17 lut 2018

Od Nuali do Kuroo

 Siedziałam właśnie na jedynym z kamieni, miejsce gdzieś przy wodzie. Patrzyłam, jak moje pupile się wylegują, bo co tu innego mogę robić. Nawet nie mam zbyt ochoty komukolwiek pomóc. Mam taki, a nie inny dzień. Moją uwagę przyciągnęła różowa fretko podobna istotka. Patrzyła się na mnie tymi swoimi dużymi oczami. Urocze maleństwo, jednakże nawet się nie ruszyłam. Mogłabym ja spłoszyć. Zajmę się sobą, a ona może się zbliży.
Dwie godziny później nie zauważyłam nawet, która jest godzina. Powinnam już wracać do domu.
- Aszm, Qu wracamy. - powiedziałam. Aszm podniosłam tak samo z Qu. Trzymałam je, nie chciałam mieć zbytnio dużo pytań, albo też krzyków. Ruszyłam spokojnie do domu, weszłam. Brata nie było, ale to i tak pewnie niedługo się zjawi. Włożyłam Qu do jej terrarium, tak samo zrobiłam z Aszm. Oba mogłam położyć, spać jednak przed tym wrzuciłam im pożywienie. Choć oczywiście mogli coś, w rzecze znaleźć. Zamknęłam im klapy oraz sprawdziłam, czy wszystko mają. Lampy grzewcze były na odpowiednią temp ustawione. Choć Aszm ma nieco większe terrarium od Qu. Potrzebował kilku gałęzi, czasem zachowuje się jak kameleon. Qu jest nieco spokojniejszym pupilem.
Ruszyłam do kuchni, gdyż nieco zgłodniałam. Nawet nie wiem jak, ale ta różowa fretka pojawiła się na blacie w kuchni. Nieco mnie zaskoczyła, powoli do niej podeszłam, aby ją zanieść do właściciela. Mogę też to jutro zrobić bądź też rzucić ulotki, jeśli właściciel by się odezwał, to wpadnie. Podałam zwierzakowi jakiejś jedzenie.
Sama po kwadransie też miałam swoje, nie śpieszyłam się, gdyż jednocześnie też pisałam ulotki. Raz narysowałam, a potem zrobiłam jej zdjęcie. Po zjedzeniu i posprzątaniu. Ruszyłam się wraz ze zwierzątkiem, aby wydrukować więcej ulotek. Napisałam, tam co trzeba, co znalazłam. Oraz numer telefonu, bo oczywiście, gdybym napisała miejsce zamieszkania, no to byłabym spalona. Gotowe ulotki, a było ich naprawę dużo. Wzięłam do rąk i ruszyłam do okna. Otworzyłam je, a miły powiew wiatru na mnie poleciał. Teraz, choć, ulotki szybciej się rozniosą. Rzuciłam je, a wiatr rozniósł je, po całej magnolii. Może ktoś się znajdzie. Zamknęłam okno i wraz ze zwierzątkiem ruszyłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi, położyłam futrzaka na łóżko i ruszyłam do łazienki. Nie zajęło mi długo, gdy wróciłam futrzak już smacznie spał. Położyłam się obok i zasnęłam.
***
Następnego dnia, obudził mnie brat.
- Wstawaj, chyba wiem do kogo, należy ten stworek. Widziałem, jak jakiś chłopak patrzył na twoją ulotkę, był dziwny, więc mu powiedziałem, gdzie ma przyjść. Ta, wiem, że to może być nie prawda, ale usłyszałem jak właśnie, on ma dwa stworki, więc to musi być on. Przyjdzie tutaj za niedługo, a reszta ulotek już się nimi zająłem. - powiedział.
- Dzięki. Idź, rób śniadanie. - mruknęłam.
Chłopak się uśmiechnął i poczochrał mi włosy, na co zrobiłam mu to samo. Wstałam i ruszyłam do łazienki się przygotować. Po jakimś czasie byłam już gotowa, zajrzałam do zwierząt i podrzuciłam im śniadanie. Pogłaskałam je i zamknęłam po sobie otwarcie. Ruszyłam się, aby zjeść śniadanie, które brat zrobił. Siadłam przy stole, a różowy futrzak jadł na moich brata kolanach. Pewnie u niego śpi Teeskira. Choć to mój pupil, z bratem spędza więcej czasu. Wygląda nieco jak smak, choć potrafi zmieniać swój wygląd. Więc może być dowolnym stworzeniem. Po śniadaniu bawiłam się z futrzakiem, a brat musiał wyjść. Gdy ktoś zaczął pukać, wstałam i ruszyłam. Otworzyłam drzwi, a w nich stał chłopak z kruczoczarnymi włosami. Wysoki, umięśniony, oraz z kolczykiem, albo kolczykami w uszach.
- Wejdź. - powiedziałam. Chłopak bez zbędnych ceregieli wszedł. Zamknęłam za nim drzwi i ruszyłam pokazać mu jego zwierzaka. Stałam oparta o framugę i patrzyłam, jak wita czy też futrzak go tuli bądź się cieszy. Kij to wie. Spojrzałam na mnie i wręczył mi kasę. Wzięłam ją, ona zawsze jest dobra. Jednakże on dalej siedział. Nie odezwałam się, tylko podeszłam do kuchni. Chłopak ruszył się za mną. Po pięciu minutach może chwili dłużej. Położyłam przed nim kubek z gorącą czekoladą, najczęściej to ludzie piją. Mało kogo tu sprowadzam, więc sama to pije albo z bratem. Jego futrzakowi dałam przysmak. Z zapałem go wzięła. Mogłam ja spokojnie pogłaskać, przyglądając się chłopakowi. Jednak między nami pozostała cisza jak makiem zasiał. Siedziałam obok niego i się gapiłam. Wale prosto z mostu, jak się nie podoba to pech.
- Nosisz jakieś imię? - spytałam.
- Kuroo, a to jest Mirri. - odezwał się, czyżby się krepował czy może oczekuje czegoś? Tylko on to wie.
- Nuala miło mi. Teraz bez zbędnych ceregieli masz jakiś interes czy po prostu sobie siedzimy.? - stwierdziłam, pytając.
- Interes mam. Będziesz mi pomagać. Gadałem z twoim bratem, więc wynajmuje cię. - powiedział i pił dalej.
Poważnie nic więcej. Ja jebie, ile można.
- Rozwiniesz się czy trzeba się zmusić. Kuroo, chłopak, który chce dominować. - zaśmiałam się, bo szybko czytam z ludzi. Chłopak się spojrzał, ale nic nie mówił. Miałam ochotę go walnąć i tak też zrobiłam. Jednak zatrzymał moją rękę, kolejny raz go walnęłam. Moje plecy wylądowały na ścianie, już chciał mnie trzymać, jednakże po uderzeniu w krocze nieco mnie poluźnił. Miałam szansę go powalić.
- Nie zadzieraj Kuruś ze mną. - fuknęłam oziębłe.

Kuroo? Wybacz, że tak długo.

Ilość słów: 843

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz