Widząc zahipnotyzowanego chłopaka, na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. To takie typowe dla mężczyzn, że głupieją na widok nagiej kobiety, która ma atrakcyjne ciało. Nawet ci najmądrzejsi i najtwardsi nie potrafią się zawsze oprzeć urokowi płci pięknej. Wiedziałam dobrze, że Angelo jest inteligentny, a co więcej nie każda dziewczyna jest w stanie na nim zrobić wrażenie. Jednak wpatrywał się w moje ciało, twarz oraz błękitne oczy z zachwytem.
-A tak się po prostu pytam… - odpowiedziałam na jego pytanie, jednak zauważyłam, że nie słuchał mnie, tylko wpatrywał się w widoki przed nim. Wyciągnął swoją dłoń w moją stronę i poczułam, jak palcem przejechał delikatnie po moich ustach. Przez moje ciało przeszły delikatne dreszcze. Od jakiegoś czasu nie miałam aż takiego bliskiego kontaktu fizycznego z mężczyzną. Na początku myślałam, że blondyn będzie kazał mi zejść z jego kolan, jednak on wolał się nacieszyć widokami. Byłam świadoma, że potrafiłam bardzo dobrze namącić w głowie mężczyznom, jednak nie do takiego stopnia. Swoje ciało mogłam zawdzięczać rodzicom za ilość surowych i ciężkich treningów, które wyrzeźbiły moją sylwetkę. Niespodziewanie Angelo przysunął nieco bliżej jego twarz, a sekundę później poczułam, jak delikatnie pocałował. Zarumieniłam się. On też bardzo dobrze mi namieszał w głowie. Jego druga dłoń powędrowała do mojej talii i przyciągnął mnie do siebie. Nie stawiałam oporu. Podobało mi się to wszystko. Jego ciepły dotyk mnie nie tylko uspokajał, ale też uszczęśliwiał. Przysunęłam się jeszcze bliżej do niego. Angelo złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Poczułam jak wszystko we mnie się rozpływało, a moje ciało zaczęło pragnąć tego więcej. Cały ten piękny moment, przerwał mężczyzna, który bez żadnych manierów wszedł do pokoju blondyna. Nastrój zmienił się w mgnieniu oka, z namiętnego i romantycznego, przemienił się w chłodny oraz nieprzyjemny. Długowłosy posadził mnie obok siebie na łóżku i szybko rzucił w moją stronę koc, abym miała się czym zakryć. Nie chciałam, aby wszyscy mogli zobaczyć mnie nagą. Wystarczy, że Angelo się nacieszył tymi widokami. Wysoki mężczyzna spojrzał na nas chłodnym wzrokiem. Byłam przerażona, jednak Angelo chyba jeszcze bardziej był wystraszony. Byłam oszołomiona całą sytuacją. Błagałam, aby nie zauważył znaku mojej gildii. Wątpiłam w to, że byłabym mile widziana w mrocznej gildii. Gdy blondyn przedstawił mnie jako Angelikę, jego dziewczynę, nie protestowałam. Doskonale wiedziałam, że taka chwila zawahania może przynieść tragiczne skutki. Przytaknęłam jedynie na słowa Angelo. Na całe szczęście Ivan uwierzył w jego słowa. Gdy usłyszałam, że ma się stawić u niego w gabinecie. Gdy tylko jego mistrz opuścił pokój, blondyn upadł na łóżko i głośno westchnął. Spojrzałam na niego, przepraszającym wzrokiem.
- Przepraszam Angelo. - powiedziałam i położyłam dłoń na jego ramieniu. - Pójdę z tobą. - oznajmiłam i wstałam z łóżka. Zaczęłam się ubierać.
- Oszalałaś? On chce, żebym tylko ja poszedł, wątpię żebyś była mile widziana.- zaprotestował nadal przerażony mężczyzna.
- Pogadam z nim. Może się zgodzi, żebym została na kilka dni, a potem spieprzam stąd. - odpowiedziałam i założyłam na siebie ostatnią część swojego ubioru, czarną pelerynę z kapturem. - Zapamiętaj każde moje słowo, które wypowiem przy nim. - dodałam i rzuciłam w jego stronę jakąś czystą koszulę. Założył ją na siebie i skierowaliśmy się w stronę drzwi. Chwyciłam jego dłoń, zupełnie tak jakbyśmy byli parą. Nic do niego nie czułam, ale potrafiłam doskonale naśladować czyjąś dziewczynę. Nie takie rzeczy się robiło, aby zbliżyć się do ofiary zleceń. Evelyne, moja najstarsza siostra była najlepszym przykładem. Miałam już w głowie ułożoną historyjkę. Byłam Angeliką Morgan, córka bogatego kupca, Angelo poznałam gdy byliśmy jeszcze dziećmi. Po ukończeniu 16 lat zostałam płatnym zabójcą, ponieważ życie w bogactwie i fałszu nie podobało mi się. Przyjechałam do miasteczka, aby odwiedzić mojego ukochanego, a po drodze zaatakowali mnie bandyci, dlatego miałam na swoim ciele liczne rany. Nie znałam się na magii, ale potrafiłam bardzo dobrze walczyć, ponieważ mój wujek był bardzo dobrze wyszkolonym szermierzem. Była to kolejna historyjka, wymyślona przeze mnie. Dzięki szkoleniom mojej matki, która była mistrzem manipulacji i mącenia w umysłach, nauczyłam się układać historyjki, w które bardzo łatwo można uwierzyć. Stanęliśmy przed wejściem. Angelo zapukał.
- Proszę wejść. - usłyszeliśmy, po czym długowłosy mężczyzna otworzył drzwi.
- Prosiłem, żebyś tylko ty przyszedł. - oznajmił Ivan surowym głosem.
- Owszem, jednak ja przyszłam w innej sprawie. - zaczęłam, nie dając Angelo dojść do słowa. - Chciałabym przeprosić za takie nagłe przyjście. Jestem Angelika Morgan. - zaczęłam i delikatnie się przed nim ukłoniłam.
- Nie obchodzisz mnie. - rzucił obojętnie i spojrzał chłodnym wzrokiem na Angelo. Myślałam, że on zaraz odpłynie. Był przerażony.
- Chciałabym zostać na kilka dni w twojej gildii panie. Zostałam zaatakowana przez bandytów i zostałam ranna. Gdy tylko poczuję się lepiej, wyjadę od razu i nigdy więcej nie pojawię się w pańskiej gildii. - kontynuowałam swoją wypowiedź. Może i się bałam, ale zachowywałam spokój wewnętrzny i zewnętrzny. Nie mogłam pozwolić sobie na miejsce dla niepewności i strachu.
- Niech ci będzie, ale tylko dlatego, że mam bardzo dużo spraw na głowie. - machnął ręką i spojrzał na bladego Angelo, który stał za mną. - Doszły do mnie słuchy, że w pobliskim miasteczku przebywa członek Fairy Tail… - urwał zdanie w połowie i spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Kim jesteś z zawodu? - zapytał się nagle.
- Płatnym zabójcą. - odpowiedziałam bez chwili wahania. Ivan uniósł jedną brew i zmierzył mnie wzrokiem. Najwidoczniej nie wierzył w moje słowa. Z postury nie przypominałam nawet i złodzieja. Wzruszył ramionami, po czym jego wzrok wrócił na blondyna.
- Znajdź tą osobę i przynieś ją tutaj. Chcę z nią porozmawiać. - na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Chętnie mu pomogę, to będzie moja zapłata za te kilka dni spędzone tutaj. - oznajmiłam, patrząc mu prosto w oczy. W niezłe bagno się wkopałam, jednak nie przeszkadzało mi to. Ważne, żebym potem mogła z niego wyjść, albo dożyć do samego końca mojego planu.
- Oczywiście mistrzu, znajdę ją jak najszybciej. - odpowiedział Angelo, po czym Ivan ruchem ręki kazał nam wyjść. Gdy znaleźliśmy się w bezpiecznej odległości od jego gabinetu, przytuliłam się do Angelo. Już miałam coś powiedzieć, jak poczułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę, którą już wcześniej spotkałam. Była nią Area.
- Ojej, jak uroczo… - powiedziała, jednak w jej głosie słyszałam zazdrość i sarkazm.
- Dziękuję. - posłałam w jej stronę ostrzegawczy uśmiech i zaciągnęłam Angelo w stronę jego pokoju. Nie chciałam niepotrzebnych gości na czas mojego pobytu. Gdy tylko weszłam do jego pokoju, zakluczyłam drzwi i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Muszę coś napisać. - oznajmiłam i spojrzałam na kartkę papieru oraz długopis. Szybko naskrobałam krótką wiadomość do rodziny arystokracji Soars.
„Jestem u chłopaka. Jedźcie sami do domu. Potem was dogonię.
Angelika Morgan”
Tak napisałam, jednak to nie była prawdziwa wiadomość, którą chciałam im przekazać. Przy pomocy prostych sztuczek, który nawet dziecko może zrobić, napisałam ukrytą wiadomość, którą można zobaczyć dopiero po przyłożeniu kartki do ognia. Podejrzewałam, że oni nie załapią tego, więc zostawiłam kropelkę soku cytryny na powierzchni, by zapach cytryny bardziej uwidocznić. Może wtedy wpadną na jakiś pomysł.
„Jestem poważnie ranna. Skrywam się w Mrocznej Gildii, Raven Tail. Wracajcie sami. Pieniądze przekażcie Demonowi.
O. K.”
To była moja prawdziwa wiadomość. Oczywiście nie napisałam całego swojego imienia. Mój wilk stał i grzecznie czekał, abym mu podała kartkę. Gdy skończyłam pisać, chwycił ją w pysk i wyskoczył przez okno. W przeciwieństwie do wielu innych psów czy wilków, mógł skakać z dużych wysokości i nic sobie nie zrobić. Wszystko to dzięki jego wyjątkowych umiejętności i nietypowej rasy Cerbera. Spojrzałam na Angelo cała zestresowana.
-Już się bałam, że nie wyjdziemy z tego cało… - oznajmiłam i przytuliłam się do blondyna.
- Zwariowałaś?! - odsunął mnie i spojrzał mi prosto w oczy. - Mogłaś nas obu zabić! - dodał wściekły. Byłam świadoma tego, że nic nie mówiąc o moim planie mogłam go bardzo zestresować, jednak nie miałam wyboru. Nie mogłam mu nic mówić, bałam się czy nie zacznie coś zmieniać. W dodatku nie miałam zbyt dużo czasu na obmyślenie całej historii.
- Wtedy bym coś innego wymyśliła. Nie zginąłbyś. Masz moje słowo. - oznajmiła i puściła mężczyznę. Udało jej się opanować sytuację tak, aby wszyscy mogli się na jakiś czas uspokoić. - To nie jest pierwszy raz, kiedy rozpoczęłam polowanie na samą siebie. - dodałam i podeszłam do okna. Spojrzałam na las, który ciągnął się przez długie kilometry. Przypomniała mi się jedna misja, gdzie dostałam zlecenie w zleceniu. Byłam wtedy razem z moją dorosłą siostrą Evelyn. Przyszliśmy do bardzo bogatego kupca i arystokratę, który znienawidził pewnego innego arystokratę. Chyba moja ofiara nosiła nazwisko Armani. Mniejsza z tym. Zleceniodawca rozkazał nam zostać jego przydupasami, aby później mógł nas przedstawić swojemu wrogowi, który szukał ludzi. Jego cel? Wyeliminowanie całej rodziny skrytobójców, która czyhała na jego głowę, rodzina Kendrick. Do dziś pamiętam naszą reakcję z siostrą. Obie byłyśmy zaskoczone, ale również podekscytowane. To było bardzo niecodzienne i wyjątkowo kreatywne zlecenie. Wyrobiono nam fałszywe dokumenty oraz zmieniono nam kolor włosów. Mi nadano imię Orianna, a mojej siostrze Yennefer. Nagle w mojej głowie pojawił się obraz arystokraty, którego z wielkim sukcesem i radością zabiliśmy. Brzydziliśmy się takimi jak on. Evelyne została zmuszona, aby się z nim przespać. Dziękowała wtedy naszym rodzicom, że po ukończenia szkolenia wysterylizowano naszą dwójkę. Było to przydatne podczas mojej kariery skrytobójcy. Jednak… Gdy zaczęłam prowadzić w miarę dosyć normalne życie, stało się to dla mnie piekłem. Powoli zaczęła się we mnie pojawiać chęć zostania matką. Niestety wiedziałam, że to się nigdy nie stanie. Wracając do ofiary… On do bólu mi kogoś przypominał. Odwróciłam się w stronę Angela, który nadal nie ochłonął po całej rozmowie z Ivanem.
- Powiedz mi… - zaczęłam i podeszłam do niego. - Czy ty masz w rodzinie pewnego pana, który nazywał się Alexander Armani? Jesteś do niego wyjątkowo podobny... - zapytałam się niepewnie, patrząc mu prosto w oczy. Były niemalże identyczne. Oboje mieli blond włosy oraz zielone oczy. Jednak w oczach Angelo nie było tych wszystkich arystokrackich cech, które doprowadzały mnie do szału. Czy ja razem z moją siostrą pozbawiłam go ojca? W mojej głowie pojawiło się wiele pytań, a jeszcze więcej się pojawiło, gdy zobaczyłam reakcję mężczyzny. Nie wiedziałam i nie potrafiłam przeczytać emocji, które kryły się za jego spojrzeniem i minie. Zaczęłam się bać, czy powiedziałam coś nie tak? Czy uraziłam go?
Angelo? X.X
Ilość słów: 1633
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz