9 sty 2019

Od Serafina do Fūki

Noc w tutejszym zakątku bywała głucha, na ogół nie było słychać niczego, oprócz szmerów wiatru czy też skrzypienia niewystarczająco obsmarowanych olejem drzwi. Agonia wszystkich demonów, lub innych stworów; wydawała się coraz bardziej spokojniejsza, jakby ich odwieczny, dziki zew natury nagle zamilkł, zmieniając DNA na dobre. Kiedyś to miejsce tętniło mrokiem, w oddali można było usłyszeć błagalne krzyki ofiar; prawdopodobnie ostatnie - Chłopak mógł przysiąc, że Pathrius, widząc to wszystko z głębin Tartaru, przewraca się w swoim grobie. Tyle razy miał ochotę wstać i wyjść, ale co mu zostało? Tartarus był ostatnią gildią, gdzie jeszcze można było zobaczyć rogatych kumpli, bez księży i ich przeklętej wody święconej, którą straszyli w każdych zakamarkach. Ci wszyscy wyznawcy wiary naprawdę myśleli, że żeby pokonać kogoś zrodzonego z mroku, wystarczy głupia woda, uprzednio poświęcona głupimi modlitwami? Żałosne. Serafin wszedł do głównego holu w ich podziemiach, aby powitać nowych rekrutów, którym dopiero co wyrastały rogi; małe byczki, nie mające się gdzie podziać. Widział minę Tartarusa, która wskazywała na jedno; prawdziwe demony wyginęły już dawno, ewentualnie zakończyła się ich era na Serafinie. W dzisiejszych czasach nie było aż tylu prawdziwych demonów, aby móc uczyć swojej potęgi zwykłych magów, którzy wyjawiali pewne predyspozycje, a nasz białowłosy naprawdę nie miał ochoty nauczać pospólstwa Czarnej Magii, wolał się jedynie przyglądać torturom, jakie ma do zaoferowania Mistrz nowemu nabytkowi. Zwykle siedział w cieniu, aby nikt nie mógł go ujrzeć, lecz Mard Geer najwidoczniej posiadał dzisiaj inne plany.
- Przedstawiam wam naszego najlepszego półdemona, Serafina - wskazał dłonią na zaciemniony zakamarek, z którego nie było widać dosłownie niczego. Wszyscy zebrani próbowali na wszelakie sposoby zauważyć mężczyznę, lecz ten nie miał ochoty wychodzić - Zapraszam, Unholly. - poganiał go dalej Mistrz, bez skutku. Tartarus bardzo lubił w ten sposób droczyć się z młodym białowłosym, ponieważ ten nienawidził być w centrum uwagi; nienawidził być zauważalnym, a główny hol gildii był odporny na Magię Skrytobójstwa, więc zostały mu jedyne ciemne, dobrze ukryte przed ciekawskimi ślepiami miejsca.
- Dziękuję, postoję tutaj - odparł zachrypiałym głosem, od którego przechodzą ciarki. Kilku z tu obecnych zadławiło się własną śliną, ale Fin pozostawał nieugięty - Jestem zdziwiony, że macie czelność pokazywać się w murach naszego domostwa, gdy posiadacie tak lichą psychikę, gdy najdzie potrzeba przebicia czyjejś tętnicy, zrobicie to bez wahania? - na te słowa kilku odważnych podniosło rękę, aczkolwiek reszta milczała jak grób. - Żałosne jest jak wielu z was myśli, że uczynimy z was tych złych, ponieważ złym trzeba się już narodzić; mieć tą iskrę i chęć bezwzględnego mordu - Mard Geer Tartarus zaczął uśmiechać się do swoich podopiecznych, słysząc słowa Unholly'ego - Posiadając jakiekolwiek wątpliwości nie przejdziecie testu - wychrypiał ponownie, chwilę później po holu rozbrzmiewały ciche szepty "Test? Jaki test?" "O czym on do diabła mówi?". Białowłosy odpalił swoje czerwone ślepia i skierował je na robaki, chcące ewoluować;
- Nie wzywajcie Pana Boga swego nadaremno - po tych słowach zaśmiał się piekielnie i opuścił hol jak zwykle niezauważalny, do tej pory nikt nie zdołał ujrzeć jego oblicza, oprócz oczywiście samego Mistrza Gildii. Półdemony wiedzą, że Serafin krąży wśród nich, ale kim lub czym jest?
~~*~~
Żenujący dla chłopaka był fakt, że Mard Geer Tartarus osobiście poprosił go, aby zaglądnął do jednego z wielu sklepów, które miały na celu nielegalną sprzedaż trucizn, jakby sam nie mógł się  pofatygować, ostatnio coraz częściej wyganiał chłopaka z podziemi, w których młody demon zapuszczał już korzenie. Białowłosy okrył się szczelnie czarnym płaszczem, który w gwoli ścisłości odsłaniał jedynie jego czerwone tęczówki, bez blizn; wcale nie był przez to w centrum uwagi, przecież ciemna kropka na tle kolorowych, w ogóle się nie wyróżnia. Otworzył drewniane drzwi, które wydobyły z siebie cichy dźwięk skrzypienia.
- Te też zdałoby się naoliwić - mruknął cicho, jakby sam do siebie. Spod lady wyglądała kobieca twarz, wokół niej latały dziwne istoty, o rogach podobnych do tych demonicznych; czyżby kuzynostwo? Kobieta zajęta była obracaniem diabełków w powietrzu, jakby było to najlepszą rozrywką, którą kiedykolwiek zdoła doświadczyć. Serafin rozejrzał się trochę po "sklepie", czytając różne ulotki; eliksir miłości; klasyka, wywar otumanienia; przydałby się, lek..na depresję? Hej, czemu Fin nie odkrył go parę lat wcześniej? Może teraz byłby wesołym grajkiem, wśród ulicznych zespołów i ledwo zarabiałby na chleb? Depresja, to jednak przydatna choroba, pozwala Ci ujrzeć to, czego ludzie zerkający przez różowe okulary, nie są w stanie zobaczyć; śmierć, choroba i panosząca się wokół bieda. Ta era niedługo sama doprowadzi się do ruiny, zdaje się, że białowłosy nie musi jej pomagać. W każdym bądź razie mężczyzna w końcu odzyskał zdolność mówienia i ochryple (jak to miał w zwyczaju) powiedział:
- Ja po zamówienie, tajne - spojrzał na nią spode łba, ponieważ było tutaj jeszcze paru osobników, którzy nie wyglądali na potencjalnie miłych. Dziewczyna niechętnie oderwała się od czynności, sięgnęła do najniższej z półek i wyciągnęła tajemniczy woreczek, po czym podała go naszemu bohaterowi. I o to ten cały szał? Malutki woreczek, z kilkoma ziarnkami bezwonnego pyłku?
- Tartarus zapomniał wspomnieć, jaka miała być zapłata? - warknął już nieco, ponieważ powoli miał dosyć przebywania wśród ludzi, był pewnego rodzaju socjopatą, a tym bardziej obawiał się odpowiedzi dziewczyny, ponieważ poczynania Mistrza, niosły za sobą zwykle poważne konsekwencje, nie mógł wysłać chłopaka na tak beznadziejną misję, bez grama emocji; coś musiało się za tym kryć, jakieś drugie dno. Spojrzał dziewczynie prosto w oczy wyczekując odpowiedzi, jakby miała ona być ostatnią rzeczą, która mogłaby go zbawić.

Fūka?

ilość słów: 864

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz