19 sty 2018

Od Seary do Erzy i Tomoe

Dalej idę, dalej płynę, dalej wciąż się poruszam. Choć to nic nadzwyczajnego to tylko myśli, napływają do mnie, z każdej możliwej strony. Czuje się jakbym, słyszała myśli innych, to takie dziwne. Nie chce tego czuć, słyszeć. Nie potrzebuje tego wszystkiego. Po co mi to? Do szczęścia nie potrzeba. Po co mi szczęście? Tego mi też nie potrzeba. Mam dom. Mam gildię, mam przyjaciół? Choć nie wiem sama. To gildia, a oni to rodzina. Choć każdy z nas jest z pozoru inny, tworzymy razem jakąś spójną całość, choć pewnie troszkę zwariowaną i szaloną. Pełna bójek i hałasu. Śmiechu i smutku. To takie nierealne... Ja przecież nie jestem tu długo. Wychowywałam się w innym środowisku, gdzieś indziej. Gdzieś , gdzie mnie tak nie traktują to takie smutne. Choć może to nazywa się szczęście... Czyżbym spotkała nową rodzinę, przyjaciół, którzy oddadzą za mnie życie. Czy ja oddam za nich?



Z rozmyśleń wyrwały mnie dziewczyny. Coś najęcie gadały o Natsu, Laxusie, coś o Lucy i kimś jeszcze było. Za dużo głosów się na siebie nakładało, żeby coś zrozumieć. Choć te imiona się kilka razy powtarzały. Spojrzałam ponownie na księgę, aby przekręcić na następną stronę. Gdy ktoś zaczął się bić. No oczywista sprawa Natsu i jego największy rywal Gajeel. Nic dodać, nic ująć. Lucy próbowała ich rozdzielić, tak samo kilka innych osób z ubocza. Niezbyt jakoś mnie to zachęciło. Miałam zamiar wracać do pokoju, ale nieoczekiwany gość mi to uniemożliwił. Jak się okazało, był to jeden z mistrzów mrocznej gildii. Hades zatrzymał się, przy stoliku gdzie siedziałam. Nic nie powiedział, ja się uśmiechnęłam. Przecież on był moją rodziną. Poczułam to cudne uczucie. Chęć mordu, chęci zabijania. Męczyło mnie to tak długo. Zamknęłam księgę i ruszyłam z Ive na ramieniu. Mistrz Hades poszedł do mistrza Makarov'a. Stanęłam przed drzwiami, niemal natychmiast usłyszałam charakterystyczne Wejść. Tak też zrobiłam, za sobą tylko zamknęłam drzwi. Jednak ta dwójka nie była sama, razem z nimi była jeszcze Erza i Tomoe. Nie wiedziałam, o co chodzi.

- Erza wraz z Tomoe będą cię trenować, rozładujesz z siebie tą skrywaną moc. Wpierw jednak musicie wybrać się na wspólną misję. Nad wodospad. Jest on na środku labiryntu. Musicie się tam dostać, bez rozdzielania się. Inaczej zginiecie. - powiedział mistrz Makarov. Jakoś sceptycznie jestem do tego nastawiona. Samemu z mistrzem Hadesem byłoby łatwiej. Jakbym sama miała wyruszyć, może byłoby o sto razy lepiej. Oczywiście nie ma co gadać, oni już tak ustalili.

Nie dali mi się nawet zastanowić, gdyż już po chwili się pakowałam i niemal po krótkiej chwili razem z tą dwójką wyruszyłam. Choć spojrzenia jak wychodzę wraz z mistrzami, było dziwne. To mimo to i tak nie chciałam im pokazywać jaka naprawdę jestem. Może jeśli się zgubię i pozabijam kilkunastu przeciwników, to może mi ulży. I na następny czas będzie w miarę dobrze. Choć tu właśnie jest to nigdy, nie wiadomo jak będzie. Pociąg był na czas, usiadłam przy oknie i patrzyłam. Erza zaczęła swój wykład, a ten drugi coś robił. Czy tak trudno zrozumieć, że ja tego nie chce? Jestem sceptycznie nastawiona do tego wszystkiego. Może jednak ta misja ma jakiś głębszy sens. Krajobraz za oknem, jaki mijaliśmy, korcił mnie. Chciałam wyskoczyć i uciec. Tak już robiłam. Wyjęłam książkę i otworzyłam na jednej z pradawnych legend. Opowiadała o śmierci, pradawnych magicznych istotach i olbrzymim wodospadzie w środku labiryntu. Coś mi to się skojarzyło. Jeśli to jest to samo, to będzie ciekawie. Usiadłam wygodnie i zaczęłam czytać. Wciągająca lektura ona jakże jest. Erza na kogoś wrzeszczała, pewnie ktoś z gildii wsiadł na gapę. No, bo jakby inaczej. Tomoe robił coś i niezbyt zwracał na resztę uwagi. Ponownie zajęłam się swoją lekturą.

Erza? Tomoe?


Ilość słów: 601

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz