- Natsu ... - powiedział zaspanym głosem
- Co się dzieje? - usłyszałem kobiecy głos, który również był zaspany
- Aaa... To tylko Lucy ... - rzekłem
- CO TO MIAŁO ZNACZYĆ??!!! WŁAMUJESZ SIĘ DO MOJEGO MIESZKANIA I NA DODATEK ŚPISZ W MOIM ŁÓŻKU I ŚMIESZ TAK MÓWIĆ?!! - krzyknęła
Posłałem jej uśmiech i rzekłem
- Nic na to nie poradzę, że masz wygodne łóżko! - i położyłem się z powrotem.
- Co ci się śniło? - spytała
Spojrzałem się na nią, ale milczałem, więc dziewczyna kontynuowała
- Coś ci się musiało śnić skoro się obudziłeś, a poza tym powtarzałeś czyjeś imię... Chyba tak ono brzmiało - Lisanna..... - powiedziała, a po chwili dodała - Kto to taki? Ta Lisanna ....
Zastanawiałem się, co odpowiedzieć..
- Jestem głodny! - rzuciłem na szybkiego i wyskoczyłem przez okno, ale za nim zniknąłem pomachałem Lucy na pożegnanie. Podczas wędrówki w stronę cmentarza rozmyślałem nad moim snem.
Po paru minutach stałem już nad grobem Lisanny - mojej przyjaciółki.
~Natsu jak dorośniemy to się pobierzemy~ przypomniały mi się jej słowa...
- To już 3 lata ... - szepnąłem
Happy spojrzał się na mnie, ale milczał. Zacisnąłem pięść, ale po chwili się uspokoiłem...
- Happy... Chcę się stać silniejszy - powiedziałem
- Aye sir - odparł mój partner.
Uśmiechnąłem się na jego reakcję i ruszyłem w stronę gildii. Akurat przechodziłem koło miejsca, gdzie jako dziecko pierwszy raz pojedynkowałem się z Gildartsem. "Kiedyś go na pewno pokonam!" pomyślałem i żwawym krokiem wszedłem do gildii
- Yo! - krzyknąłem witając się z członkami gildii.
Dziadek jak zwykle pił piwo i siedział na blacie. Cana jak zwykle również piła aż przechodziło to zdrowy rozsądek, ale no cóż jakoś dawała radę. Usiadłem znudzony, jednak w pewnej chwili Lucy przysiadła się koło mnie.
- Może razem wykonamy jakąś misję? - zaproponowała
- Na chwilę obecną tablica jest pusta - odparłem
Lucy spojrzała się na tablice i cicho westchnęła....
- Ale możemy potrenować - rzuciłem
Lucy przytaknęła i poszliśmy do lasu. Lucy wezwała Loke'iego,znaczy Leo i zaczęła się świetna walka.
- Atak Skrzydłem Ognistego Smoka - krzyknąłem
- Pięść Regulusa - użył Loke
Nasze ataki się zderzyły i powstała ogromna eksplozja, która była dość silna by odrzucić Lucy. My natomiast staliśmy z wyciągniętymi rękami i jednocześnie wyczerpani walką, która trwała gdzieś tak z dwie godziny... Razem z dziewczyną upadliśmy na ziemię. Po paru minutach leżenia Lucy chciała coś powiedzieć, ale Erza, Gray, Wendy i Gajeel jej przerwali.. Erza coś tam bąknęła, że piknik robimy, ale Lucy gdzieś zniknęła. Zaniepokoiło mnie to, ale Erza nie pozwoliła mi odejść. Ciągle rywalizowałem z Gray'em czy to w jedzeniu czy siłowaniu się na rękę, co jakiś czas musiała nas uspokajać Erza, a Happy ciągle proponował Carli rybę, a ona mu odmawiała. Zrobiło się dość późno i wszyscy się rozeszli, a ja postanowiłem pójść do Lucy... Po cichu otworzyłem okno, ale w jej mieszkania. Było ciemno i nikogo chyba nie było...
- Natsu.. spróbuj ją wyniuchać - szepnął Happy
- A co ja pies? - oburzyłem się, ale po chwili dodałem - Poczekamy na nią, ale w tym czasie do łóżka spać
- Aye sir - odparł Happy.
Zszedłem z parapetu i wszedłem pod kołdrę, ale nieźle się nasiliłem by się nią przykryć.
~*~
- Lucy, już się obudziłaś? - spytałem jak gdyby nic
<Lucy??? >
Ilość słów: 679
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz