-No proszę proszę, kogo my tu mamy? Panienka tak sama sobie takimi uliczkami łazi? A panienka wie, że to niebezpieczne?-powiedział jeden z nich, zbliżając się do mnie.
Uniosłam lekko jedną brew do góry i zachichotałam pod nosem. Czy on myślał, że jestem taka bezbronna? Będzie śmiesznie...
-To co? Zabawimy się Księżniczko?-powiedział drugi, nagle pojawiając się obok.
-Zastanowię się panowie...-szepnęłam, lekko unosząc nogę do góry. Sukienka się obsunęła ukazując znak gildii. Dwaj przerażeni mężczyźni odskoczyli ode mnie, a potem zaczęli biec w kierunku wyjścia z uliczki. Fart, że niedawno padał deszcz, przez co było dość dużo kałuż. Podniosłam rękę do góry, a drogę ucieczki dla mężczyzn zatorowała woda. Przerażeni spojrzeli na mnie, a ja drugą dłonią stworzyłam wodne więzienie dla mężczyzn. Przeniosłam ich na środek ulicy.
-Poczekacie tutaj grzecznie na władze. Ale najpierw... Z jakiej gildii jesteście?-zapytałam.
-Z żadnej!-krzyknęli obaj z przerażeniem.
-Po co mnie zaatakowaliście?-zadałam drugie pytanie.
-Nie ważne!-powiedzieli, ale kiedy zobaczyli moje spojrzenie, szybko zmienili odpowiedź.
Zaczęli mi tłumaczyć, że próbowali się zabawić, że nie chcieli zrobić mi nic złego i tym podobne głupoty. Wyśmiałam ich. Może mieli nadzieję, że ich wypuszczę? Dobre sobie. Pomachałam mężczyznom na pożegnanie i pokierowałam się z powrotem ku jeziorku. Tym razem, obrałam drogę główną. Zrezygnowałam, aby nie napotkać ponownie żadnych typków.
---
Wskoczyłam na jezioro, stając na jego tafli. Taki miły chłód... Zamknęłam oczy, a potem jednym palcem pokierowałam wodę wokół siebie, co stworzyło wodną taśmę. Uśmiechnęłam się delikatnie, a potem usłyszałam dziwny dźwięk ze strony krzaka. Od razu spoważniałam. Wodę uformowałam, a potem użyłam Wodnego Bicza. Kiedy dźwięk się nasilił, przyjrzałam się mocniej krzakom, a w miejscu poruszania się, strzeliłam biczem i chwyciłam to coś, co tam było. Po przyciągnięciu lekko tego kogoś, zaczerwieniłam się. Na początku pojawiła się biała czupryna, a potem cała reszta tego kogoś. Woda natychmiast opadła, a ja po tafli jeziora ruszyłam biegiem w stronę osoby, która mogła być oszołomiona przez to, że nagle została przyciągnięta. Już wiedziałam kto to... Prawie od razu padłam na kolana przy tej osobie.
-Przepraszam panie Hikaru! Przepraszam!-krzyknęłam.
Było mi wstyd. Zamiast spokojnie podejść, tak brutalnie go wyciągnęłam z krzaków. Jestem okrutną istotą. Zła Juvia! Okropna Juvia! Nad moją głową zaczęły się tworzyć malutkie kłębki chmurki deszczowej. Ponownie zaczęłam przepraszać białowłosego. Zła Juvia!
<Hikaru? ^^>
Ilość słów: 516
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz