26 sty 2018

Mag - Stefka Tonks

Gdzie jest ten cholerny świt?

https://i.pinimg.com/originals/64/c4/27/64c427e2910ceb140fc9a21fb0d5042e.jpg
Imię: Stefka, nie, nie Stefan, nie Stefano, nie Stasiek. Stefka.
Nazwisko: Tonks
Wiek: Dwadzieścia dziewięć lat.
Płeć: Mężczyzna
Orientacja: Biseksualny
Związek: Czysto
Gildia: Nie przynależy
Znak gildii: Nie posiada
Typ magii: Magia Kamiennych Oczu, absolutnie bezużyteczna na obecną chwilę, lecz cóż począć?
Ilość klejnotów: 0
Charakter: Gdyby jego życie było tak poukładane, jak te wszystkie roślinki na półkach w jego kwiaciarni, byłby zdecydowanie najszczęśliwszym i najspokojniejszym mężczyzną stąpającym po tym globie, który nie ma absolutnie żadnych zmartwień. Tymczasem bliżej mu z tym wszystkim do jego małej klitki, w której gnieździ się od dobrych siedmiu lat swojego żywota i marnuje się w najlepsze, zastanawiając się, co tym razem odwalić, żeby mieć jak spłacić rachunki. Studenckie życie nie jest mu groźne, edukację zakończył kilka lat temu, jednak pożywianie się orzechowymi mieszankami dla biednych, wygłodzonych żywych trupów, czy najtańszymi istniejącymi fastfoodami w okolicy to jego chleb powszedni. Bo w końcu jak nie Stefka wyżyje za te nędzne dwa tysiące, to kto? Mistrz zarządzania budżetem, poskąpi na wszystkim, nie licząc swoich ukochanych, jedynych w swoim rodzaju, fajek, których oddać nie będzie w stanie i choćby miał ostatnie grosze, to przeznaczy je na skondensowaną trutkę, aniżeli na ciepły, sycący posiłek. W końcu trzeba mieć jakieś priorytety, czyż nie? Metr i osiemdziesiąt jeden centymetrów czystej rozpaczy i istnego zrezygnowania, brak chęci do czegokolwiek jest bezkompromisowo przypisane właśnie do jego osoby, a zmiana swojego nastawienia do życia, czy jego jakości, mija się z nim o jakieś trzysta kilometrów i nie zapowiada się na to, by w najbliższym czasie to wszystko zamierzało zmienić tor i kierunek, w jakim zmierza. W końcu smutna, codzienna, najzwyczajniejsza w świecie rutyna jest bardzo wygodna, dynamika i agresja otaczającego go świata wręcz kole w oczy, a do tego drażni jak największa szuja, bodzie w boczki, kole w oczy, zupełnie jak prawda, którą swoją drogą ten młody mężczyzna szanuje i stawia dość wysoko w swojej hierarchii wartości. Szczerość w końcu jest rzeczą zdecydowanie potrzebną, chociaż często wywiera odczucia negatywne, przynajmniej mniejsze, niż długo skrywane kłamstwo, które koniec końców wychodzi na wierzch, jak zawsze, zresztą. Zawsze odpłaci się pięknym za nadobne, zaleca się więc, aby w towarzystwie tego osobnika ważyć słowa, dobierać zachowania i filtrować to, co ma się zamiar poczynić, bo każdy nawet najmniejszy ruch potrafi obrócić przeciwko tobie, a wtedy już tak radośnie tańczyć nie będziesz, prędzej, jak ten skurczysyn ci zagra. Bo lubi mieć ludzi w garści, a czyni to dość łatwo, zważając na fakt, że jest z niego kawał niezłego drania, a do tego piekielnie inteligentnego. Wie wszystko, co, kto, gdzie, jak, jaka misja, z kim, o kim, na kim, gdzie, w czym. Wielki brat, widzę wszystko, słyszę wszystko, czuję wszystko, a w kościach strzyka mi ostatnio dość często, więc uważaj na następnych zleceniach. Za jedyne pięćdziesiąt klejnotów dowiesz się dosłownie wszystkiego o swojej byłej, usłyszysz, że Mard Geer uwielbia paradować w swoich niesławnych Kubotach, a Alistair za ulubioną książkę obrał sobie Zmierzch. Kopalnia skarbów, ciekawostek ze świata i wspaniałych nowinek. Zdradliwa szarowłosa szuja, mimo tego, jak pożądanym celem może się stać i jak łatwo przychodzi mu zagarnianie sobie na głowę wrogów, ta mała gnida wręcz uwielbia pogarszać swoją sytuację i sprzedawać dosłownie wszystkich za słabe, bardzo słabe pieniądze, wręcz połamane grosze. Bo łapie się zarobku jak tonący brzytwy. Podkulanie ogona i ucieczka to chyba jedyna rzecz, którą potrafi robić poza wydawaniem kolegów w ręce potencjalnych oponentów. Lista wrogów ciągnie się za nim gorzej, jak za mundurem panny sznurem, przez prawie całe życie na jego szyi spoczywa czyiś sztylet, a on tylko umywa łapki, bo jest przecież tym miłym panem z kwiaciarni na rogu uliczki i niech ktoś temu zaprzeczy, a jakimś dziwnym trafem znajdzie się na czarnych zwojach ewentualnych katów.
Historia: Podczas narodzin niektórych ludzi dzieją się dziwne rzeczy jak na przykład zlecenie się kruków z całej okolicy, mrugające światła, jakby dopiero co wytrzaśnięte z oklepanej sceny w pierwszym lepszym horrorze, czy morderstwo w okolicy. Wszystko oczywiście osnute wielką tajemnicą, krztyna niepokoju i malutką dawką adrenaliny, bo przecież to dziecko będzie niesamowite! No cóż, tutaj jedną rzeczą, jaka miała okazję się zdarzyć, było ukochane, stare psińsko, które postanowiło zlać się na ulubioną kanapę ciotki Klementyny. Wrzask, apokalipsa, rzucenie wszystkiego gdzie bądź i modlenie się o to, żeby brunet poradził sobie jako tako w życiu.
Przepowiednia kudla, jak się okazało, była dość mylna, no, chyba że uznamy, że zrobił pod siebie ze strachu przed niezwykle ogarniętym dzieciakiem, który miał wstąpić niedługo przez próg ich domu rodzinnego. Zapędy magiczne wyczuwalne były już od pieluch, a sam Stefka odkąd zaczął mówić, począł bredzić coś o gildiach, co cała familia nawet zaaprobowała. Jednakże błędy młodości, lenistwo i jedno obsunięcie się gleby spod stóp sprawiło, że mężczyźnie zostało jedynie podkulić pod siebie ogon i koniec końców trafić pod strzechy jednej z twoich ulubionych kwiaciarni, do której uczęszczasz głównie po kupienie kwiatków z jakiejś okazji, bo obdarowywanie ludzi tak od serca już dawno zginęło i schowano je między książki o Savoir Vivre. Weź te kwiaty tak o po prostu, dla żony, babci, dziecka, cokolwiek. Kup pan te kwiaty. Weź ten bukiet, błagam.
Sterujący: Qjonka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz