Pierwsze co usłyszałam, to dudnienie, jakby coś przewalało się gdzieś
daleko. Niechętnie otworzyłam oczy, niezadowolona, że coś śmiało
zakłócić mój sen. Doskonale mogłam poczuć, jak zimno jest poza kołdrą.
Ziewając przeciągnęłam się i dbając o to, żeby spod ciepłej kołdry nie
wydostało nic poza ręką odsłoniłam zasłony, które zasłaniały mi widok na
świat. Nad całym miastem wisiały ciężkie burzowe chmury, zwiastując
całkiem zabawny dzień. Zapomniałam o lodowatym powietrzu dookoła mnie,
przed którym chroniła mnie tylko nagrzana kołderka. Z szerokim uśmiechem
wstałam i otworzyłam okno. Moje płuca wypełniło duszne, naelektryzowane
powietrze. Piękne. Uwielbiam burze. Zjawiskowe i nieposkromione
połączenie błyskawic i wody - jedno i drugie mogło być w moich rękach,
jeśli tylko bym chciała. No i oczywiście, jeśli udałoby mi się poskromić
to pierwsze. Nie myślałam nad tym jednak długo. Jak najszybciej ubrałam
się i nie dbając nawet specjalnie o to, co na siebie założyłam
wybiegłam z domu, po drodze głaszcząc jakiegoś napotkanego kota.
Pierwsze, ciężkie krople zaczęły spadać z nieba, zostawiając na ziemi
urocze, mokre plamki. Kilka z nich rozbiło się o moją skórę, zostawiając
przyjemne uczucie chłodu. Na zewnątrz było jeszcze bardziej duszno, niż
mi się wydawało, jednak nie przejmując się tym zbytnio skierowałam
swoje kroki do gildii. Skoro dzisiaj jest tak wspaniały dzień, może
nawet odważę się do kogoś zagadać? Tak, to jest dobry plan. Tuż nad moją
głową huknęło tak niespodziewanie i głośno, że aż podskoczyłam. Zaraz
potem niebo przeszyła błyskawica, nadzwyczajnie blisko budynku gildii.
Tak, zdecydowanie słowo "nieposkromione" idealnie oddaje ich charakter.
Krople deszczu starały się coraz lżejsze, jednak ich liczba zwiększyła
się parokrotnie, tak samo jak szybkość, z jaką pędziły ku ziemi.
Zaśmiałam się, kiedy kilka z nich zatonęło w mojej nastawionej do tego
dłoni. Magia wody w takich momentach jest naprawdę wspaniała!
Niespiesznie szłam coraz bardziej mokrymi ulicami, mijając ludzi
pędzących, żeby schronić się przed deszczem. Zabawne, jak bardzo ludzie
nie lubią być mokrzy. W końcu stanęłam przed drzwiami gildii i
otworzyłam je, wpuszczając do środka coraz ostrzejszy deszcz, który
dodatkowo popychany był wzmagającym się wiatrem. Kolejny grzmot i
kolejna błyskawica, jeszcze bliżej niż wcześniej. W środku atmosfera
była wesoła jak zwykle - głośno, radośnie, a przede wszystkim ciepło.
Dopiero teraz poczułam, że moja koszulka i pierwsze napotkane spodnie
zdecydowanie były za cienkie na dzisiejszą pogodę. No tak. Podchodząc do
blatu baru, na którym tradycyjnie siedział mistrz gawędząc sobie z Erzą
wysuszyłam ubranie. Zdecydowanie opieprz od Mirajane nie jest tym, co
chciałabym dostać. Swoją drogą ciekawe, gdzie ona się podziała. Nie było
jej nigdzie w zasięgu wzroku, co w sumie było niespotykaną sytuacją.
Siadłam więc w pobliżu mistrza i Erzy przysłuchując się rozmowie. Hałas,
jaki robili członkowie gildii skutecznie utrudniał mi to zadanie, a
jedyne co mi się udało wychwycić to "wraca", "jak zwykle" i "widowisko".
Ciekawe kto może wracać i jakie widowisko szykuje. Nikt nie przychodził
mi zbytnio do głowy. Wszyscy, którzy mogli wpaść na jakiś głupi pomysł
siedzieli grzecznie w gildii i robili swoje. Nagle drzwi otworzyły się
po raz kolejny i przy akompaniamencie grzmotu ktoś w nich stanął. Na
sekundę zapanowało milczenie, ale zaraz znowu powrócił śmiech, hałas i
krzyki, a nawet ktoś odważniejszy wszedł na stół i zaczął coś grać na
gitarze. Z boku dobiegł mnie brzdęk monet. To mistrz wręczył Erzie
pokaźną sumę, wyraźnie niezadowolony.
-Kto to jest?-odważyłam się zapytać patrząc prosto na mężczyznę, który
wyraźnie kierował się w naszą stronę. Mistrz coś odburknął pod nosem,
więc skierowałam wzrok na Erzę.
-To jest Laxus. Jeden z naszych najsilniejszych magów-moje oczy
samoistnie wróciły do Laxusa. Wtedy tez coś błysnęło między jego
palcami. Błyskawica? Niemożliwe. Chociaż z drugiej strony... Dlaczego
nie? Momentalnie poczułam przypływ nadziei. Jeśli rzeczywiście nad nimi
panuje, może mógłby mnie tego nauczyć...?
Laxus?
Ilość słów: 604
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz