1 sty 2018

Od Juvii do Hikaru

Kroczyłam ulicą prowadzącą ku wyjściu z Gildii. Rozglądałam się z kamienną twarzą, patrząc, czy wszystko jest tutaj w porządku. Ubrana byłam w długą, niebieską sukienkę przypominającą płaszcz, która ozdobiona była czterema, symetrycznie rozmieszczonymi złotymi guzikami na piersi. Na głowie miałam granatową czapkę, która też była z białym futrem, a do czapki doczepiony był ozdobny, żółty kwiat. Moje niebieskie włosy miałam lekko pofalowane i luźno puszczone po plecach. Kierowałam kroki do pobliskiego jeziora, aby móc poćwiczyć swoją magię wody. Ostatniego czasu nawet nie widziałam Hikaru, co lekko mnie smuciło. Miłość mojego życia nie pojawia się na mojej drodze. Wreszcie się zdenerwowałam i zamiast spokojnie spacerować, ruszyłam biegiem przed siebie. Ostatniego czasu pojawiały się tutaj jakieś podejrzane typki. W tym właśnie teraz... Kiedy wkroczyłam w skrót do jeziora przez jedną ciemną uliczkę. Nagle jakiś ktoś pojawił się przede mną...  A raczej nie jedna osoba, tylko dwie.
-No proszę proszę, kogo my tu mamy? Panienka tak sama sobie takimi uliczkami łazi? A panienka wie, że to niebezpieczne?-powiedział jeden z nich, zbliżając się do mnie.
Uniosłam lekko jedną brew do góry i zachichotałam pod nosem. Czy on myślał, że jestem taka bezbronna? Będzie śmiesznie...
-To co? Zabawimy się Księżniczko?-powiedział drugi, nagle pojawiając się obok.
-Zastanowię się panowie...-szepnęłam, lekko unosząc nogę do góry. Sukienka się obsunęła ukazując znak gildii. Dwaj przerażeni mężczyźni odskoczyli ode mnie, a potem zaczęli biec w kierunku wyjścia z uliczki. Fart, że niedawno padał deszcz, przez co było dość dużo kałuż. Podniosłam rękę do góry, a drogę ucieczki dla mężczyzn zatorowała woda. Przerażeni spojrzeli na mnie, a ja drugą dłonią stworzyłam wodne więzienie dla mężczyzn. Przeniosłam ich na środek ulicy.
-Poczekacie tutaj grzecznie na władze. Ale najpierw... Z jakiej gildii jesteście?-zapytałam.
-Z żadnej!-krzyknęli obaj z przerażeniem.
-Po co mnie zaatakowaliście?-zadałam drugie pytanie.
-Nie ważne!-powiedzieli, ale kiedy zobaczyli moje spojrzenie, szybko zmienili odpowiedź.
Zaczęli mi tłumaczyć, że próbowali się zabawić, że nie chcieli zrobić mi nic złego i tym podobne głupoty. Wyśmiałam ich. Może mieli nadzieję, że ich wypuszczę? Dobre sobie. Pomachałam mężczyznom na pożegnanie i pokierowałam się z powrotem ku jeziorku. Tym razem, obrałam drogę główną. Zrezygnowałam, aby nie napotkać ponownie żadnych typków.
---
Wskoczyłam na jezioro, stając na jego tafli. Taki miły chłód... Zamknęłam oczy, a potem jednym palcem pokierowałam wodę wokół siebie, co stworzyło wodną taśmę. Uśmiechnęłam się delikatnie, a potem usłyszałam dziwny dźwięk ze strony krzaka. Od razu spoważniałam. Wodę uformowałam, a potem użyłam Wodnego Bicza. Kiedy dźwięk się nasilił, przyjrzałam się mocniej krzakom, a w miejscu poruszania się, strzeliłam biczem i chwyciłam to coś, co tam było. Po przyciągnięciu lekko tego kogoś, zaczerwieniłam się. Na początku pojawiła się biała czupryna, a potem cała reszta tego kogoś. Woda natychmiast opadła, a ja po tafli jeziora ruszyłam biegiem w stronę osoby, która mogła być oszołomiona przez to, że nagle została przyciągnięta. Już wiedziałam kto to... Prawie od razu padłam na kolana przy tej osobie.
-Przepraszam panie Hikaru! Przepraszam!-krzyknęłam.
Było mi wstyd. Zamiast spokojnie podejść, tak brutalnie go wyciągnęłam z krzaków. Jestem okrutną istotą. Zła Juvia! Okropna Juvia! Nad moją głową zaczęły się tworzyć malutkie kłębki chmurki deszczowej. Ponownie zaczęłam przepraszać białowłosego. Zła Juvia!
<Hikaru? ^^>


Ilość słów: 516

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz