10 maj 2018

Od Shizune do Kurona


Nieznajomy mierzył ją wzrokiem, a pod wpływem jego błyszczących w półmroku oczu, nogi Shizune odmawiały posłuszeństwa i stawały się niczym wata. Stała posłusznie, ze spuszczoną głową, wlepiając spojrzenie w czubki czarnych butów chłopaka, a przed zrobieniem nikłego kroku wstecz powstrzymały ją stanowcze, jak i zwinne, dłonie ciemnowłosego, jakie bezwstydnie złapały bidulę za biodra i momentalnie usadziły na kolanie, natomiast kilka słów później – ponętne usta chłopaka postanowiły zakosztować warg dziewczyny na długie sekundy, a nawet ta słabsza ze stron nie potrafiła się temu sprzeciwić, mimo że jej dłonie nieprzerwanie spoczywały splecione tuż przy pasku chłopaka, a to wszystko przez mało wygodną pozę, podczas której zaczęła nieśmiało oddawać pierwsze pocałunki, przymykając oczy i próbując rozkoszować się chwilą, jednakże moment później czarnowłose chłopaczysko nakazało wypić kieliszek wypełniony mocnym alkoholem, a po jeszcze kilku(nastu) mililitrach, nie zapanowała nad własnym pragnieniem i popłynęła z jeszcze paroma szklaneczkami ostrzejszego trunku wraz z kolejnym namiętnym pocałunkiem, złożonym na ustach czarnowłosego, nieznajomego, przystojnego chłopaka.
~***~
– Gdzie idziemy? – mruknęła, będąc pod wpływem alkoholu, a jej nieprzytomny głos owiewał przyjemnie ciepły kark ciemnowłosego. Czuła każdy jego ruch, w tym ugniatanie i pieszczenie jej pośladków, co sprawiało dziewczynie czystą przyjemność, a okazywała to cichymi pomrukami wprost do ucha chłopaka, jednak pech to wierny przyjaciel, lecz nie przydał się w tamtej chwili, gdyż czarnowłosy chwiejnym krokiem wpadł z dziewczyną w głęboką, śnieżną zaspę, sprawiając iż dwójka miała pod ubraniem potężne ilości zimnej substancji, na co słabsza ze stron cicho pisnęła.
– Wybacz – chłopak zaśmiał się cicho, a jego głos może i sprawił, że Shizune zrobiło się nieco cieplej. – No, już idziemy do mnie – zapewnił szeptem, po którym szybko się podniósł i usadowił dziewczynę na ramieniu, zmierzając w tylko sobie znaną stronę, a celem jakże żmudnej wędrówki było nic innego, jak mieszkanie maga. Skromne, mało porządne, lecz z pewnością należało one do cichego kąciku, gdzie można było się ogrzać, a przede wszystkim – odpocząć po wypiciu większej ilości alkoholu.
Chłopaczyna ułożył jasnowłosą na miękkiej, czerwonej kanapie, a sam udał się prawdopodobnie do kuchni, zmiatając z niskiego stolika kilka pustych szklanekswoim... Zaraz, zaraz. Ogonem?!
Shizu otworzyła szerzej oczy na niby czarny, cienki sznurek, który zaczął się od niej oddalać, jednakże nie powinno zostawiać się niezbadanej rzeczy, dlatego też powoli wstała i szurając stopami, podążyła za punktem znikającym w innym pokoju. Skoczyła przed siebie, ocierając odsłoniętym udem o puszystą końcówkę zadbanego ogona, a dzięki temu na jej usta zaczęły cisnąć się różnorakie pytania, które w końcu musiała zadać, mimo wewnętrznego oporu.
– Demon, tak? – szepnęła pod nosem, kątem oka obserwując chłopaka, jaki nieznacznie zwolnił kroku. – Ciekawe, przyznam – została nieco w tyle, jednak plusem było to, iż mogła owinąć wokół nadgarstka ogon czarnowłosego, co też uczyniła po intensywnym myśleniu. Umiejętnie ujęła go w dłoń i najdelikatniej, jak umiała, przyciągnęła do siebie, uprzednio jeszcze muskając futerkiem swój policzek, a na ten ruch, zmiennokształtny gwałtownie się zatrzymał, przez co Shizune wpadła w jego plecy. – Coś nie tak? – przymknęła jedno oko w obawie, jednak nieznajomy nie odpowiedział, a odetchnął spokojnie i mogłaby przysiąść, że usłyszała od niego cichy pomruk zadowolenia.

[ Muszę znaleźć dla Ciebie jakąś fajną ksywkę, hmm... Lil i ciul ]
Ilość słów: 512

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz