18 mar 2018

Od Kuroo cd Angeliki



Noc była młoda, możnaby się dzisiaj rozerwać, ale dowódca Sabertooth miał dla mnie inne plany. Co mnie obchodziła jakaś dziewczynka?! Zajmij się nią. To twoje zadanie na najbliższy czas. Nie mam czasu niańczyć jakiś dzieci! Wkurzony przygotowałem się do podróży do Fiary Tall. Najchętniej zostałbym tutaj i poszedł się zabawić, niestety rozkaz to rozkaz. Westchnąwszy ruszyłem od razu do gildii..

Dotarłszy do Fiary Tail od razu wziąłem się za poszukiwania niejakiej Angeliki Vladescu, szybko znalazłem jej miejsce zamieszkania i czekałem aż z niego wyjdzie. Oczywiście nie porwałem jej ot tak, miałem ją tylko pilnować, więc nie musi wiedzieć, że tak ma być. Ciekawiło mnie, czego chciał od niej dowódca. A raczej czego chciał jej zaoszczędzić, skoro kazał mi jej pilnować. Westchnąłem. Odwróciłem od niej wzroktylko na chwile a ta już wpadła niemalże pod koła wozu. To się nazywa mieć szczęście! Rozejrzałem się, zobaczyłem zakapturzoną postać szybko oddalającą się od miejsca zdarzenia. Podążyłem za istotą, niestety w pewnym momencie musiałem się zawrócić. Odwrociwszy się poczułem jak ktoś na mnie wpada. Była to Angelika. Był to dobry moment aby ją ogłuszyć i zabrać do Sabertooth, ale jakoś powstrzymałem się od używania siły. Na razie przynajmniej. Podążałem za nią przez długi czas. Kiedy była z.. przyjaciółmi, chyba przyjaciółmi. Potem jak wybiegła z biblioteki. Zatrzymała się daleko od centrum, praktycznie byliśmy za Fairy Tail. Zobaczyła mnie i się zlękła. Owszem, jest się czego bać. Ktoś zaatakował mnie ostrzem ciemności, była to ta sama zakapturzona postać, która uciekła z miejsca "wypadku". Zdziwiłem się, kiedy dziewczyna oddała cios osobnikowi, nie odciągneło to mojej uwagi od przeciwnika i bez przyciągania użyłem magii przejęcia przemieniając się w ogromnego srebrnego dzikiego kota. Stanąłem na przeciwko postaci sycząc i jeżąc lekko sierść na grzbiecie. Facet, z tego co zorientowałem się po posturze, chciał znów użyć na mnie jakiegoś zaklęcia, uniemożliwiłem mu to, pozwalając go na ziemię i przygniatając wielkimi kocimi łapami. Spojrzałem w zielone oczy przeciwnika, smakowało się w nich zdezorientowanie i strach. Zaśmiałem się szyderczo w duchu. Zamachnąłem się i zaryłem pazurami o klatkę piersiową przeciwnika. Poczułem zapach krwi a po chwili widziałem jak z ran sączy się szkarłatna ciecz. Zszedłem z osobnika i podszedłem do klęczącej dziewczyny. Podniosła na mnie wystraszony wzrok. Spojrzałem prosto w szmaragdowe oczy dziewczyny i cicho warknąłem. Jej wzrok był lekko zamglony, słabo wyglądała. Westchnąwszy przemieniłem się i wziąłem dziewczynę na ręce razem z kotką. W końcu muszę ją niańczyć.. Wziąłem ją do jej mieszkania. Przywitała mnie tam kobieta, mocno zdziwiona moją osobą a tym bardziej stanem Angeliki. Odłożyłem ją wraz ze zwierzaczkiem na jej łóżko po czym wróciłem do kobiety. Zaproponowała mi herbatę i poprosiła o wytłumaczenie sytuacji. Spokojnie wyjaśniłem jej, że dziewczyna najprawdopodobniej straciła przytomność z wycieńczenia. Kobieta była uprzejma, nie czułem się jednak swobodnie w takiej pozycji. Poczekałem, aż dziewczyna się obudzi, miałem w końcu dopilnować jej przez najbliższe dni. Dziewczyna chwijnym krokiem weszła do pomieszczenia, w którym aktualnie przebywałem. Spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Witaj Angeliko. - powiedziałem beznamiętnie. - Od dziś będę Cię pilnować.
Na razie nie będzie mogła za dużo wiedzieć. Ja sam za wiele nie wiedziałem.

Liczba słów: 510

Angelika? Wybacz za czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz