25 sty 2018

Od Lucy CD Natsu

Widząc, że Natsu na chwilę się ocknął, myślałam, że już nie zaśnie, ale kiedy ponownie zamknął oczy, poczułam jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Zbliżyłam się na moment do jego twarzy, a potem delikatnie pocałowałam go w czoło. Jest chłodniejszy, niż zwykle... Na jego policzki spadły moje łzy, a ja już nie wiedziałam co mam zrobić...
-N-Natsu... Ty głupi Smoczku... D-Dlaczego...-wydusiłam z siebie, zanim zalałam się łzami.
Mistrz dotknął delikatnie mojego ramienia, zapewniając mnie, że wszystko z nim będzie dobrze. Wiedziałam, że tak może nie być. Wiedziałam, że on może umrzeć... Wiedziałam, że nie chcę go opuścić... Porlyusica zezwoliła mi na przebywanie obok niego, gdyż kiedy leżał i odpoczywał, czasami mówił moje imię. Nie chciałam wiedzieć, czy to przez to, że jego rana była krytyczna, czy to dlatego, że chciał mnie mieć obok. Czułam, że moim obowiązkiem jest być obok niego.
---
Kilka dni później, nadal byłam obok niego. Starsza kobieta, która się nim zajmowała, przynosiła mi posiłki. Spałam na torsie Natsu, a pewnego dnia obudziłam się, widząc jego obolały uśmiech. Popatrzyłam na niego, a potem wstałam, chwytając jego twarz w swoje dłonie.
-Natsu... Natsu... Na szczęście żyjesz... Tak się martwiłam...-szepnęłam, a po moich policzkach popłynęły łzy.
Chłopak otworzył usta, ale mu je zakryłam ręką, mówiąc, aby się nie odzywał. Wiedziałam, że nadal bardzo cierpi. Porlyusica była aktualnie poza domem. Delikatnie odkryłam chłopaka i sprawdziłam, czy jego opatrunek jest w porządku. Potem pogłaskałam go po głowie, opowiadając co się stało i jak go znaleźliśmy. Kiedy chłopak zamknął oczy, ucichłam, głaszcząc go po głowie.
-Śpij dobrze... -szepnęłam
---
Kiedy minęło kilka kolejnych dni, wraz z Natsu opuściliśmy dom Porlyusici. Teraz postanowiłam pilnować chłopaka za wszelką cenę. Nie chciałam, aby ponownie skończył w takim stanie. Trzymając lekko jego ramię, poszliśmy do mojego mieszkania. Tam, ułożyłam Natsu na łóżku, a potem poszłam coś ugotować. Wyszło na makaron z serem. Potem usiadłam obok niego, pomagając mu zjeść. Po posiłku, poprosiłam, aby poszedł spać. Lepiej, aby wyleżał tą okropną ranę jak najdłużej. Zanim zamknął oczy, musnęłam delikatnie ustami jego czoło, a potem z uśmiechem pożyczyłam mu miłych snów. Sama zajęłam się jak najciszej sprzątaniem oraz szykowaniem dla niego kolejnego posiłku. Zajęło mi to krócej niż myślałam. Obudziłam Natsu, a potem dałam mu zjeść w spokoju kanapki. Wiedziałam, jaki on ma apetyt. Potem chłopak ponownie usnął. Z lekkim skrępowaniem, położyłam się obok, odwracając do niego plecami. Nim usnęłam, poczułam jak ktoś mnie obejmuje oraz czułam ciepły oddech na karku. Uśmiechnęłam się, a potem zasnęłam.
---
Kiedy się obudziłam, miałam nadzieję, że chłopak będzie obok. Myliłam się. Spanikowana rozejrzałam się, a potem jak najszybciej przebrałam się i pobiegłam do gildii. Jednak tam nie było go. Miałam nadzieję, że Mirajane będzie miała jakiekolwiek informacje na temat jego zniknięcia, jednak nie dowiedziałam się niczego. Potem pytałam każdą osobę z Fairy Tail, mając ogromną nadzieję, że go odnajdę. Nadchodziło południe, a chłopak zniknął, rozpłynął się w powietrzu. Kiedy zaniepokojona przyglądałam się blatowi stołu, usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi do gildii.
-Natsu!-krzyknęła Mira.
Odwróciłam się, a potem jak strzała pobiegłam w jego kierunku. Przytuliłam go mocno, wraz z nim upadając. Wiedziałam, że mogło to go zaboleć, ale nie mogłam powstrzymać emocji. W moich oczach stanęły łzy, które po chwili spłynęły na jego tors.
-G-Głupi Smoczek...-powiedziałam, zalewając się mocniej łzami.
Chłopak objął mnie, kładąc jedną dłoń na mojej głowie i mnie pogłaskał. Słyszałam jak bije jego serce. Było spokojne tak jak moje. Cieszyłam się, że nic my nie jest.
<następne opowiadanie>
<Natsu? ^^>
Ilość słów: 568

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz