Co za naiwny dzieciak! Na prawdę tak po prostu się zgodzi? Doprawdy to przychodzi zbyt łatwo, dają się omamić co najmniej jak małe dzieci.. Stukałem palcami o blat i upiłem łyk czarnej kawy, gorzki smak równomiernie rozchodził się po ciele, parząc lekko gardło.
- Masz się pozbyć Wilhelma Oldena. Śmierć ma być krótka. Na początek tylko tyle. Później będę jednak oczekiwać czegoś więcej. Nauczę Cię paru sztuczek, ale dopiero po wykonaniu zadania. - odparłem beznamiętnie.
- Kim on Jest?
- To istotne? - westchnąłem widząc w oczach chłopaka, że jest ciekaw kogo ma zabić. - Pracuje w wydziale zabójstw, przewodniczy oddziałem. - słysząc te słowa przełknął głośno śline. - Nie martw się. Nie potrafi się dobrze bronić. Masz go zabić, ponieważ wie za dużo.
Chłopak w milczeniu kiwnął głową na znak, iż zrozumiał. W trakcie spożywania napojów wyjaśniłem mu szczegółowo; gdzie i kiedy będzie miał najlepszą okazję. Nie wspomniałem nic o bezpieczeństwie, bądź sposobie, chciałem zobaczyć jak to rozegra. Dałem mu swobodę w tym wypadku, zobaczę jaki ruch wykona, oczywiście jak coś pójdzie nie tak, automatycznie kończę akcję zabijając Oldena a jego pozostawiam samemu sobie... Podałem chłopakowi namiary na pewien hotel, po zakończeniu spotkania udałem się do ów hotelu i zarejestrowałem na nazwisko Matt Wagner. Zostałem na pewien czas w hotelu, do dnia, w którym Jae miał przystąpić do testu. Nie tyle dnia a wieczoru, wyszedłem wtedy ubrany na czarno, podążałem spokojnie za Jae obserwując uważnie każdy jego ruch. Miałem ze sobą notatnik. Zapisywałem podstawowe błędy.
1. Nie sprawdził terenu.
2. Nieodpowiedni strój.
3. Bezmyślne podążanie ulicami.
Westchnąwszy, dalej podążałem za chłopakiem. Szedłem dachami dzięki czemu byłem bezpieczny. Zauważywszy swój cel, chłopak rozejrzał się bacznie, nie spojrzał jednak w górę. Nie dopilnował swojego bezpieczeństwa...
Sprawę załatwił w sumie szybko. Nie bawił się z facetem tylko się do pozbył tak jak mu kazałem. Miałem na głowie jednak inny problem - a mianowicie zbliżającą się w jego kierunku policję. Nie spodziewał się ich i szybko bo zamierzali zgarnąć. Westchnąłem męczeńsko. W moment znalazłem się na dole z chustą na twarzy. Oswododziłem dzieciaka, a sam zająłem się zabawą. Związałem dwóch panów i wrzuciłem do auta. Nakazałem chłopakowi wziąść na miejsce pasażera po czym odjechaliśmy. Powiedziałem mu wszelkie błędy jakie wyłapałem, po czym zapytałem czy załatwił sobie chociaż alibi. W odpowiedzi pokiwał przecząco głową.
- Dzieciaku jak mam Ciebie uczyć skoro podstaw nie znasz? - westchnąłem.
- Ja się poprawię! Obiecuje. - jęknął błagalnie.
- Twoim następnym zadaniem będzie pozbycie się jednego z nich. Ja zajmę się autem i tym drugim. - kiwnął na znak, iż zrozumiał. - Tym razem nie bede stać za Tobą więc lepiej się do tego przełóż. - warknąłem.
Jak kazałem tak też zrobił. Zabrał gdzieś faceta, a ja odstawiłam samochód na klif. Umiejętnie zrzuciłem samochód w dół, gdzie rozsypał się na drobny mak i zniknął w wodzie. Faceta podręczyłem bardzo długo, dopiero kiedy zjawił się Jae, który z przerażeniem patrzył na zmasakrowane ciało ostatecznie roztrzaskałem mu czaszkę.
- Zająłeś się tym porządnie? - mruknąłem.
- Tak jest. - odparł przyglądając się trupowi, nad którym zebrały się kruki.
- Oczekuje, iż nauczysz się mordować w ten sposób. Ciało powinno być trudne do zidentyfikowania. - wskazałem na swoje dzieło.
Jae??
<następne opowiadanie>
Ilość słów: 528
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz