25 sty 2018

Od Margaret cd Sebastiana


Nie spodziewałam się, że miejscem, do którego mnie zabierze, będzie właśnie Tartarus. Było to też jednoznaczne z odpowiedzią na moje pytanie, czy należy do jakiejś gildii. Nie czułam się pewnie. Zdecydowanie nie było to miejsce, do którego przychodzi się pewnie, a przynajmniej traciłeś całą swoją pewność przekraczając próg zamku. Wróć, stojąc już przed samym wejściem oblatywał cię strach, nawet jeśli byłeś magiem klasy S jak ja. Jednak z drugiej strony Rada raczej nie wpadałby na pomysł, żeby nas tutaj szukać. Sebastian zaprosił mnie do środka. Kiedy szliśmy korytarzem i przechodziliśmy akurat obok wieszaka, zdjął moją kurtkę i na nim ją powiesił. Ale najgorsze miało dopiero nadejść. Dalszy ciąg akcji był jak wrzucenie do lodowatego jeziora. Tak kompletnie znienacka. Spotkanie z samym mistrzem Tartarusu sprawiło, że miałam ochotę jak najszybciej stąd uciec. Doprawdy, nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że będę bać się do takiego stopnia. Dzięki bogom, że podpisałam ten pakt z Sebastianem. Jedyna rzecz która sprawiała, że miałam jeszcze nadzieję na wyjścia stąd cało i w jednym kawałku, żywym. Kiedy zostałam z nim sam na sam, przez głowę przelatywały mi same czarne scenariusze. Sebastian, dlaczego, do cholery, zostawiłeś mnie z nim samą?! 
- Zmarnujesz mu tylko życie - westchnął - Nie wiesz, kim on jest, prawda? To demon, którego moc nawet Ci się nie przyśni, w życiu nawet o nią nie zahaczysz, a teraz należy do Ciebie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego wybrał tak nędzną duszę, może dlatego, że jesteś tak podobna do Cornelii - odparł, ale sekundę później dostał porządny cios w brzuch od samego Sebastiana.
Kiedy on się pojawił? A Mard Geer? Jakim cudem nie zrobił żadnego uniku? Co to w ogóle było za miejsce? 
- Nigdy nie wymawiaj więcej tego imienia - rzekł Sebastian po czym odwrócił się do mnie - Zaparzyłem Earl Grey, mam nadzieję, że zasmakuje - uśmiechnął się, jakby kompletnie nic się nie stało.
Nie chcę przebywać tu dłużej, niż to konieczne. Patrzyłam na niego tylko odrobinkę skołowana. Nawet przez sekundę w myślach przemknęło mi pytanie, kim była ta cała Cornelia? Jednak widząc reakcję Sebastiana na samo powiedzenie tego imienia, natychmiast zaczęłam myśleć o czymś innym. Kto wie, czy może pomimo wszystko nie chciałby szybciej pochłonąć mojej duszy. Chociaż bez powodu raczej by się tak nie zachowywał. Może była dla niego kimś ważnym? Nawet idiota zauważyłby, że to nie jest dla niego przyjemny temat, a najchętniej wymazałby chyba wszystko z pamięci. Sama mam takie wspomnienia, o których nie chcę rozmawiać. Dlatego też postanowiłam, że nie będę go męczyć pytaniami o tą osobę. Ani teraz, ani nigdy później. 
- Sebastian... Mógłbyś mnie zabrać do innego pokoju, proszę?- spojrzałam na niego wzrokiem, który wręcz błagał na kolanach o to.
- Jak sobie życzysz, Pani- powiedział oficjalnie i zaprowadził mnie gdzieś indziej. 
Mimo wszystko, nadal wychodząc czułam na sobie wzrok mistrza Tartarusu, który przyprawiał mnie o dreszcze i ciarki na plecach. Sebastian zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju, w którym oprócz dywanu, dwóch fotelów, stolika i wielkich po sam sufit regałów z książkami nic się nie znajdowało. Gestem ręki wskazał mi, żebym usiadła, co zrobiłam z wielką chęcią i ulgą. Miałam wrażenie, że jeszcze chwila, a moje nogi same się pode mną załamią. Dopiero po chwili zauważyłam, że stoi tam tylko jedna filiżanka. 
- Dlaczego dla siebie też nie przygotowałeś filiżanki? Będę się czuć niezręcznie pijąc sama. Poza tym, mówiłam już. Nazywaj mnie Margo albo i nawet Margaret- podciągnęłam pod siebie kolana i wzięłam do ręki herbatę. Upiłam łyk, czując jak gorąca ciecz szczypie mnie w język. Natychmiast odsunęłam usta od brzegu porcelany, zaciskając oczy i cicho sycząc, bo jednak uczucie poparzonego języka do najlepszych nie należało. Dopiero po kilku sekundach mogłam już być spokojna- A swoją drogą, herbata jest naprawdę pyszna- burknęłam, wcale nie kłamiąc, bo herbata naprawdę mi smakowała mimo, że trochę na tym ucierpiałam. 

Sebastian? 
Ilość słów: 629

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz