Nasze dzieci... One są takie śliczne.. Liddan i Kagehira są wspaniali i mają cudny zapach. Nie mogłem się napatrzyć na nie. Byli oni tacy uroczy... Spojrzałem na moją żonę, która spojrzała się na mnie z uśmiechem. Dopiero za tydzień będą mogli wrócić do domu... Postanowiłem do tego czasu wszystko na ich przybycie przyszykować... Byłem okropnie podekscytowany i nie mogłem się doczekać kiedy wrócą i minie ten tydzień. Cały czas ich odwiedzałem i opowiadałem bajki, ale nie raz Lucuś musiała mi zatykać usta, gdyż niektóre bajki były nieprzyzwoite i brutalne. Po tygodniu wszyscy byliśmy w domu i tam zaczęła się jazda! Liddan i Kagehira na przemian płakali i budzili się
i tak co noc i dzień... Którejś nocy z rzędu wziąłem Kagehirę na ręce i go uspokajałem. Uśmiechałem się przy tym i nuciłem coś mu... Lucuś natomiast miała Liddana na rękach i również mu coś nuciła... Po uśnięciu chłopców wróciliśmy spać.... Następnego dnia odwiedził nas mistrz z gratulacjami, a po nim nasi przyjaciele, najdłużej zostali Erza, Gray, Levy, Wendy, Laxus i Gajeel. Gajeel jak zwykle nabijał się, że jestem pod pantoflem Lucy, ale nie dałem mu się sprowokować.. Dzieci mogłyby się wystraszyć tego, a na to nie chcę pozwolić... Za bardzo je kocham by płakały z mego powodu.... Wieczorem mieliśmy chwilę oddechu, ale nie za długo, bo nasze dzieci się obudziły i mieliśmy znowu pełne ręce roboty aż do 23 w nocy. Następne dnia udałem się do gildii by sprawdzić jak się mają sprawy w gildii, w końcu musiałem zarabiać dla naszej rodziny... Znalazłem jakieś drobne zlecenie, które przyjąłem... Dotyczyło ono ochrony jakieś ważnej dziewczyny, chyba księżniczki lub córki kogoś ważnego.. Lucy nie za bardzo była tym zachwycona, ale nie robiła z tego afery. Pożegnałem się z rodziną, a Gildarts
oraz Laxus obiecali zaopiekować się mą rodziną, więc ruszyłem na misje. Postanowiłem jak najszybciej ją wykonać i wracać do swej ukochanej oraz dzieci. Po dotarciu na miejsce kazano mi ubrać garnitur, co prawda protestowałem, ale w końcu się zgodziłem na to i ubrałem się w ten głupi garnitur jaki mi przyszykowali. Niechętnie wyszedłem tak i czekałem na osobę, którą
miałem ochraniać. Po chwili pojawiła się dziewczyna, którą miałem ochraniać.... Muszę przyznać, że była piękna i to bardzo... Miała długie, czarne włosy... Jej oczy były brązowe lub brudno pomarańczowe. Miała na sobie długą, czarną suknie i dość mało błyskotek. Po chwili pojawił się jej ojciec i wytłumaczył wszystko, co mam robić. Okazało się, że dwa lub trzy dni spędzę, bo gdzieś tak odbędą się jej urodziny, a jej ojca nie będzie. Westchnąłem cicho i na, co ja się pisałem? I jeszcze ona na mnie się dziwnie patrzy i trzepoczę tymi rzęsami... Śmiesznie tak wygląda, aż się powstrzymywałem od wybuchnięcia śmiechem. Jej ojciec pożegnał się i udał się na jakieś spotkanie. Zostaliśmy sami, a dziewczyna niebezpiecznie się do mnie zbliżyła. Zaczęła mnie podrywać, ale ją zignorowałem, co ją oburzyło. Chyba nie mogła się pogodzić, że ktoś nie daję się jej urokowi... Próbowała chyba każdej metody na to bym zwrócił na nią uwagę, ale nic nie działało. Pierwszy dzień minął nam spokojnie, ale już drugi to był już irytujący... Przygotowania do imprezy dzień wcześniej, nie mogłem tego pojąć... Kto normalny szykuje dzień wcześniej jedzenie, wystrój - no może być - i inne rzeczy. Aż mi się w głowie kręciło od jej poleceń i rozkazów. W końcu wszedłem na dach i walnąłem się.... Jeszcze tylko jutro powtarzałem sobie w myślach by jakoś przetrwać ten i jutrzejszy dzień. Ta dziewczyna była irytująca, ale moja misja polegała na ochronie jej i spełnianiu jej zachcianek. Niektóre misje są dziwne i to bardzo.... Jednak trzeba było jakoś zarabiać, więc starałem się nie narzekać. Pod koniec dnia dziewczyna od nowa spróbowała swych zalotów, ale je odrzuciłem, znowu. W końcu oznajmiłem jej, że mam żonę i dzieci, więc nic co sobie wyobrażała nie ziści się, ale odparła, że możemy mieć romans.. Jedynie zaśmiałem się na jej słowa i odszedłem od niej. Dzień się skończył, a jutrzejszy nie zapowiadał się najlepiej, ale dla mej rodziny zniosę go. Zasnąłem dość szybko.... Impreza zaczęła się dość szybko i jak na każdej imprezie alkohol się przelewał beczkami. Karen poczęstowała mnie jakimś alkoholem, mówiąc szczerze przyjąłem to, nie spodziewając się, że mogła mi czegoś dosypać... Po chwili widziałem lekko rozmyty obraz i dałem się poprowadzić, gdzieś Karen... Potem pamiętam łóżko i dotyk... Obudziłem się z samego rana z bolącą głową i nagi... Obok mnie leżała naga Karen... Zrobiliśmy to?! Niemożliwe! Szczerze nie pamiętam, co się działo wczoraj.... Po chwili obudziła się Karen z uśmiechem...
- Jesteś boski w łóżku - powiedziała, dając mi buziaka w policzek.
Byłem tak zszokowany sytuacją, że nie byłem w stanie zareagować na to. Zostałem sam w pokoju i dobrze... Ubrałem się szybko i postanowiłem sprawdzić, co się działo wczorajszego wieczoru i może dojdę do tego jak to się stało, że wylądowałem w łóżku z Karen i to robiliśmy... Jednak nic nie widziałem, oprócz tego, że piłem i potem Karen dała mi do spróbowania czegoś mocniejszego .... Czyżby dodała czegoś? Nie miałem dowodów na to, więc lipa..... Karen uśmiechała się tylko, widząc moje próżne starania... Jej ojciec się zjawił i moja misja się skończyła... Musiałem wracać i jakoś wytłumaczyć to wszystko Lucy... Oby mi uwierzyła... Ze spuszczoną głową ruszyłem z powrotem do domu... Przez całą drogę się zastanawiałem jak powiem Lucy prawdę. Musiałem jej powiedzieć prawdę, nie lubiłem jej okłamywać. Po dotarciu opowiedziałem jej wszystko, co pamiętałem i nic nie ominąłem... Czekałem na jej reakcję... Byłem bardzo skruszony i zawstydzony, że dałem się tak podejść ...
<Lucuś?? Uwierzysz Natsu czy jednak nie?>
<Następne opowiadanie>
Ilość słów: 913
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz