Dostałem zlecenie, chciałem załatwić je szybko więc tym razem wybyłem na miasto za dnia. To był największy błąd mojego życia. Jak ja nienawidzę ludzi! PałęPałętają się jak tę robactwo, wszędzie ich pełno jak karaluchów. Nie dość, że ciągle ktoś na mnie patrzył, pytali o kruki, zaczepiali mnie, wielka kuźwa atrakcja! Chłopak z kurkami! Miałem ochotę ich wszystkich pozabijać, każdego umiejętnie odstraszałem wzrokiem przepełnionym rządzą mordu. Na regresie mojej cierpliwości jakaś pieprzona dziewczynka wylała na mnie sok. Myślałem, że jej oczy wydrapie. Jeszcze jej bezczelny głos. Zacząłem kląć na wszystko i wszystkich. Kiedy zaczęła się śmiać szarpnąłem ja za nadgarstek tak, że patrzyła mi w oczy.
- Jeszcze dźwięk z siebie wydobyjesz A stracisz ten piękny język. - wysyczałem. - Uwierz nie mam zahamowań i mało mnie obchodzi czy twoi rodzice to królowie świata czy jesteś dziewczyną i kim jesteś. - widziałem w jej oczach zawziętość.
Jej zwierzak zareagował praktycznie od razu kiedy złapałem ją za nadgarstek, kruki skutecznie uniemożliwił mu zbliżenie się. Jeden wzleciał nad moją głowę aby przeraźliwie zakrakać. Chciała się wyrwać. Na marne.
- Gdyby nie to, że muszę się kimś zająć to już dawno błagałabyś o szybszą śmierć. - warknąłem i ruszyłem z kurkami w stronę mojego lokum.
Na prawdę gdyby nie fakt, że mam zlecenie to ta laska dawno byłaby martwa. Już do reszty poirytowany wszedłem do mieszkania aby się przebrać, po skończonej czynności wypełzłem z domu, a ciemność wręcz ode mnie emanowała. Ludzie tym razem omijam mnie szerokim łukiem. Szwendałem się po mieście za moim celem. Niezauważalnie, dachami budynków. Na mojej drodze spotkałem znów tą dziewczynę. Miałem nadal ochotę wydrapać jej oczy jednak powstrzymałem się.
- Co tu robisz? - mruknęła z irytacją w głosie.
Zignorowałam ją i ruszyłem dalej za moim celem, który aktualnie zatrzymał się na papierosa. Idealny moment, jednak ona. Eghh... Musi mi przeszkadzać. Zacząłem kalkulować, szybciej mi zejdzie zamordowanie dwóch osób niżeli czekanie na kolejną okazję. Wiedziałem, że mój cel ma kopertę z informacjami, to o nią mi chodziło, jednak przy okazji chciałem się trochę pobawić. Założyłem chustę na połowę twarzy. Zignorowałam fakt, iż dziewczyna jest niedaleko i zeskoczyłem z dachu do ofiary. Wystraszył się lekko a później zaczął się śmiać.
- Zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni... - wyszeptałem.
Wyciągnąłem pałkę teleskopową i zamachnąłem się. Zrobił szybki unik, nieźle jednak nie dość dobrze, gdyż blefując zrobiłem ruch jakbym chciał uderzyć w kostki. Ten podskoczył do tyłu, czego się spodziewałem i pałka zamiast w dół zaleciała w jego głowę. Padł nieprzytomny. Wyjąłem z jego kieszeni, którą miałem zdobyć, otworzyłem ją aby sprawdzi czy to czeki szukałem jest w środku. Mały, przenośny dysk - eureka.. Usłyszałem za sobą śmiech tej dziewczyny. No cóż, ją też będę musiał zabić. Chciałem trochę poznęcać się nad facetem, jednakże w tym wypadku nie mogłem. Użyłem mocy aby zerwał się silny wiatr, moje kruki zaczęły przeraźliwie krakać i krążyć. Jakby nie do końca chciały abym zabił dziewczynę...
- Co jest w kopercie? - zapytała szyderczo.
Podszedłem do niej pewnym krokiem i stanąwszy przed nią wyjąłem niewielki sztylet z kieszeni. Dziewczyna się zorientowała, trochę za późno jednakże, gdyż i tak została draśnięta. Odskoczyła i przybrała postawę obronną.
- Gdybyś się nie przypałętała to może dałbym ci spokój. Niestety, nie mogę pozwolić aby przeżył jakikolwiek świadek. Dostałem zlecenie odzyskać kopertę, więc wykonam zadanie do końca. A każdy kto może mi zagrażać- musi zginąć.
Facet się przebudził, złapał się za głowę i z przerażeniem spojrzał na mnie. Nie mogłem się powstrzymać aby choć trochę to nie podręczyć. Podszedłem do niego i zmusiłem do wstania. Wbiłem mu sztylet w oko. Zaczął krzyczeć i się szamotać. Na tym nie zaprzestałem - połamałem mu całą dłoń i rozciąłem usta wzdłuż polików. Aktualnie straciłem kontakt z resztą świata. Dawno nie czułem tej satysfakcji z zadania komuś ogromnego bólu. Wiedziałem, że dziewczyna stoi i przygląda się moim poczynaniom. Mogła uciekać. Jej kolej będzie następna. Nie mogłem pobawić się jak zwykle więc sznurem przywiązałem go do pobliskiej latarni, dając krukom rozszarpać jego ciało żywcem. Odwróciłem się w stronę dziewczyny. Miałem wielką ochotę sprawić jej jeszcze większy ból niż dotychczas komukolwiek, o ile dało się wywołać jeszcze większy ból. Podszedłem do dziewczyny, kiedy kruki za mną rozszarpywały ciało.
Hyorin? Chcesz być następna?
<następne opowiadanie>
Ilość słów: 691
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz