Zdjęłam z głowy mężczyzny kominiarkę, ale nie znałam go. Na ramieniu miał dziwny symbol... Podobny widziałam u tego mężczyzny, który mnie znalazł... Dotknęłam tego symbolu i dziwne obrazy zaczęły mi się pojawiać przed oczami, szybko cofnęłam rękę ze strachu i zdziwienia. Iwo podbiegł do mnie i przytulił... Przemilczałam ten fakt przed nim. Iwo przesłuchiwał ich, ale nic nie powiedzieli... Przyglądałam się im, aż jeden z nich kazał mi uciekać... Wtedy zrozumiałam, że oni przyszli zabić Iwo, bo myśleli, że mi coś zrobić, a to oznacza, że oni mnie znają... Tylko skąd? Przekazał mi coś, po czym obaj wyparowali.... Stałam w osłupieniu, Iwo również stanął jak wryty po wejściu...
- Oni....wyparowali... jak para... - powiedziałam oszołomiona....
Iwo złapał mnie za dłoń i wyprowadził z pokoju. Po kilku minutach znaleźliśmy się u niego. Kiedy zostałam sama, odczytałam wiadomość...
"Droga córko,
skoro to czytasz i otrzymałaś oznacza, że nie żyję, a więc grozi Ci śmiertelne niebezpieczeństwo. Duren Ci pomoże i wyjaśni... Wybacz mi, że Cię porzuciłam, ale zrobiłam to dla twojego dobra byś była bezpieczna jak najdłużej... Oraz wybacz, że usunęłam Ci wspomnienia z prawdziwego domu, w którym się wychowywałaś od pięciu lat, to również było konieczne, jak i zmienienie twojego wyglądu.
Twoja kochająca mama
P.S Bardzo Cię kocham i żałuję, że nie mogłam być przy Tobie, gdy Ty dorastałaś"
Po mych policzkach pociekły łzy.. Ten list napisała moja mama tuż przed śmiercią.Musiałam znaleźć tego mężczyznę, co mnie wcześniej uratował. Poczekałam aż Iwo zaśnie i wymknęłam się z jego domu. Zostawiłam mu pożegnalną wiadomość, bo nie wiedziałam czy wrócę. Nie chcę go w to mieszać ani narażać. Na dodatek to nie jest mój prawdziwy wygląd. Nera wskoczyła mi na ramię podczas zamykania drzwi. Długo szukałam Durena, ale go znalazłam... Czekał na mnie... Wyglądał inaczej, pewnie również maskował swój prawdziwy wygląd... Uśmiechnął się do mnie i zaprowadził do siebie. Zaczął mi opowiadać całą historię. Kim jest mój prawdziwy ojciec, a czego chce mój ojczym. Mój prawdziwy ojciec żyje.... Zgodziłam się by Duren ujawnił mój prawdziwy wygląd... Zamknęłam oczy ze strachu przed tym co zobaczę...Duren cicho się zaśmiał na ten widok...Dotknął mojego czoła i zaczął coś szeptać.... Po chwili moje ciało zaczęło świecić, ale nie czułam bólu... Miałam dłuższe włosy w kolorze niebieskim, a oczy koloru złotym... Tak naprawdę powinnam wyglądać? Niesamowite... Spojrzał na mnie, a ja dałam mu znać, że jestem gotowa by poznać miejsce urodzenia i odzyskać wspomnienia. Chwycił mnie za dłoń i nas teleportował, do bliżej nieznanej mi krainy czy wyspy, ale było przepięknie.... Chwycił mnie w pasie i uniósł w górę... Widok był nie do opisania... W takiej krainie się urodziłam? Chciałam poznać wreszcie mego ojca, ale Duren powiedział, że na chwilę obecną to jest niemożliwe. Żałowałam, że Iwo nie może tego zobaczyć, ale tak będzie najlepiej dla niego, będzie bezpieczny... To moja misja i ja muszę stawić temu czoła sama. Duren wytłumaczył mi, że moją główną mocą jest Magia Wody, ale posiadam zdolności lecznice plus tą tajemniczą moc. Czyli już nie jestem Boskim Zabójcą jak byłam dotychczas... Czekał mnie ciężki trening w nauczeniu się mego żywiołu, ale dam radę. Duren obiecał mi pomóc, ale najpierw mężczyzna wręczył mi naszyjnik mamy, w którym były zaklęte moje prawdziwe moce jak i wspomnienia... Duren ostrzegł mnie, że mogę stracić wcześniejsze wspomnienia na jakiś czas... Nie bałam się tego ryzyka. Założyłam go na szyję, a po chwili zachwiałam się, ale pamiętałam wszystko.... Duren zabrał mnie do kogoś, kogo znałam... Był to Corrin! Mój przyjaciel! Ależ on zmężniał i zrobił się przystojny... Rzuciłam mu się w objęcia, a on się zaśmiał... Usiedliśmy na boku i opowiadaliśmy sobie wszystko. Corrin był szczęśliwy widząc mnie, ale po chwili poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Spojrzałam się w górę... Nade mną w łzach nachylał się Navarre... Mi również stanęły łzy w oczach, a po chwili znalazłam się w jego ramionach....Navarre jak się okazało był moim bratem, od narodzin byliśmy już jak papużki nierozłączki.. Dziwnie się czułam... Po odzyskaniu moich prawdziwych wspomnień czułam, że zależy mi na Navarre, ale nie tak jak na Iwo... Obu ich kochałam jak nikogo innego, ale po kolejnej informacji, że niejaki Ryoma jest moim narzeczonym i to od chwili naradzin to wspomnienia o nim o wiele mocniej mnie uderzyły niż po tym jak Iwo mi opowiadał jak się poznaliśmy podczas mojej amnezji... Czułam jak moje serce szybciej bije na imię Ryoma... Jednak ten dylemat postanowiłam rozwiązać później... Duren zabrał mnie w jeszcze jedno miejsce by pokazać jak wyglądała moja matka. Była śliczna i pełna gracji. Miała długie blond włosy, takie jak pamiętałam... Szczerze nic się nie zmieniła.... Była taka sama jak ją zapamiętałam. Jednej rzeczy nie mogłam się doczekać, a było to poznanie mego ojca i dlaczego matka wyszła po raz drugi za mąż skoro mój ojciec żył i nadal żyje? Duren odkładał ten temat na później za każdym razem jak o nim wspominałam... Zamieszkałam z Navarre i Durenem, którzy pomagali mi w uczeniu panowania nad wodą. Uczenie się nowego żywiołu zajęło mi parę tygodni. Duren w końcu zgodził się mnie zabrać do mego ojca... Podczas podróży mijaliśmy wspaniałe miejsca, które mi się podobały... Po dwóch dniach dotarliśmy do jakieś świątyni, a z niej wyszedł jakiś mężczyzna. Duren powiedział, że to mój ojciec Eldeel... Mój ojciec był posiadaczem długich fioletowych włosów... I wyglądał młodo... Uśmiechnął się na mój widok i przytulił... Wyjaśnił mi wszystko,czego nie byłam pewna...Tak naprawdę miałam na imię Azura, a nie Hope... Nie znałam jednak siebie...Eldeel powiedział, że zanim zaczniemy działać musi mnie wyszkolić, ale to może potrwać. Zgodziłam się na jego plan. Chciałam się w końcu na coś przydać.
- Oni....wyparowali... jak para... - powiedziałam oszołomiona....
Iwo złapał mnie za dłoń i wyprowadził z pokoju. Po kilku minutach znaleźliśmy się u niego. Kiedy zostałam sama, odczytałam wiadomość...
"Droga córko,
skoro to czytasz i otrzymałaś oznacza, że nie żyję, a więc grozi Ci śmiertelne niebezpieczeństwo. Duren Ci pomoże i wyjaśni... Wybacz mi, że Cię porzuciłam, ale zrobiłam to dla twojego dobra byś była bezpieczna jak najdłużej... Oraz wybacz, że usunęłam Ci wspomnienia z prawdziwego domu, w którym się wychowywałaś od pięciu lat, to również było konieczne, jak i zmienienie twojego wyglądu.
Twoja kochająca mama
P.S Bardzo Cię kocham i żałuję, że nie mogłam być przy Tobie, gdy Ty dorastałaś"
Po mych policzkach pociekły łzy.. Ten list napisała moja mama tuż przed śmiercią.Musiałam znaleźć tego mężczyznę, co mnie wcześniej uratował. Poczekałam aż Iwo zaśnie i wymknęłam się z jego domu. Zostawiłam mu pożegnalną wiadomość, bo nie wiedziałam czy wrócę. Nie chcę go w to mieszać ani narażać. Na dodatek to nie jest mój prawdziwy wygląd. Nera wskoczyła mi na ramię podczas zamykania drzwi. Długo szukałam Durena, ale go znalazłam... Czekał na mnie... Wyglądał inaczej, pewnie również maskował swój prawdziwy wygląd... Uśmiechnął się do mnie i zaprowadził do siebie. Zaczął mi opowiadać całą historię. Kim jest mój prawdziwy ojciec, a czego chce mój ojczym. Mój prawdziwy ojciec żyje.... Zgodziłam się by Duren ujawnił mój prawdziwy wygląd... Zamknęłam oczy ze strachu przed tym co zobaczę...Duren cicho się zaśmiał na ten widok...Dotknął mojego czoła i zaczął coś szeptać.... Po chwili moje ciało zaczęło świecić, ale nie czułam bólu... Miałam dłuższe włosy w kolorze niebieskim, a oczy koloru złotym... Tak naprawdę powinnam wyglądać? Niesamowite... Spojrzał na mnie, a ja dałam mu znać, że jestem gotowa by poznać miejsce urodzenia i odzyskać wspomnienia. Chwycił mnie za dłoń i nas teleportował, do bliżej nieznanej mi krainy czy wyspy, ale było przepięknie.... Chwycił mnie w pasie i uniósł w górę... Widok był nie do opisania... W takiej krainie się urodziłam? Chciałam poznać wreszcie mego ojca, ale Duren powiedział, że na chwilę obecną to jest niemożliwe. Żałowałam, że Iwo nie może tego zobaczyć, ale tak będzie najlepiej dla niego, będzie bezpieczny... To moja misja i ja muszę stawić temu czoła sama. Duren wytłumaczył mi, że moją główną mocą jest Magia Wody, ale posiadam zdolności lecznice plus tą tajemniczą moc. Czyli już nie jestem Boskim Zabójcą jak byłam dotychczas... Czekał mnie ciężki trening w nauczeniu się mego żywiołu, ale dam radę. Duren obiecał mi pomóc, ale najpierw mężczyzna wręczył mi naszyjnik mamy, w którym były zaklęte moje prawdziwe moce jak i wspomnienia... Duren ostrzegł mnie, że mogę stracić wcześniejsze wspomnienia na jakiś czas... Nie bałam się tego ryzyka. Założyłam go na szyję, a po chwili zachwiałam się, ale pamiętałam wszystko.... Duren zabrał mnie do kogoś, kogo znałam... Był to Corrin! Mój przyjaciel! Ależ on zmężniał i zrobił się przystojny... Rzuciłam mu się w objęcia, a on się zaśmiał... Usiedliśmy na boku i opowiadaliśmy sobie wszystko. Corrin był szczęśliwy widząc mnie, ale po chwili poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Spojrzałam się w górę... Nade mną w łzach nachylał się Navarre... Mi również stanęły łzy w oczach, a po chwili znalazłam się w jego ramionach....Navarre jak się okazało był moim bratem, od narodzin byliśmy już jak papużki nierozłączki.. Dziwnie się czułam... Po odzyskaniu moich prawdziwych wspomnień czułam, że zależy mi na Navarre, ale nie tak jak na Iwo... Obu ich kochałam jak nikogo innego, ale po kolejnej informacji, że niejaki Ryoma jest moim narzeczonym i to od chwili naradzin to wspomnienia o nim o wiele mocniej mnie uderzyły niż po tym jak Iwo mi opowiadał jak się poznaliśmy podczas mojej amnezji... Czułam jak moje serce szybciej bije na imię Ryoma... Jednak ten dylemat postanowiłam rozwiązać później... Duren zabrał mnie w jeszcze jedno miejsce by pokazać jak wyglądała moja matka. Była śliczna i pełna gracji. Miała długie blond włosy, takie jak pamiętałam... Szczerze nic się nie zmieniła.... Była taka sama jak ją zapamiętałam. Jednej rzeczy nie mogłam się doczekać, a było to poznanie mego ojca i dlaczego matka wyszła po raz drugi za mąż skoro mój ojciec żył i nadal żyje? Duren odkładał ten temat na później za każdym razem jak o nim wspominałam... Zamieszkałam z Navarre i Durenem, którzy pomagali mi w uczeniu panowania nad wodą. Uczenie się nowego żywiołu zajęło mi parę tygodni. Duren w końcu zgodził się mnie zabrać do mego ojca... Podczas podróży mijaliśmy wspaniałe miejsca, które mi się podobały... Po dwóch dniach dotarliśmy do jakieś świątyni, a z niej wyszedł jakiś mężczyzna. Duren powiedział, że to mój ojciec Eldeel... Mój ojciec był posiadaczem długich fioletowych włosów... I wyglądał młodo... Uśmiechnął się na mój widok i przytulił... Wyjaśnił mi wszystko,czego nie byłam pewna...Tak naprawdę miałam na imię Azura, a nie Hope... Nie znałam jednak siebie...Eldeel powiedział, że zanim zaczniemy działać musi mnie wyszkolić, ale to może potrwać. Zgodziłam się na jego plan. Chciałam się w końcu na coś przydać.
~Kilka miesięcy później~
Mój trening dobiegał końca, podczas tych kilku miesięcy miałam mnóstwo przygód i jednocześnie zmartwień i frajdy... Brakowało mi Iwo, ale Navarre ciągle dotrzymywał mi towarzystwa tak jakby był zazdrosny o Iwo, a zwłaszcza oto że to z nim najwięcej czasu spędzam... Cicho zachichotałam na tę myśl... Od dwóch tygodni nie widziałam Durena, co mnie martwiło.. Zjawił się pod wieczór z Iwo! Chłopak porwał mnie w ramiona z radością i ulgą jednocześnie...Chłopak zaczął mnie wypytywać co i jak, więc mu zaśpiewałam, przez co zobaczył moje przygody dzięki śpiewu....
- Gdzie ja jestem? - spytał pewnie sam siebie
- W swoim pokoju, zaprowadziłam cię. - dodałam szybko
Ryoma zerwał się na równe nogi i spojrzał na mnie jakby ducha zobaczył. Muszę przyznać, że miałam wrażenie iż go znam i to bardzo dobrze... Dziwne uczucie spotkać swego "narzeczonego".
- A...Azura... Czy to ty? - mówiąc to położył swoją dłoń na policzku.. Zarumieniłam się... Ryoma ma długie brązowe włosy. Zawsze nosi zbroję samuraja, a na nią zakłada coś w stylu płaszcza..
- Tak, to ja Ryoma - odparłam..
Stał tak w osłupieniu jeszcze dobre parę chwil... Kiedy oprzytomniał porwał mnie w ramiona i pocałował! Teraz to ja byłam zdezorientowana..
- Ty żyjesz! - krzyknął ze łzami w oczach
Uśmiechnęłam się i opowiedziałam mu, co się stało, że potrzebuję jego pomocy by uratować przyjaciół. Zgodził się mi pomóc... Gołębią pocztą wysłał wiadomość do swych przyjaciół i postanowiliśmy przeprowadzić frontalny atak na siedzibę Garona.. Ryoma przez cały czas był obok mnie i doradzał... Nawet czytał mi w myślach... Przygotowania do bitwy przedłużały się o kilka miesięcy... Miałam nadzieję, że moi przyjaciele wciąż żyją.
- Co zrobisz po śmierci Garona? Tron jest twój,tak jak należał do twej matki - rzekł Ryoma
To prawda... Mój świat mógł rozwijać się bez władcy, ale zniszczenia po tej wojnie będą ogromne i będą potrzebowali kogoś, kto ich poprowadzi i pomoże się podnieść. Ale czy ja przeżyję? Zwierzyłam się Ryomie, a ten mnie ochrzanił za takie myśli. Uśmiechnęłam się na to, widać było iż mnie kocha z całego serca... Jedna strona serca cieszyła się z tego, lecz druga nie.... Męczyło mnie to, bo nie umiałam między Iwo, a Ryomą wybrać... Jeśli przeżyję to wtedy zacznę się zastanawiać... Byliśmy gotowi do ataku. Rozpoczęliśmy szturm z rana następnego dnia. Walka była zażarta, ale udało nam się ją wygrać i uwolnić mych przyjaciół. Duren wyjaśnił Iwo kim dla mnie jest Ryoma, a ja dla niego..
Udało mi się podczas tej walki zaskoczyć Iwo i Ryomę, sama dałam radę armii. Został tylko Garon, którego trudno było znaleźć. Ja, Iwo i Ryoma byliśmy w jednej drużynie i mieliśmy przeszukać górne poziomy zamku. Znaleźliśmy go jak uruchamiał jakąś maszynę, co mu się udało... Użyłam tej tajemniczej mocy i zaczęłam walczyć z mym ojczymem. Ryoma i Iwo zajęli się maszyną... Za każdym atakiem czułam jak moje siły życiowe mnie opuszczają podczas używania tej mocy...Garon szydził ze mnie i z matki podczas pojedynku... Jego mina kiedy maszyna została wyłączona była nie do opisania.. Zranił mnie, przez co Ryoma wtrącił się do walki by mi pomóc. Iwo stał na uboczu i przyglądał się naszej walce....Ostatni atak i go wykończę... Złapałam Garona za ramiona i wzbiłam się z nim w niebo... Tam użyłam promienia światła i go zabiłam... Spadając straciłam tą formę... Moje ciało zaczęło znikać... Umierałam...
Ryoma kucnął kawałek przede mną i płakał... Widziałam, że nie mógł się pogodzić z moją śmiercią... W oczach Iwo nie widziałam nic... No tak... Potrafił kryć uczucia.. Po czym zniknęłam zanim Ryoma zdążył mnie złapać za wyciągniętą dłoń...
~Kraina Umarłych~
Wokół widziałam ciemność i nic więcej... Nagle poczułam jak ktoś mnie obejmuje... Otworzyłam zmęczone oczy i zobaczyłam matkę! Przytuliłam się do niej... Spojrzała się na mnie i uśmiechała się do mnie.. Coś mówiła, chyba, że nie mogę tutaj zostać, że nie nadszedł mój czas by opuszczać tamten świat.. Nie rozumiałam czemu nie mogłam z nią zostać.. Wyjaśniła, że ktoś kto mnie kocha próbuje mnie przywrócić do życia nawet kosztem swego życie. Postanowiła mu pomóc. Ucałowała mnie w czoło i wyszeptała jakieś zaklęcie...Poczułam chwilowy ból....
~Kilka miesięcy po bitwie~
Obudziłam się w lesie wśród kwiatów.. Po mojej lewej stronie płynął strumień, z którego się napiłam. Po chwili wstałam, ale zachwiałam się...Upadłabym, ale ktoś mnie złapał.. Odwróciłam się w stronę tego kogoś i zobaczyłam Ryomę... Miał łzy w oczach, ale się uśmiechał... Szeptał jedynie, że mu się udało ... Zrozumiałam, że Ryo nie poddał się tak łatwo i szukał sposobu by mnie uratować ze szponów śmierci... Odwzajemniłam to oraz wtuliłam się w niego, gdyż byłam zmęczona nadal... Poczułam jak Ryoma bierze mnie na ręce i niesie do mego ojca... Ryoma opowiedział, co się stało po mojej śmierci... Iwo opuścił ten świat, nie będąc na mym pogrzebie... Może tego nie pokazałam, ale ukłuło mnie coś w serce...
"- Kochasz mnie?-zapytałam go
- Tak, kocham Cię Hope-odpowiedział mi bez wachania"
Przypomniałam sobie naszą rozmowę, gdyby mnie kochał to zostałby na moim pogrzebie i tak jak Ryoma szukał sposobu na uratowanie mnie... Muszę przyznać, że zmieniłam się. Nie byłam już taka sama jak wcześniej. Mój świat potrzebował mnie i mego wybranka by przywrócić harmonię w nim. Eldeel nie mógł się uspokoić ze szczęścia i tulił mnie jak małe dziecko... Minęło kilka tygodni zanim wszystko mi opowiedziano i które mijały mi na próbie skontaktowania się z Iwo. W jednym liście zerwał ze mną, pisząc, że mam do niego nie pisać, a po kolejnym tygodniu Ryoma mi się oświadczył znowu... Przyjęłam jego zaręczyny... ~Czy nie podejmujesz zbyt pochopnie decyzję Azura? Czy ty go kochasz?~ Odpędziłam natrętne myśli, Iwo nawet nie odpowiedział na moje listy, a jak już odpowiedział to jasno dał mi do zrozumienia, że nie chce mnie znać ani mnie widzieć.
<Iwo??? Jak tam było podczas niewoli u Garona?? Jak się czułeś jak Hope umarła?? A jak dotarły do ciebie wieści o jej powrocie do życia?? >
"- Kochasz mnie?-zapytałam go
- Tak, kocham Cię Hope-odpowiedział mi bez wachania"
Przypomniałam sobie naszą rozmowę, gdyby mnie kochał to zostałby na moim pogrzebie i tak jak Ryoma szukał sposobu na uratowanie mnie... Muszę przyznać, że zmieniłam się. Nie byłam już taka sama jak wcześniej. Mój świat potrzebował mnie i mego wybranka by przywrócić harmonię w nim. Eldeel nie mógł się uspokoić ze szczęścia i tulił mnie jak małe dziecko... Minęło kilka tygodni zanim wszystko mi opowiedziano i które mijały mi na próbie skontaktowania się z Iwo. W jednym liście zerwał ze mną, pisząc, że mam do niego nie pisać, a po kolejnym tygodniu Ryoma mi się oświadczył znowu... Przyjęłam jego zaręczyny... ~Czy nie podejmujesz zbyt pochopnie decyzję Azura? Czy ty go kochasz?~ Odpędziłam natrętne myśli, Iwo nawet nie odpowiedział na moje listy, a jak już odpowiedział to jasno dał mi do zrozumienia, że nie chce mnie znać ani mnie widzieć.
<Iwo??? Jak tam było podczas niewoli u Garona?? Jak się czułeś jak Hope umarła?? A jak dotarły do ciebie wieści o jej powrocie do życia?? >
<Następne opowiadanie>
Ilość słów: 2057
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz