Czarnowłosej wiedźmie nie do końca podobał się plan, żeby odnaleźć chłopaka, syna z rodu Yoshidów i wręczyć mu kartkę, aczkolwiek robiła to tylko i wyłącznie dla swojej kuzynki, tak też sobie wmawiała. Dla kuzynki i jej syna, którego będzie chciała z całego serca obronić. Tydzień wcześniej pozbawiono ją córki, którą poczęła podczas Krwawego Księżyca, Rhiannon Czarnodzioba stała się bezlitosna, potrafiła zabijać małe wiedźmy, które były im tak mocno potrzebne, a to wszystko tylko dlatego, że stała się wyczulona na Łowców. Asterin dobrze wiedziała, że jej córeczka nie była córką Łowcy, znała ich, wiedziała jak wyglądają i kim są, a mimo wszystko i tak została pozbawiona głowy chwilę po narodzinach, na oczach matki. Matrona zrobiła tak jeszcze z kilkorgiem dzieci, przez co wiedźmy od jakiegoś czasu chodziły przygnębione, jakby ktoś wbił im nóż w se...ser... w serce. Jednakże musiała pokazać, że ją to nie boli, była Asterin Czarnodziobą, spokrewnioną z samą Matroną, słabość była dla pospólstwa. Po 15 minutach błąkania się po mieście odnalazła chłopaka z cienistym psem, psem łowców, który miał za zadanie odszukać wszystkie demoniczne istoty; zawahała się, ale ostatecznie podeszła; gdyby chłopak próbował coś jej zrobić, zignorowałaby prośbę Manon, w końcu nie jadła od paru dni. Wręczyła mu kartkę i zauważyła, że mężczyzna płacze, ba, on płakał od dobrego kawałka czasu; czy właśnie tak ludzcy mężczyźni reagują na fakt, że zostają ojcami? Czarnowłosa powoli zaczynała rozumieć, dlaczego wiedźmy nie powinny się wiązać, tylko robić swoje i uciekać z miejsca zdarzenia. Niestety jej kuzynka od dziecka była inna, jakaś taka bardziej uczuciowa, chociaż nie ukrywajmy, bo Asterin powoli też zaczynała przypominać człowieka, w końcu zaakceptowała fakt, że ich Następczyni jest w ciąży z Yoshidą! A co w tym najgorsze, będą mieli syna, który od razu pójdzie na ścięcie. W sumie nie wytłumaczyłam, dlaczego wiedźmy tak nie znoszą mężczyzn, otóż dawno temu, powstała Legenda, że pierwsza Czarnodzioba, która urodziła syna i dała mu żyć, została później przez niego zamordowana; mężczyźni to fatalna płeć, ciężko nad nimi zapanować, zwłaszcza, gdy w genach odziedziczą siłę wiedźm i ich zabójcze pazury.. Wtedy mogą stać się zagładą dla Klanów, istnymi potworami, gorszymi, niż są same Czarnodziobe. Tak więc od tamtego czasu powstał zakaz rodzenia synów, zakaz związków, ponieważ one tylko mąciły im w głowach, miały siać zemstę, być zabójcze, a nie bawić się w ognisko domowe! Czasami, gdy tak Asterin przechodziła przez miasto; widziała, jak różne rodziny chodzą ze swoimi dziećmi za ręce i uśmiechają się od ucha do ucha, może jakaś mała cząstka marzyła o tym, aby urodzić się człowiekiem i móc decydować o własnym losie, ale.. Ale one miały władzę, potęgę, której zabrakło tej marnej rasie.. Ich uczucia doprowadzały do zagłady, zabijali się nawzajem, natomiast wiedźmy, nie ważne z jakich Klanów, nigdy nie stawały sobie na drodze, a co lepsze - pomagały sobie nawzajem. Satoru zaczął błagać Czarnowłosą, aby pozwoliła mu pójść z nim, przez co może na moment, na krótką chwilę dziewczynie zrobiło się żal chłopaka, był w sumie w beznadziejnej sytuacji, dowiedział się, że jest z ojcem, i to nie z byle kim - z samą księżniczką wiedźm, o ile można jeszcze Manon tak nazwać, gdy on sam był Łowcą. Jak na ironię wyglądało to tak, jakby sam Szatan miał dziecko z Boskim Aniołem, jakby spłodzili coś, co wydawało się zarówno być dobre jak i złe, takie niezgodne z naturą. Jedyne, co mogła zrobić nasza Czarnodzioba, to przekazać Manon wiadomość, nie chciała wyglądać, jakby już zaakceptowała Yoshidę, bo tego pewnie nigdy nie zrobi, ale miała zadanie, aby nie zrobić mu krzywdy; tego się trzymała i nie zamierzała tego złamać, więc musiała jak najszybciej się ulotnić, natomiast ten złapał ją za płaszcz, co nie obeszło się bez ostrzegawczego syku wiedźmy.
- Nie zawiedź naszej Manon, Łowco - powiedziała jeszcze chwilę przed zniknięciem, ale nie do końca wiedziała, czy chłopak to usłyszał. Jeżeli już miała zostawić go przy życiu, to tylko z wiadomością, że jej nie skrzywdzi. Skoro już zrobił jej dziecko, to niech weźmie za to pełną odpowiedzialność.. Jeżeli kocha ją tak mocno, jak mówi.
~~*~~
Asterin wróciła do wioski i zaczęła szukać białowłosej, martwiła się o nią, o jej syna i o to, czy Rhiannon już wyczuła, że z dziewczyną jest coś nie tak. Zaczęła szukać jej w różnych domkach, namiotach, ale Manon nigdzie nie było! Zaczęła syczeć ze złości i tupać mocno nogą o ziemię; Gdzie ty u licha jesteś, biała franco! Ostatecznie pobiegła do namiotu Cassiopei, ponieważ była to jedyna osoba w Klanie, która wiedziała wszystko o wszystkich. Weszła, a na łóżku leżała Manon… Była tak jakby badana przez starą wiedźmę, Cassiopeia zaskoczona nagłym wtargnięciem rzuciła się na Asterin.
- Cassiopeio spokojnie, ona wie o wszystkim! - warknęła Manon, powoli opierając się na łokciach. Czarnowłosa wiedźma czuła się poniekąd odpowiedzialna za małą, głupiutką Następczynie, więc robiła wszystko, aby ukryć jej sekret, poza tym nie spodziewała się, że ktoś byłby na tyle głupi, aby odważyć się tak niespodziewanie wejść do jej namiotu. Ostatecznie puściła Asterin i wróciła do Manon, aby dalej badać, czy jej dziecko rozwija się dobrym rytmem - Pewnie, powiedziałaś czarnej jędzy, jeszcze powiedz wszystkim innym w Klanie, Manon. Dlaczego jesteś tak cholernie nierozważna!
- Nikomu nie powiem - wyrwało się Asterin, która stała niczym zamurowana, zawsze czuła wielki respekt przed wieczną Cassiopeią, która przeżyje jeszcze z milion stuleci, albo i więcej. Sama była przy tym, gdy syn pierwszej Matrony ucinał jej głowę, może i była wtedy dzieckiem, ale żyła już wtedy, a było to... Bardzo dawno temu. Ostatecznie kuzynka naszej Czarnodziobej odważyła się usiąść obok Szamanki i przyglądała jej się, jak ta robi milion okładów na brzuchu Następczyni tłumacząc, że dzięki nim ciąża wyda się mniej zauważalna i mniej dotkliwa; złagodzi to codzienny ból żołądka, przez co nikt nie powinien zorientować się o wczesnych fazach ciąży. Oczywiście, że już za kilka miesięcy nie będzie dało się tego ukryć, ale o to wiedźmy będą musiały się martwić już później.
- Powiedział, że Cię kocha, Manon - wyszeptała w końcu Asterin - Chciał tutaj za Tobą przyjść - wzruszyła ramionami, poprawiając swój płaszcz, a oczy Manon na chwilę zalśniły jasnym blaskiem, jakby zaraz znowu miała się rozpłakać, ahh te przeokropne hormony!
- Pewnie, jeszcze tego tutaj brakowało, za mało mamy problemów - wymamrotała zdenerwowana od samego rana Cassiopeia - Niech on lepiej zacznie już czytać poradniki jak być ojcem, to za 8,5 miesiąca może się wyrobi - machnęła ręką - poza tym, jak chcesz dać mu na imię, Manon? - obie wiedźmy nagle zamieniły się w słuch, jakby była to najciekawsza rzecz, którą miałyby usłyszeć.
- Chciałabym dać mu na imię Henry, jak cudowny człowiek, który wychował jego ojca - uśmiechnęła się Manon, po raz kolejny dotykając brzucha, chyba powoli akceptowała fakt, że niedługo stanie się za coś odpowiedzialna.
Czy ci się to podoba?;-; Bo jakby co, możemy zmienić! Chciałam, żeby było uroczo D: Satoru?
ilość słów: 1107
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz