Wraz z Raijinshu wracałem z misji, którą zlecił mi mój staruch. Jednakże powinno nam to zająć kilka dni, ale postanowiłem jeszcze w drodze powrotnej zająć się treningiem z moją drużyną. Przez ostatnie wydarzenia zdałem sobie sprawę, że nie jestem dość silny. Akurat kiedy wracałem do gildii rozpętała się burza... Mój żywioł, jeśli można powiedzieć... Postanowiłem ją - burzę - bardziej rozkręcił, więc pozwoliłem by moja elektryczność ściągała pioruny w moim kierunku, co podobało się okolicznym dzieciakom. Po paru minutach byliśmy już w środku gildii, gdzie swoje kroki skierowałem w stronę mistrza.
- I jak ci poszło? - usłyszałem pytanie staruszka
- Nie miałem większych problemów - rzuciłem i poprosiłem Mirę o piwo, które mi podała.
- Jest wnukiem naszego mistrza - usłyszałem szept Erzy.
Musiała komuś tłumaczyć kim jestem, ale dlaczego? A zwłaszcza czemu ktoś interesuje się moją osobą? Postanowiłem to olać i nie przejmować się. Jednakże kątem oka odnalazłem rozmówczynię Erzy. Dziewczyna miała długie włosy i nie wyglądała na wysoką, a przede wszystkim na młodą dziewczynę. Dołączyła dopiero czy po prostu nie zwracałem na nią uwagi? Zresztą, co mnie to obchodzi. Dopiłem swoje piwo i wyszedłem z gildii. Eve zwróciła uwagę, że ktoś za nami idzie. Przypuszczałem, że to ta dziewczyna, która rozmawiała z Erzą, więc nie za bardzo tym faktem się przyjąłem.. Dziewczyna odważyła się w końcu wyjść z ukrycia i stanęła przed nami.
- Chcesz czegoś mała? - spytałem
Dziewczyna chyba się lekko naburmuszyła na słowo "mała". Jednak nie bardzo tym byłem przejęty. Westchnąłem i ją ominąłem, ale w końcu się przedstawiła. Miała na imię Snow. Chciała bym ją nauczył używać magii błyskawic. Jednak nie miałem ochoty ani czasu kogoś uczyć, więc ją spławiłem. Dziewczyna odeszła i mój wzrok jej nie widział. Jednak nie na długo nacieszyłem się spokojem, gdyż zostałem wezwany przez mistrza. Ponoć domagali się mnie i Snow na pewnej misji. Ciekawe o co tym razem chodziło zleceniodawcy i dlaczego chciał mnie? Pewnie jakaś misja, podczas której mam sprawdzić zdolności tej młodej... Niechętnie wróciłem do gildii, a tam już czekała Snow. Staruszek oznajmił nam, że syn jakiś byłych biznesmenów został porwany, a jego ojciec prosił o spotkanie, więc mój dziadek nas wybrał. Uznał iż pora sprawdzić jak młodej idzie współpraca z innymi podczas misji. Spojrzałem na dziewczynę, która była najwidoczniej gotowa do drogi. Wyśmienicie! Im szybciej z tym się uporamy tym lepiej i będę mógł wrócić do treningu. Bez słowa ruszyliśmy w stronę miasta Shirotsume, gdzie mieliśmy się spotkać ze zleceniodawcą. Dotarcie zajęło nam kilka dni, ale mi to nie przeszkadzało.
- Zmęczona młoda ? - rzuciłem w jej stronę pytanie
Snow zaczekać, ponieważ zaatakuje w innym momencie. Spojrzała zaskoczona, ale kazałem jej użyć Magii Wody, a sam zaatakowałem przeciwnika piorunem, ale na nim nie zrobiło to wrażenie, a nawet się uśmiechem. Był szybki i zmierzał w kierunku Snow. Krzyknąłem by zrobiła unik, bo martwiłem się, że coś mogło młodej się stać. Zasłoniłem ją w ostatniej chwili i oberwałem dość mocnym atakiem. Młoda zaatakowała go magią lodu... Uśmiechnąłem się. Ma całkiem niezłe ataki... Czyżbym ją nie docenił wcześniej? Pochwaliłem ją za tak dobrze wyprowadzony atak, a sam stanąłem nieźle wkurzony i użyłem wściekłego piorunu na przeciwniku, który po tym ataku poległ. Snow była wyczerpana, gdyż walczyła zażarcie z nim.
- I jak ci poszło? - usłyszałem pytanie staruszka
- Nie miałem większych problemów - rzuciłem i poprosiłem Mirę o piwo, które mi podała.
- Jest wnukiem naszego mistrza - usłyszałem szept Erzy.
Musiała komuś tłumaczyć kim jestem, ale dlaczego? A zwłaszcza czemu ktoś interesuje się moją osobą? Postanowiłem to olać i nie przejmować się. Jednakże kątem oka odnalazłem rozmówczynię Erzy. Dziewczyna miała długie włosy i nie wyglądała na wysoką, a przede wszystkim na młodą dziewczynę. Dołączyła dopiero czy po prostu nie zwracałem na nią uwagi? Zresztą, co mnie to obchodzi. Dopiłem swoje piwo i wyszedłem z gildii. Eve zwróciła uwagę, że ktoś za nami idzie. Przypuszczałem, że to ta dziewczyna, która rozmawiała z Erzą, więc nie za bardzo tym faktem się przyjąłem.. Dziewczyna odważyła się w końcu wyjść z ukrycia i stanęła przed nami.
- Chcesz czegoś mała? - spytałem
Dziewczyna chyba się lekko naburmuszyła na słowo "mała". Jednak nie bardzo tym byłem przejęty. Westchnąłem i ją ominąłem, ale w końcu się przedstawiła. Miała na imię Snow. Chciała bym ją nauczył używać magii błyskawic. Jednak nie miałem ochoty ani czasu kogoś uczyć, więc ją spławiłem. Dziewczyna odeszła i mój wzrok jej nie widział. Jednak nie na długo nacieszyłem się spokojem, gdyż zostałem wezwany przez mistrza. Ponoć domagali się mnie i Snow na pewnej misji. Ciekawe o co tym razem chodziło zleceniodawcy i dlaczego chciał mnie? Pewnie jakaś misja, podczas której mam sprawdzić zdolności tej młodej... Niechętnie wróciłem do gildii, a tam już czekała Snow. Staruszek oznajmił nam, że syn jakiś byłych biznesmenów został porwany, a jego ojciec prosił o spotkanie, więc mój dziadek nas wybrał. Uznał iż pora sprawdzić jak młodej idzie współpraca z innymi podczas misji. Spojrzałem na dziewczynę, która była najwidoczniej gotowa do drogi. Wyśmienicie! Im szybciej z tym się uporamy tym lepiej i będę mógł wrócić do treningu. Bez słowa ruszyliśmy w stronę miasta Shirotsume, gdzie mieliśmy się spotkać ze zleceniodawcą. Dotarcie zajęło nam kilka dni, ale mi to nie przeszkadzało.
- Zmęczona młoda ? - rzuciłem w jej stronę pytanie
Dziewczyna coś tam burknęła, ale nie za bardzo zrozumiałem co. Skoro nie chciała dać jasnej odpowiedzi to zarządziłem odpoczynek. Freed zaczął coś tam pichcić, a Eve z Bisclowem coś tam próbowali zagaić rozmowę z młodą. Ja natomiast oparłem się o drzewo i obserwowałem niebo. W końcu wyczułem, że Snow mi się bacznie przygląda, ale nie dałem po sobie poznać iż to wiem. Dalsza część drogi minęła nam spokojnie. Zleceniodawca już czekał na nas przed domem, do którego nas zaprosił oraz poczęstował. Ja odmówiłem, ale inni skorzystali z jego propozycji i zajadali się w najlepsze. Podczas jego opowieści widać było, że mężczyzna jest zrozpaczony tą tragedią... Co chwila jego opowieść była przerywana salwami płaczu, żałości czy szlochem, za co ogromnie nas przepraszał.W końcu powiedziałem by przeszedł do konkretów, a nie drugorzędnych rzeczy. Snow spojrzała na mnie lekko zaskoczona moim brakiem współczucia i jakiegokolwiek wyrozumiałości w stosunku do tej rodziny. Nic nie robiłem sobie z jej spojrzenia, które według niej powinno mnie przywołać do porządku... Jeszcze czego! Taka młoda ma mnie uspokajać czy pouczać? Wiem, że istnieją ludzie silniejsi i mądrzejszy ode mnie, ale taka młoda dziewczyna nie będzie mnie pouczać, co powinienem powiedzieć lub jak coś zrobić. Na moje pytanie czy ma wrogów odparł, że nie miał ich nigdy, chociaż zadarł z jakimś kolesiem spod ciemnej gwiazdy... Mówił, że pożyczył od niego trochę pieniędzy by bardziej rozwinąć firmę, ale potem nie miał jak mu oddać,więc ten mu groził. No to mamy pierwszego podejrzanego. Pierwsze miejsce, gdzie mógł nasz podejrzany przebywać to port Hargeon. Rozdzieliliśmy się, ja byłem z Snow, a Freed, Bickslow i Evergreen byli razem i poszli nad port, a my natomiast przeszukiwaliśmy bary i inne zakamarki ulic Hargeonu. Snow nie okazywała jakiegokolwiek entuzjazmu z tych czynności, aż do czasu kiedy postanowiłem, że w barze o nazwie " O'Hoan" się zatrzymamy i czegoś napijemy się. Zamówiłem dla nas po piwie i kazałem Snow się przysłuchiwać rozmowę oraz wtopić się w tłum. Snow zrobiła to, a przynajmniej się starała. W końcu każdemu z nas udało się czegoś dowiedzieć. Jednakże barman wyczaił nas i o mały włos,a Snow by została zaatakowana. Jednak moja czujność i jej na to nie pozwoliły. Rozpętała się wyrównana walka. Jednakże barman był moim przeciwnikiem i nie pozwoliłem Snow się wtrącać. Pokryłem swoje ciało błyskawicami i zaatakowałem salwami różnych ataków. Walka była długa i nużąca. Dosyć łatwo pokonałem barmana samą magią błyskawic, że tak to nazwę. Po pokonaniu barmana wymusiliśmy by powiedział wszystko, co wie. Powiedział nam wszystko, co chcieliśmy wiedzieć. Gdy mieliśmy już wychodzić zaatakowal nas ktoś, a barmana zabił. Kazałem
Snow zaczekać, ponieważ zaatakuje w innym momencie. Spojrzała zaskoczona, ale kazałem jej użyć Magii Wody, a sam zaatakowałem przeciwnika piorunem, ale na nim nie zrobiło to wrażenie, a nawet się uśmiechem. Był szybki i zmierzał w kierunku Snow. Krzyknąłem by zrobiła unik, bo martwiłem się, że coś mogło młodej się stać. Zasłoniłem ją w ostatniej chwili i oberwałem dość mocnym atakiem. Młoda zaatakowała go magią lodu... Uśmiechnąłem się. Ma całkiem niezłe ataki... Czyżbym ją nie docenił wcześniej? Pochwaliłem ją za tak dobrze wyprowadzony atak, a sam stanąłem nieźle wkurzony i użyłem wściekłego piorunu na przeciwniku, który po tym ataku poległ. Snow była wyczerpana, gdyż walczyła zażarcie z nim.
- Niezła jesteś, młoda. Masz potencjał. Jednak nie spoczywaj na laurach - dodałem i ruszyliśmy dalej.
<Snow???>
Ilość słów: 974
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz