Zdziwiła mnie reakcja Lucy, ale chociaż po tym, co mi się stało nie powinienem być zaskoczy. Dziewczyna martwiła się o mnie... Było to słodkie z jej strony... Uśmiechnąłem się do niej, jednocześnie ją podnosząc z ziemi. Happy również latał między nią, a mną i ruszał dziwnie tym językiem. Machnąłem na jego ręką i odleciał do Carli.Wszyscy dziwnie się na nas patrzyli, przez co się Lucy zarumieniła lekko. Uniosłem jej podbródek aby zmusić ją by na mnie spojrzała i cmoknąłem ją w policzek. Po czym posłałem jej uśmiech, cicho chichocząc. Była czerwona jak buraczek! Lucuś zawstydziła się! Pomogłem jej wstać i wyszliśmy. Zabrałem ją nad jezioro, gdzie zacząłem łowić ryby. Happy był w niebo wzięty, gdy złowiłem ogromniastą! Posprzeczałem się z kocurem o to, by ją zjeść upieczoną, a nie surową. U Lucy wywołało to falę śmiechu, na co się uśmiechnąłem. Zostaliśmy w lesie aż do zapadnięcia zmroku.
- Natsu... Jak myślisz znajdziesz Igneela? - spytała
Spojrzałem się na nią zaskoczony jej pytaniem. Po chwili znowu spojrzałem w niebo, zastanawiając się nad jej pytaniem....Igneel, gdzie ty jesteś? Czemu mnie opuściłeś? Zobaczę cię jeszcze? moje pytania pozostawały nadal bez odpowiedzi, ale w głębi serca wierzyłem, że go odnajdę i będzie jak dawniej.
- Na pewno, go odnajdę - odparłem po kilku minutach i posłałem uśmiech w jej stronę
Było dość późno, więc odprowadziłem dziewczynę do pokoju, a sam udałem się .... W sumie nie wiem, gdzie. Po prostu łaziłem... Tatku, co tam u ciebie słychać? spytałem się nieba. Następnie spojrzałem na Happy'ego i zacząłem się z nim ścigać. Śmialiśmy się przy tym. Podczas naszego biegu wpadłem na Canę. Rzuciłem jej krótkie przepraszam i biegłem dalej. Tak dobiegliśmy do domu. Otworzyłem drzwi i spojrzałem na moje pamiątki z różnych misji. Jednakże jedna pamiątka przykuła moją uwagę, a był to kostium pokojówki, za którą Lucy się przebrała. Była to pierwsza nasza wspólna misja. Mimowolnie się uśmiechnąłem na tą myśl jak ją oprawca uznał za brzydką! Ale czy Lucy była brzydka? Hmm... Jak się nad tym zastanowić.. Nie była brzydka, ale ładna..No na swój sposób... Happy zaczął coś dziwnie kłapać jęzorem, więc go uspokoiłem. Walnąłem się do swojego łóżka od niepamiętnych czasów w nim zasnąłem. Nad ranem obudził mnie krzątający się Happy. Po spytaniu, co się stało, rzekł iż zapomniał najważniejszej rzeczy. Uniosłem brew zaskoczony jego słowami, ale je szybko zignorowałem. Wstałem z łóżka i udałem się do gildii. Mira przywitała mnie radosnym uśmiechem. Jak zawsze było tu tłoczno i głośno. Taką gildię lubię! Po chwili zjawiła się Lucy... Była jakby w nie sosie, gdyż prychnęła na nas i odeszła. Co ją ugryzło?! Kto ją tam wie! Sprawdziłem tablicę ogłoszeń, ale nic ciekawego nie było na niej, więc postanowiłem wyzwać Gray'a na pojedynek, ale go nie było! Gdzie wszystkich prawie wcięło?! Laxus pewnie wyruszył na jakąś misję z Raijnishu, Erzy od kilku dni nie było, Lucy ma focha o nie wiadomo co! Normalnie masakra! Dziadka, gdzieś wcięło. Cana jak zawsze piła, Gildarts podróżuje i wypełnia misję. Westchnąłem kładąc się na ławkę, jednocześnie nudząc się. Lucy siedziała na końcu i w kącie gildii. Do nikogo się nie odzywała. Przewróciłem oczami i spojrzałem na zajadającego się rybą Happy'ego. Jednak nie wytrzymałem i podszedłem do Lucy oraz usiadłem na przeciwko niej. Milczeliśmy i nie patrzyliśmy na siebie. Ciekawiło mnie, co ją napadło by tak się zachowywać. Na moje pytania Lucy nie odpowiadała lub milczała. W jej oczach szkliły się łzy. Coś złego musiało jej się przytrafić lub jakąś straszną wiadomość otrzymała i nie wiedziała jak się zachować. Położyłem swoją dłoń na jej. Dziewczyna obeszła stół i wtuliła się we mnie, cicho płacząc. Głaskałem ją po głowie, czekając jak się uspokoi by mogła wyjaśnić, co się dzieje.
<Lucuś???>
- Natsu... Jak myślisz znajdziesz Igneela? - spytała
Spojrzałem się na nią zaskoczony jej pytaniem. Po chwili znowu spojrzałem w niebo, zastanawiając się nad jej pytaniem....Igneel, gdzie ty jesteś? Czemu mnie opuściłeś? Zobaczę cię jeszcze? moje pytania pozostawały nadal bez odpowiedzi, ale w głębi serca wierzyłem, że go odnajdę i będzie jak dawniej.
- Na pewno, go odnajdę - odparłem po kilku minutach i posłałem uśmiech w jej stronę
Było dość późno, więc odprowadziłem dziewczynę do pokoju, a sam udałem się .... W sumie nie wiem, gdzie. Po prostu łaziłem... Tatku, co tam u ciebie słychać? spytałem się nieba. Następnie spojrzałem na Happy'ego i zacząłem się z nim ścigać. Śmialiśmy się przy tym. Podczas naszego biegu wpadłem na Canę. Rzuciłem jej krótkie przepraszam i biegłem dalej. Tak dobiegliśmy do domu. Otworzyłem drzwi i spojrzałem na moje pamiątki z różnych misji. Jednakże jedna pamiątka przykuła moją uwagę, a był to kostium pokojówki, za którą Lucy się przebrała. Była to pierwsza nasza wspólna misja. Mimowolnie się uśmiechnąłem na tą myśl jak ją oprawca uznał za brzydką! Ale czy Lucy była brzydka? Hmm... Jak się nad tym zastanowić.. Nie była brzydka, ale ładna..No na swój sposób... Happy zaczął coś dziwnie kłapać jęzorem, więc go uspokoiłem. Walnąłem się do swojego łóżka od niepamiętnych czasów w nim zasnąłem. Nad ranem obudził mnie krzątający się Happy. Po spytaniu, co się stało, rzekł iż zapomniał najważniejszej rzeczy. Uniosłem brew zaskoczony jego słowami, ale je szybko zignorowałem. Wstałem z łóżka i udałem się do gildii. Mira przywitała mnie radosnym uśmiechem. Jak zawsze było tu tłoczno i głośno. Taką gildię lubię! Po chwili zjawiła się Lucy... Była jakby w nie sosie, gdyż prychnęła na nas i odeszła. Co ją ugryzło?! Kto ją tam wie! Sprawdziłem tablicę ogłoszeń, ale nic ciekawego nie było na niej, więc postanowiłem wyzwać Gray'a na pojedynek, ale go nie było! Gdzie wszystkich prawie wcięło?! Laxus pewnie wyruszył na jakąś misję z Raijnishu, Erzy od kilku dni nie było, Lucy ma focha o nie wiadomo co! Normalnie masakra! Dziadka, gdzieś wcięło. Cana jak zawsze piła, Gildarts podróżuje i wypełnia misję. Westchnąłem kładąc się na ławkę, jednocześnie nudząc się. Lucy siedziała na końcu i w kącie gildii. Do nikogo się nie odzywała. Przewróciłem oczami i spojrzałem na zajadającego się rybą Happy'ego. Jednak nie wytrzymałem i podszedłem do Lucy oraz usiadłem na przeciwko niej. Milczeliśmy i nie patrzyliśmy na siebie. Ciekawiło mnie, co ją napadło by tak się zachowywać. Na moje pytania Lucy nie odpowiadała lub milczała. W jej oczach szkliły się łzy. Coś złego musiało jej się przytrafić lub jakąś straszną wiadomość otrzymała i nie wiedziała jak się zachować. Położyłem swoją dłoń na jej. Dziewczyna obeszła stół i wtuliła się we mnie, cicho płacząc. Głaskałem ją po głowie, czekając jak się uspokoi by mogła wyjaśnić, co się dzieje.
<Lucuś???>
<Następne opowiadanie>
Ilość słów: 608
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz