13 mar 2019

Od Manon c.d: Satoru

Dziewczyna powiedziała to wszystko wujowi Satoru, lecz nie do końca to przemyślała, nie była pewna, jak zareaguje, przecież w środku też mógł być łowcą, nosił to samo nazwisko; jakieś iskierki tej antywiedźmiej potworności mogły mu zasugerować, a raczej nie pozwolić, aby wiedźma nosiła w sobie dziecko któregoś z ich rodziny, ale mimo wszystko starszy mężczyzna pozostał opanowany, racja, trochę szybciej zaczął palić swoją fajkę, ale jego mina nie zmieniła wyrazu. Dziewczyna zaufała mu w tamtym momencie jak nikomu innemu na świecie, wierzyła, że jeżeli on powie to Satoru, chłopak mógł przyjąć tą wiadomość... Łagodniej. Sama dalej nie mogła uwierzyć w to, co się dzieję; ale wiedziała, czuła, że Satoru mówił prawdę, gdy zdanie za zdaniem mówił jej, że nie chce być ojcem, że jeszcze nie teraz; a ona właśnie popsuła mu plany; to był bodziec, który kazał jej na jakiś czas wynieść się z domu Yoshidów, oczywiście nie licząc chmary Czarnodziobych na zewnątrz. Było jej przykro, że tak wszystko rujnowała, to ona zaprowadziła go do tej szopy, to ona zaczęła go całować, była tą przeokropną sukkubą, tak jak nazywali ich ludzie; demony, które kuszą; wszystko się do tej pory zgadzało, właśnie sprowadziła na chłopaka śmierć i to nie pierwszy raz z kolei; sprowadziła śmierć na Satoru i na ich syna. Przez te myśli znów zmaterializowała się w swoją prawdziwą postać, ponieważ sunięcie przez pola jako czarny dym z masą problematycznych osądów, było cholernie trudne do zrealizowania. Usiadła przy pobliskim drzewie i czekała, czekała aż w końcu Czarnodziobe poczują jej zapach i rzucą się na nią niczym zgłodniałe wilki na samotną owce. Przez chwilę było jej trudno oddychać, trzymała się za brzuch, jakby ze wszystkich sił próbowała przeprosić zamieszkałą tam istotkę, że sprowadziła ją do takiego okropnego świata i że jego matką musiała stać się wiedźma; najpotworniejsza istota z wszystkich żyjących. Próbowała obmyślić plan, jak zachować ciążę w niewiedzy, co zrobić, aby nie skazano jej syna od razu na śmierć.. Ohh, gdybyś tylko mógł być dziewczynką, to sprawa wydawałaby się o niebo prostsza! Westchnęła, bo wiedziała, że nie ma co zrzucać winę na osobę, która jeszcze nie posiadała własnego serduszka, która była owocem jej miłości z Satoru i która przez jej głupotę od razu miała zostać zamordowana. Manon miała cichą nadzieję, że babka nie wyczuje, że dziewczyna nosi pod sercem syna, inaczej wyprułaby go z niej jeszcze grubo przed porodem i zatopiła w jego małe, bezbronne ciało -ostre pazury, które posiadały wszystkie pełnokrwiste Czarnodziobe. Przez moment znowu łzy zaczęły lecieć jej ciurkiem z oczu, ale musiała się uspokoić, bo w ciszy, którą utrzymywał wiatr; czaiły się ciekawskie, żółte oczy, które zbliżały się do niej coraz to szybszym krokiem; już wiedziały, że Manon wyszła na zewnątrz, wiedziały, że muszą zabrać ją z powrotem.
- Manon Czarnodzioba, cóż to za spotkanie po tygodniach - usłyszała za sobą głos Asterin, ale zamiast udawać twardą, to białowłosa rozpłakała się niczym dziecko; naprawdę, widzieliście kiedyś wiedźmę, która ryczała jak bóbr? No właśnie, Asterin stanęła jak zdębiała i przez chwilę nie wiedziała, co robić. - Jezus, na litość boską Manon! Co się stało? - "Jezus" i "na litość boską", to słowa często używane przez Czarnodziobe, tak ironicznie, ale z wielką satysfakcją. Czarnowłosa wiedźma podbiegła do białowłosej i zaczęła szturchać ją w ramię, kompletnie nie znała się na emocjach, tak jak wcześniej nasza Następczyni.
- Nie mam na to wszystko siły, Asterin, proszę Cię, zabij mnie od razu - dziewczyna naprawdę powoli miała takie myśli, ponieważ jeżeli jej syn miał umrzeć, to ona też chciała. Zaczęła opowiadać kuzynce wszystko, bo w końcu musiała to z siebie wyrzucić. Dziewczyna słuchała, parę razy pazury wystrzeliły z jej palców niczym strzały z łuku, ale pozostawała opanowana niczym uprzednio Wuj Yoshida, mimo wszystko, gdy białowłosa skończyła swoją opowieść, Asterin przytuliła ją; tak po prostu, ale nie macie pojęcia jakie właśnie wsparcie otrzymała następczyni przez ten jeden, mały gest; poczuła, że rośnie w sile. - Damy sobie z tym radę, Manon, coś wymyślimy - zaczęła głaskać ją po głowie i przysięgła, że koło niej nie znajdowały się żadne Czarnodziobe, więc ta wiadomość pozostanie jedynie sekretem. Białowłosa czuła, że jej kuzynka przez tą wiadomość jakby odrobinę się zmieniła, zaakceptowała fakt, że Manon nosi dziecko Yoshidów, że nosi syna! - W Klanie też wiele rzeczy obróciło się na nice, twoja babka zabija nawet małe wiedźmy, Manon, wiedźmy, o których myśli, że są potomkami Łowców. Sytuacja jest napięta, wiele wiedźm zgłasza protesty, ale wszystkie boją się zrobić to oficjalnie u Rhiannon, wiem, co czujesz, zabiła mi córkę. - te słowa uderzyły w następczynie jak głaz w wodę. W tym momencie również zauważyła, że Asterin płacze; Asterin, wielka wojowniczka została złamana, a była to rana nie do naprawienia.  - Napisz mu list, Manon. Jeżeli twierdzisz, że on naprawdę nie chce mieć z Tobą dzieci, napisz list, że zostajesz tutaj, zaopiekujemy się twoim synem, dobrze? - słowo "zaopiekujemy" brzmiało dla dziewczyny niczym zbawienie, ponieważ nigdy nie spodziewała się takiej akceptacji przez własną kuzynkę, kamień spadł jej z serca - Ja go zaniosę, nic mu nie zrobię, nie wykastruje go, przysięgam! - w tym momencie położyła swoją bladą dłoń po prawej stronie klatki piersiowej, co znaczyło ironicznie dla wiedźmy "nie wiem gdzie mam serce, ale na nie przysięgam". Manon wzięła od Asterin kartkę i zaczęła pisać, chciała mu tak wiele przekazać, ale słownie nie potrafiła, bo wiedziała, że zawiodła go już na dobre.

Drogi Satoru, (nie, nie zbyt oficjalnie, skreślamy) Kochany,

Wiem, że przyniosłam ci tą wiadomością jedynie smutek, wiem, że nie chciałeś mieć dziecka i przepraszam cię za to o stokroć. Nigdy nie chciałam być dla Ciebie problemem, sama nie wiedziałam, że wiedźmy mogą zajść w ciążę poza Krwawym Księżycem; okazało się, że mogą, ale rzadko. Poradzę sobie z wychowywaniem naszego dziecka, dobrze? Postaram się być dobrą matką, ochronię go (tutaj "przez przypadek" zdradziła płeć, choć wcale nie chciała) i nie pozwolę, aby stała mu się krzywda. 
PS. Asterin przyniosła ci list, mam nadzieję, że Cię nie zjadła

Kocham Cię,
nie przejmuj się niczym, to moja wina

Manon

Asterin wzięła od dziewczyny kartkę, zgięła ją na pół i przez chwilę obserwowały szumiący las w całkowitej ciszy. Po chwili jednak poklepała ją po plecach, jakby próbowała zakomunikować "no już, uszy do góry, wiedźmia królowo" i po chwili zniknęła w ciemności, poszła szukać nowonarodzonego ojca Yoshidę, aby przekazać mu tą plątaninę słów od Następczyni. Tymczasem Manon wstała, otrzepała się z mchu i postanowiła poszukać statku, który przewiózłby ją na drugą stronę oceanu.

Satoru?^^ Trzeba zakomunikować staruszkom, że będą dziadkami

ilość słów: 1055

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz