7 kwi 2018

Od Arvo cd Jae



Ten chłopak był całkowicie nieogarnięty, wyglądał jakby udawał, że mnie w ogóle słucha. Szliśmy spokojnie ulicą, pociągnąłem za sobą chłopaka w mniej uczęszczane części miasta. Weszliśmy po schodach pożarowych na dach jednego z domów jednorodzinnych.
- Lepiej chodzić dachami, mniejsze ryzyko, że Cię zobaczą, lepszy punkt obserwacyjny. Szybciej można uciec. - Powiedziałem spokojnie. Jae szedł za mną kiwając głową, co za dzieciak.. Dotarliśmy niedaleko mojego mieszkania.
- Powinieneś wrócić do siebie i się przebrać. - mruknąłem patrząc na niegospod opadającej, lekko posklejane krwią grzywki.
Chłopak przytaknął tylko i ruszył w swoim kierunku, miałem nadzieję, że następnym razem lepiej się przyłoży, skoro miał być przydatny, to nie może być tak lekkomyślny. Podążyłem za nim, upewniwszy się, że dotarł pod same drzwi wróciłem d o siebie. Wziąłem gorący prysznic aby zmyć z siebie plamy krwi, mialem tylko obserwować ale cóż, musiałem coś zrobić. Kiedy skończyłem się przebierać do głowy spa mi iście okropny pomysł. Miałem nadzieję, że po tym nie zrezygnuje, ponieważ na prawdę ma potencjał na bycie mordercą. Wyszedłem z mieszkania oknem, tak na wszelki wypadek, noc jeszcze młoda a mnie napadła ochota skrzywdzenia kogoś, chciałem zobaczyć ciemny, szkarłatny płyn, idealnie gęstą i odpychającą dla ludzi maź, dzisiejszej nocy zginie ktoś jeszcze. Zaśmiałem się strasznie i zszedłem na ulice pustego miasta. Kroczyłem spokojnie ale pewnie, szybko, a jednak powoli. Euforycznie i delikatnie stąpałem po zimnym, i przede wszystkim martwym, betonie. Zobaczyłem jakiegoś chłopaka, niewiele się zastanawiając rozejrzałem się szybko po okolicy i ruszyłem szybkim krokiem w stronę chłopaka. Jednym ruchem powaliłem go na ziemię i przyłożyłem ostrze dok jego krtani. Nacinałem lekko skórę ale po chwili się opamiętałem widząc.. swojego ucznia? Podniosłem go siłą, aby stanął na równe nogi.
- Co ty tu kurwa robisz? - wysyczałem.
Przez tego dzieciaka mam jeszcze większą ochotę kogoś zabić w prawdziwych męczarniach. Dzieciak patrzył na mnie wystraszony wzrokiem, oddycha ciężko i najwyraźniej nie wiedział co zrobić. Odwróciłem się na pięcie mega zdenerwowany i ruszyłem szukać innej ofiary, że też to musiał być on! Gdyby nie wychodził z cholernego domu już dawno bym się świetnie zabawiał! Widząc jakąś kobietę bez namysłu podszedłem do niej tknąć jej rękę w mało niebezpieczny sposób. Krzyknęła, po czym upadła, przytrzymałem ją wbijając jej ostrze w język. Szarpnęła się.
- Nie wierć się to nie będzie tak boleć. - wysyczałem.
Przerażona przestała się szarpać. Uśmiechnąłem się triumfalnie i szyderczo. - Grzeczna dziewczynka. - szarpnąłem jej włosy i wbiłem nóż w jej klatkę piersiową, zrobiła jeszcze ostatni wdech.
Ludzie umierają na wdechu. Tylko po to aby zobaczyć swoją śmierć i to co spaprali w życiu. Śmierć nie boli, ona przeraża ludzi, boją się spotkania z nią. Dłonie miałem we krwi, napawałem się widokiem martwej kobiety, czerwonej mazi i zapachem śmierci. Ktoś patrzył. Uśmiechnąłem się szaleńczo. Może dziś jeszcze będzie więcej ofiar, a ktoś się nawinął. Spojrzałem z dziką iskrą w intensywnie złote oczy, emanuujące czymś innym niż strach i obrzydzenie, wzrok mordercy, kogoś wartego mojego czasu i chęci. Jae w tamtym momencie przypatrywał mi się z nutą ciekawości w oczach, fascynacją. Wstałem żwawo i podszedłem szybkim krokiem do chłopaka.
- Chodź. - Powiedziałem tylko i ruszyłem w tylko mi znaną stronę. Piętnastolatek posłusznie ruszył za mną trzymając sie na dystans, jakby bojąc się, że jak się sprzeciwi to czego to co tamtą kobietę. - Jae to twoje prawdziwe imię? - zapytałem zatrzymując się na środku jakiegoś placu.
- Tak. Dlaczego-
- Nie możesz podawać komukolwiek swojego prawdziwego imienia. Nikt nie powinien to znać, tak dla bezpieczeństwa. Nazwiska tym bardziej. - przerwałem mu.
- Matt to nie jest twoje prawdziwe imię, prawda? Nie pasuje do kogoś takiego jak ty. - odparł.
- Oczywiście, że nie. Musisz mi dać prawdziwy dowód na to, że mogę Ci zaufać. - mruknąłem. - Mam dla Ciebie zadanie. Masz znaleźć teraz jakąś osobę i ją zabić. Krwawo. - spojrzałem mu prosto w oczy z przekonaniem, że zrobi to co mu każę.
Kiwnął niepewnie głową.
- Konkretniej coś? - zapytał.
- Nie. Wszystkim się innym zajmę. Masz tylko kogoś zamordować z efektem dramatycznym.
Chłopak tym razem lepiej się przygotował. Wrócił do siebie i wziął wszystkie potrzebne rzeczy, w drodze wyjaśniłem mu, że musi mieć zawsze przy sobie cokolwiek czym jest w stanie zrobić komuś większą krzywdę. Nawet dla samej samoobrony, gdyby go ktoś rozpoznał albo złapał. Szybko się ulotniłem, gdy na horyzoncie pojawił się człowiek. Z dachu spokojnie obserwowałem jego ruchy, to nie było jeszcze to, mój test miał dopiero nadejść. Chłopak wykonał mój rozkaz bardzo dokładnie, długo mu to zajęło ale ciało wyglądało jak po wypadku tira z samochodem osobowym. Nagle pojawiła się policja. Dopiero teraz zaczynała się moja zabawa. Zgarnęli Jae i zaczęli przesłuchiwać. Znalazłem się w odpowiedniej odległości aby słyszeć ale tak, aby mnie nie zauważyli.
- Jak się nazywasz? - zapytał jeden.
- To nieistotne. - mruknął.
- Widzieliśmy Cię. - warknął drugi. - Z tym mordercą, którego szukamy. Współpracujesz z niejakim Królem Kruków?
- Nie. - odparł bez zawahania.
Uśmiechnąłem się lekko i ruszyłem w kierunku Jae i dwóch facetów.
- Możecie iść. - mruknąłem. Na co dwóch typów odeszło szybkim krokiem. Chłopak spojrzał na mnie zszokowany. - Arvo. - dodałem po chwili.
- Co? - spytał.
- Tak mam na imię. - odparłem ruszając w kierunku mieszkania. - Brawo. Zdałeś test. - dodałem ciszej.


Jae? Coś z Ciebie będzie. 

Ilość słów: 869

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz