Lucy zasnęła na moich kolanach, więc ją pogłaskałem po głowie z uśmiechem. Spojrzałem na Happy'iego i Rosalie, którzy się bawili w najlepsze. Westchnąłem cicho i wziąłem Lucy na ręce, a następnie położyłem ją na łóżku, gdzie ją opatuliłem kołdrą. Happy coś mi podał, więc zacząłem to czytać. Szybko domyśliłem się, że to Lucy napisała, ale jakoś nie mogłem się oderwać od czytania aż przeczytałem wszystkie jej gryzmoły. Muszę przyznać, że ciekawa historia jest zawarta w tej opowieści jaką pisze Lucy... Mój przyjaciel odłożył na miejsce ala powieść Lucy. Postanowiłem wyzwać Gray'a na pojedynek, więc opuściłem Lucy, a sam udałem się w stronę budynku gildii.Oczywiście, że zastałem go w gildii. Jak zawsze siedział w samych gaciach, co było żenujące. Wyzwałem go na pojedynek, co przyjął mówiąc, że mnie pokona bez jakichkolwiek trudności. Zaatakowaliśmy się w tym samym samym czasie. Jakieś krzesło poleciało do tyłu i kogoś uderzyło, a gdzie indziej butelka od wina poleciała i tak zaczął się harmider. Wszyscy ze sobą walczyli. Po około godzinie mistrz nas uspokoił, a parę chwil później pojawiła się Lucy. Pomachałem jej na powitanie. Lucy dość mocno się zezłościła na mnie za przeczytanie jej powieści. Zaśmiałem się, ale nie za bardzo się tym przejąłem. Mistrz wygłosił nam jakieś kazanie, że za bardzo rozrabiamy, ale nie był na nas zły. Nawet powiedział byśmy nie zwracali uwagę na Radę Magiczną, gdyż to starzy głupcy. Następnie poszliśmy do Lucy, gdzie porozmawialiśmy czy nie pójść na następną misję, ale kiedy indziej. Walnąłem się na łóżko, ale po chwili drzwi się otworzyły, a do pokoju Lucy weszła Erza, Gray i Wendy, Erza i Wendy przyniosły słodycze, które otrzymały za misję. Zajadaliśmy się, że aż ślinka ciekła. Opowiadaliśmy żarty i śmialiśmy się jak za starych czasów. Lucy i ja opowiedzieliśmy o naszej wspólnej misji. Wiedziałem, że Lucy zdała egzamin na maga klasy S.Zazdrościłem jej i za pierwszym razem czułem się gorszy od niej, ale szybko mi to przeszło. Szykowałem dla niej niezłą niespodziankę. Zawsze chciała zobaczyć rozgwieżdżone niebo królestwa Stella, więc ją tam zabiorę. Pożegnałem się i wróciłem do siebie. Jednak gdy się ściemniło włamałem się do mieszkania Lucuś. Obudziłem Rosalie, której powiedziałem o swym planie. Exceed była zachwycona i obiecała, że nie wyda mnie. Uśmiechnąłem się zadowolony i opuściłem pokój Lucy, a sam wraz z Happy udałem się do królestwa Stella. Zacząłem poszukiwać idealnego miejsca na podziwianie gwiazd. Po około godzinie znalazłem...
- Natsu, ale tylko to chcesz jej pokazać? - zagadnął Happy
Miał rację, to było za mało. Poleciałem do Erzy... Nawrzeszczała na mnie, że ją budzę, ale kiedy wyjaśniłem w jakiej sprawie to na jej twarzy pojawił się rumieniec. Erza zaczęła wymieniać, że mógłbym ją zabrać na wykwintną kolacje, urządzić pokaz fajerwerków, urządzić kolację pod gwiazdami, zaśpiewać i tak wymieniała, aż pożegnałem ją mówiąc, że czas mnie goni. Co Lucy by zadowoliło? Co sprawiło by jej radość? Zdecydowałem się na kolację pod gwiazdami, gdyż to była najlepsza opcja.... Ale ja nie umiem gotować!!!Poproszę Mirę, by pomogła mi coś upichcić.
- Natsu, ale tylko to chcesz jej pokazać? - zagadnął Happy
Miał rację, to było za mało. Poleciałem do Erzy... Nawrzeszczała na mnie, że ją budzę, ale kiedy wyjaśniłem w jakiej sprawie to na jej twarzy pojawił się rumieniec. Erza zaczęła wymieniać, że mógłbym ją zabrać na wykwintną kolacje, urządzić pokaz fajerwerków, urządzić kolację pod gwiazdami, zaśpiewać i tak wymieniała, aż pożegnałem ją mówiąc, że czas mnie goni. Co Lucy by zadowoliło? Co sprawiło by jej radość? Zdecydowałem się na kolację pod gwiazdami, gdyż to była najlepsza opcja.... Ale ja nie umiem gotować!!!Poproszę Mirę, by pomogła mi coś upichcić.
~*~
Z samego rana poprosiłem Mirę o pomoc, na co się zgodziła. Wszyscy widzieli moje dziwne zachowanie. Nawet Lucy się zaniepokoiła, ale ją zignorowałem, gdyż mogło to się wydać. Razem z Mirą przygotowaliśmy jakieś ciasto, zupę, ciasteczka, ziemniaki z jakimś mięsem. Wino nawet było!! Happy z Rosalią zanosili to. Ubrałem się, no dość ładnie, gdyż Erza i Gray wybierali dla ciuchy.Happy zabrał mnie na wyspę, gdzie czekałem na Lucy. Byłem gotów... Po około godzinie zjawiła się Lucy...
- Po co mnie tu sprowadziłaś? - spytała Lucy Rosalie, ale kiedy chciała jeszcze coś dodać zamilkła widząc kolację.
- Gratulację z zostania magiem klasy S - mówiąc to wyszedłem zza drzewa
Lucy się zarumieniła, mówiąc że do twarzy mi w takim stroju. Sam lekko zażenowałem. Rzadko kiedy coś innego ubierałem, w sumie gdyby nie Erza i Gray pewnie by tak było. Lucy nie mogła uwierzyć, że to ja dla niej zrobiłem. Przyznałem, że Mira mi pomagała przy gotowaniu. Usiedliśmy na kocu i wzięliśmy się za jedzenie. Gdy uznałem, że pora poprosiłem Lucy by weszła ze mną na drzewo. Była zaskoczona moją propozycją, ale się zgodziła. Ostrożnie się wspinaliśmy, a na samym końcu pomogłem wejść Lucy.
<Lucuś??? >
Ilość słów: 701
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz