Uniosłam lekko głowę, cofając się ostrożnie o krok. Rozluźniłam też mięśnie, słysząc przyjazny, męski głos, dość delikatny, ale też nie na tyle wysoki czy piskliwy, by określić go mianem dziewczęcego. Zapach... równie przyjemny, kojarzył mi się z kocimiętką - może być właścicielem jakiegoś futrzaka?
- Bardziej bym się martwił o ciebie urocza panienko - uśmiechnęłam się, słysząc jego słowa. Pochyliłam też głowę nieco niżej, czując ciepło rumieńców wstępujących mi na policzki. - Coś cię sprowadza w te okolice?
Hm, przynajmniej miałam pewność, że to żaden stały bywalec gildii. Co prawda, nie było mnie w siedzibie dłuższy czas z racji wizyty Mir - chciałam koniecznie pokazać jej parę miejsc, skoro już była. Miasto oferowało wiele atrakcji, od sauny, po restauracje, aż po parki czy też muzea, więc te ostatnie dni zleciały jak z bicza strzelił. W sumie, jak tak teraz o tym myślę, dużo rzadziej odwiedzałam Blue Pegasus przez ostatnie tygodnie - najpierw misja, potem chory Akamaru i ja z przeziębieniem. Z której strony by na to nie spojrzeć, pewnie to zaważyło na przyjeździe bratowej, kochana postanowiła nas postawić na nogi. Willcio to naprawdę wielki szczęściarz. Nawet jeśli już dłuższy czas temu zdążyłam się usamodzielnić, wśród rodziny nadal miałam wrażenie, że jestem małą dziewczynkę. W duchu obiecałam sobie, że w ciągu najbliższych miesięcy muszę spakować walizkę i odwiedzić dom - choć na parę dni, tęskniłam za tymi lasami, ciszą, ludźmi z wioski, a przede wszystkim za całą rodziną. Maluchy pewnie zmieniły się nie do poznania, a Daiś podobno coraz lepiej kontrolował swoją magię. Dziadzio w swoich listach pisał mi nawet, że widzi we wnuku bardzo porządny materiał na maga. Biorąc pod uwagę surowe oceny, nawet dzieciaków - dziadzio w przeszłości był bardzo wytrawnym wojownikiem, a potem nauczycielem, pod którym czujnym okiem kształciło się wiele pokoleń zarówno szermierzy, jak i magów - stanowiło to nie byle jaką pochwałę dla mojego kochanego braciszka. Tata pewnie pęka z dumy, zawsze bardzo cenił sobie zdanie teścia.
- C-cóż, gildia - uśmiechnęłam się, wzruszając ramionami z możliwą swobodą. - Jestem z Blue Pegasus, akurat tam idę.
- Och - w wesołym głosie chłopca usłyszałam wyraźną nutę zdziwienia. - Ja też! Od dawna tu jesteś?
- No proszę! - od razu podniosłam głowę i przestałam wykręcać palce. Rozmowy z obcymi zawsze bardzo mnie stresowały i były powodem nieustannych nerwów, ale teraz, gdy usłyszałam, że oboje należymy do Blue Pegasus, wszelkie troski zniknęły jak ręką odjął. Hej, byliśmy w jednej gildii! Już był dla mnie członkiem rodziny, jak brat. - To nie mieliśmy jeszcze okazji się poznać, trzeba to nadrobić! Cóż, parę lat pewnie będzie, ale teraz dłuższy czas się nie zjawiałam. Ty pewnie nowy, co? Shirley jestem, Shirley Tarumi, miło mi! A ciebie jak zwą?
- Shinaru Nakara, również bardzo się cieszę,że mogę poznać - odparł, śmiejąc się cicho.
Akamaru trącił mnie w nogę. Usłyszałam jego ciche warknięcie. Kucnęłam, biorąc liska na ręce - nie przepadał za nowo poznanymi osobami, nawet jeśli były z jednej gildii.
- A to Akamaru. Akamaru, to jest Shinaru, przywitaj się ładnie.
Maluch mruknął w miarę przyjaźnie -trzymając mocno ciałko towarzysza, poczułam też, jak jego mięśnie się ruszają - zapewne machnął łapką w stronę chłopaka. Usłyszałam nagle meczenie, które zdawało się dobiegać z okolic ramienia chłopaka.
- Huh, no a to jest Kamuri.
- Mogę dotknąć? Wybacz, raczej tak jej nie zobaczę - wyciągnęłam rękę, a moja ręka po chwili przecinania pustki, trafiła na miłe kłębowisko. Przez parę sekund tarmosiłam... hm, wełnę? - Urocza, to owieczka, zgadza się? Przepraszam, um, wiesz, one niezbyt współpracują.
Zatoczyłam w powietrzu krąg dłonią, po czym puknęłam się lekko w okolicach oczu.
- Swoją drogą - zaczęłam też od razu, odstawiając liska na ziemię. Po tupocie jego łap wywnioskowałam,że od razu poszedł obwąchać chłopaka. - Tylko najpierw, nie masz nic do lisów? Aku lubi... uum, obwąchać nowych, jak coś, to mu po prostu powiedz.
~ Mała, ja go po prostu badam ~ z wyrzutem stwierdził. ~ Nie możesz ufać wszystkim jak leci.
- Och, ale nie każdy czuje się wtedy pewnie. Poza tym, też jest z Blue Pegasus - mruknęłam. - W każdym razie, jak ci się u nas podoba? Byłeś już na jakiejś misji? W razie co, pytaj śmiało. Są w ogóle jakieś? Ostatnio ich jakoś mniej, będę musiała zapytać Mistrza. Właśnie, jak on cię przyjął? Masz uroczy głos, więc pewnie cię od razu pokochał. Mam nadzieję, że nie męczą cię tam za bardzo ani nic? Ten rozgardiasz na początku może być trochę przytłaczający, ale Blue Pegasus nie da się nie kochać, czyż nie?
< Shin~? >
- Bardziej bym się martwił o ciebie urocza panienko - uśmiechnęłam się, słysząc jego słowa. Pochyliłam też głowę nieco niżej, czując ciepło rumieńców wstępujących mi na policzki. - Coś cię sprowadza w te okolice?
Hm, przynajmniej miałam pewność, że to żaden stały bywalec gildii. Co prawda, nie było mnie w siedzibie dłuższy czas z racji wizyty Mir - chciałam koniecznie pokazać jej parę miejsc, skoro już była. Miasto oferowało wiele atrakcji, od sauny, po restauracje, aż po parki czy też muzea, więc te ostatnie dni zleciały jak z bicza strzelił. W sumie, jak tak teraz o tym myślę, dużo rzadziej odwiedzałam Blue Pegasus przez ostatnie tygodnie - najpierw misja, potem chory Akamaru i ja z przeziębieniem. Z której strony by na to nie spojrzeć, pewnie to zaważyło na przyjeździe bratowej, kochana postanowiła nas postawić na nogi. Willcio to naprawdę wielki szczęściarz. Nawet jeśli już dłuższy czas temu zdążyłam się usamodzielnić, wśród rodziny nadal miałam wrażenie, że jestem małą dziewczynkę. W duchu obiecałam sobie, że w ciągu najbliższych miesięcy muszę spakować walizkę i odwiedzić dom - choć na parę dni, tęskniłam za tymi lasami, ciszą, ludźmi z wioski, a przede wszystkim za całą rodziną. Maluchy pewnie zmieniły się nie do poznania, a Daiś podobno coraz lepiej kontrolował swoją magię. Dziadzio w swoich listach pisał mi nawet, że widzi we wnuku bardzo porządny materiał na maga. Biorąc pod uwagę surowe oceny, nawet dzieciaków - dziadzio w przeszłości był bardzo wytrawnym wojownikiem, a potem nauczycielem, pod którym czujnym okiem kształciło się wiele pokoleń zarówno szermierzy, jak i magów - stanowiło to nie byle jaką pochwałę dla mojego kochanego braciszka. Tata pewnie pęka z dumy, zawsze bardzo cenił sobie zdanie teścia.
- C-cóż, gildia - uśmiechnęłam się, wzruszając ramionami z możliwą swobodą. - Jestem z Blue Pegasus, akurat tam idę.
- Och - w wesołym głosie chłopca usłyszałam wyraźną nutę zdziwienia. - Ja też! Od dawna tu jesteś?
- No proszę! - od razu podniosłam głowę i przestałam wykręcać palce. Rozmowy z obcymi zawsze bardzo mnie stresowały i były powodem nieustannych nerwów, ale teraz, gdy usłyszałam, że oboje należymy do Blue Pegasus, wszelkie troski zniknęły jak ręką odjął. Hej, byliśmy w jednej gildii! Już był dla mnie członkiem rodziny, jak brat. - To nie mieliśmy jeszcze okazji się poznać, trzeba to nadrobić! Cóż, parę lat pewnie będzie, ale teraz dłuższy czas się nie zjawiałam. Ty pewnie nowy, co? Shirley jestem, Shirley Tarumi, miło mi! A ciebie jak zwą?
- Shinaru Nakara, również bardzo się cieszę,że mogę poznać - odparł, śmiejąc się cicho.
Akamaru trącił mnie w nogę. Usłyszałam jego ciche warknięcie. Kucnęłam, biorąc liska na ręce - nie przepadał za nowo poznanymi osobami, nawet jeśli były z jednej gildii.
- A to Akamaru. Akamaru, to jest Shinaru, przywitaj się ładnie.
Maluch mruknął w miarę przyjaźnie -trzymając mocno ciałko towarzysza, poczułam też, jak jego mięśnie się ruszają - zapewne machnął łapką w stronę chłopaka. Usłyszałam nagle meczenie, które zdawało się dobiegać z okolic ramienia chłopaka.
- Huh, no a to jest Kamuri.
- Mogę dotknąć? Wybacz, raczej tak jej nie zobaczę - wyciągnęłam rękę, a moja ręka po chwili przecinania pustki, trafiła na miłe kłębowisko. Przez parę sekund tarmosiłam... hm, wełnę? - Urocza, to owieczka, zgadza się? Przepraszam, um, wiesz, one niezbyt współpracują.
Zatoczyłam w powietrzu krąg dłonią, po czym puknęłam się lekko w okolicach oczu.
- Swoją drogą - zaczęłam też od razu, odstawiając liska na ziemię. Po tupocie jego łap wywnioskowałam,że od razu poszedł obwąchać chłopaka. - Tylko najpierw, nie masz nic do lisów? Aku lubi... uum, obwąchać nowych, jak coś, to mu po prostu powiedz.
~ Mała, ja go po prostu badam ~ z wyrzutem stwierdził. ~ Nie możesz ufać wszystkim jak leci.
- Och, ale nie każdy czuje się wtedy pewnie. Poza tym, też jest z Blue Pegasus - mruknęłam. - W każdym razie, jak ci się u nas podoba? Byłeś już na jakiejś misji? W razie co, pytaj śmiało. Są w ogóle jakieś? Ostatnio ich jakoś mniej, będę musiała zapytać Mistrza. Właśnie, jak on cię przyjął? Masz uroczy głos, więc pewnie cię od razu pokochał. Mam nadzieję, że nie męczą cię tam za bardzo ani nic? Ten rozgardiasz na początku może być trochę przytłaczający, ale Blue Pegasus nie da się nie kochać, czyż nie?
< Shin~? >
Ilość słów: 751
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz