać. One nie są wolne. Ludzie je zabijają, odstraszaja i przepędzają, muszą żyć w locie, ponieważ w chmurach jest dużo bezpieczniej niż na ziemi. Więc czy one są wolne?
Moje kontemplowanie przerwał kobiecy krzyk. Zainteresowany, ruszyłem w tym kierunku. Stojąc na skraju dachu przyglądałem się jak facet próbuje rozebrać kobietę. Nie powiem, ładna była; długie ciemne włosy; mimo długiego płaszcza kobiece walory wyraźnie się odznaczały; z lekkim makijażem. Może i jestem bezwzględnym mordercą, uwielbiam wszelkie rodzaje tortur i zadawania śmierci. Jednakże gwałt od zawsze był sprawą, którą potępiam. Mimo chęci ujrzenia szkarłatnej substancji płynącej w żyłach tej nieprzeciętnie pięknej kobiety, nie mogłem pozwolić temu facetowi skrzywdzić jej w taki sposób. Gdyby miał ją tylko zabić to chętnie bym popatrzył, cząstka mnie zawsze nienawidziła gwałcicieli i nie było opcji abym nie wykorzystał okazji do zakończenia takiemu jego nędznego żywota. Zeskoczyłem z niskiego dachu na ziemię tuż za facetem. Bez problemu odciągnąłem go od kobiety i pchnąłem na przeciwległą ścianę. Warknął coś do mnie i zrobił krok w moim kierunku. Zanim spojrzał na mnie i ogarnął co się dzieje, zdążyłem założyć chustę. Wysunąłem nóż i obkreciłem go kilkakrotnie w palcach, czekałem aż zbliży się jeszcze o krok. Kiedy już zrobił to, na co czekałem i płynnym ruchem rozciąłem jego cienką skórę na szyi. Spojrzał mi w oczy i zaczął sie wycofywać; nie mogłem na to pozwolić. Szybkim krokiem stanąłem przed nim zagradzając mu drogę.
- Idź stąd. - warknąłem do kobiety.
Ta pospiesznie na moje słowa uciekła stamtąd, przechodząc obok mnie wymamrotała leżącym głosem "dziękuję*. Głupia. Nie dziękuję się komuś, kto w każdej chwili może Cię zabić. Facet patrzył na mnie nienawistnym wzrokiem, w tym spojrzeniu widziałem też strach i niezdecydowanie. Uśmiechnąłem się, ten uśmiech wywołał dreszcze mojej ofierze. Czułem tak cholerną satysfakcję, że aż trudną do opisania.
- Straciłeś zapał do zabawy? - wysyczałem, naciskając na ostatnie słowo.
Zbliżyłem się do niego, dzieliła nas odległość jakiś dwudziestu centymetrów. Przyciągnąłem go do siebie i przyłożyłem mu zimny metal do szyi. Chciał się wycofać, plecami natrafił jednakże na ścianę. Znów uśmiechnąłem się szyderczo i zacząłem swoją małą "zabawę.". Widziałem w tych niebieskich oczach strach, patrzył błagalnie, niemo prosząc o życie. Tak, to było coś czego mi brakowało.
- Błagaj o życie a może mniej zaboli. - uśmiechnąłem się triumfalnie.
Usłyszałem za sobą znajomy mi śmiech. Westchnąłem męczeńsko odwracając się do dziewczyny.
- Chciałbym się aktualnie zabawić. Więc mogłabyś łaskawie stąd iść i wreszcie nie włazić mi w drogę? - mruknąłem niezadowolony.
Nie chodziło mi o sam fakt, że ona tu jest, a raczej o to, że nie dała mi się zabawić.

Hyorin?

Ilość słów: 537

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz