Chłopak pociągnął mnie za kosmyk włosów i przytulił się do mnie. Zaczęłam jeszcze mocniej płakać, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszałam i w to, co się stało. Kim ona była i dlaczego nam to zrobiła...? Byliśmy przecież szczęśliwą rodziną, a przez tą szmatę, wszystko się zepsuło. Wiedziałam, że teraz nie będę mogła tak łatwo spojrzeć w oczy dla mojego męża, ale będę próbowała mu wybaczyć. Przecież tak mocno go kocham, a przez to, co zrobił, stracił moje zaufanie. Zauważyłam, jak Natsu staje w progu i patrzy na mnie z widocznym smutkiem w oczach. Odwróciłam od niego wzrok, czując wzmagające się w moich oczach łzy.
-Wyjdź. Nie mów do mnie nawet najmniejszego słowa.-powiedziałam.
Posadziłam Kagehirę na łóżku, po czym rzuciłam w Natsu poduszką i kocem. Sama zabrałam śpiącego Liddana i go również położyłam na łóżku. Spojrzałam na Natsu.
-Śpisz na kanapie. Wyjdź.
Wypchnęłam go z sypialni i zatrzasnęłam przed jego nosem drzwi. Potem się po nich osunęłam, zalewając się łzami. Widziałam przez szklane spojrzenie, jak malutki Kage też zaczyna płakać. Nie. Nie. Nie płacz. Wstałam i wzięłam małego blondyna na ręce. Zaczęłam go uspokajać i śpiewać kołysankę. Kiedy już usnął, ułożyłam ich na poduszce i okryłam pościelą, aby było im ciepło i aby nie zachorowały. Wiedziałam, że nie usnę. Wiedziałam, że będę myśleć o tym, co oni robili. Cholerna szmata... Spojrzałam na spokojne buźki naszych dzieci i musiałam przestać... Przestać myśleć o tamtym. Dla nich. Dla moich małych słodziaków... Pogładziłam policzki maluszków i westchnęłam. Zaufaj mu... Przecież go kochasz... On nie zrobił tego świadomie... Lucy... Ogarnij się....
---
Kilka tygodni później, nasze relacje z Natsu nieco się ociepliły. Oczywiście, nadal byłam na niego zła, ale pozwoliłam mu wrócić do łóżka. Pisnęłam, kiedy poczułam, jak Liddan szarpie mnie za ucho, a potem Kagehira za moje włosy.
-Ej! Chłopcy! Nie ładnie!-powiedziałam, a maluszki spojrzały na mnie ze łzami w oczach.
Westchnęłam, po czym posadziłam ich na dywanie, dając im zabawki. Od razu się nimi zajęli z uśmiechem, czasami śmiejąc się bez opamiętania. Usiadłam na sofie, a obok mnie zasiadł Natsu, obejmując mnie ramieniem. Wzięłam głęboki wdech, po czym położyłam głowę na jego torsie. Był tak ciepły... I był mój. Tylko mój. Spojrzałam na pierścionek zaręczynowy oraz obrączkę, a potem położyłam dłoń na sercu.
-Natsu... Nigdy więcej nie idziesz na misje, gdzie masz chronić jakieś flądry...-powiedziałam, a on złapał moją rękę.
-Obiecuję.-szepnął i pocałował mnie w czubek głowy.
Pod wieczór, kiedy maluchy już zapewne na dobre usnęły, byłam pod prysznicem, aby zmyć siebie spięcie oraz nerwy z dzisiejszego dnia. Wzięłam głęboki wdech, po czym wyszłam w ręczniku z łazienki. Wkradłam się cicho do sypialni, a tam widziałam robiącego coś ze swoim ogniem Natsu. Wskoczyłam na niego, kładąc dłonie na jego policzkach, a chłopak pochwycił lekko moje palce, uśmiechając się, podobnie jak i ja. Nachyliłam się do niego.
-Zapomnisz już na zawsze o tamtym co się stało... Będę teraz tylko ja i nasza rodzina...-szepnęłam i ucałowałam go w usta.
Czekała nas upojna noc, bo dobrze obaj wiedzieliśmy, że Kagehira i Liddan nie budzili się w nocy. Tylko i wyłącznie nad ranem dawali się nam we znaki...
<następne opowiadanie>
<Natsu?>
Ilość słów: 624
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz