25 maj 2018

Od Lucy CD Natsu

<poprzednie opowiadanie>
Spojrzałam na podekscytowanego Natsu, który z uroczym uśmiechem patrzył mi w oczy. Również posłałam mu uśmiech, zaciskając jego dłoń. Byłam szczęśliwa, że jest teraz ze mną i trzyma moją rękę. Niby to coś drobnego, a tak mocno raduje moje serce. Spojrzałam na lekarkę, która również miała uśmiech na twarzy. Po chwili zakończyła badanie i wyprostowała się.
-Będziecie mieli zdrową dwójkę maluszków. Wszystko rozwija się prawidłowo. -powiedziała, po czym pomogła mi się ogarnąć po badaniu.
Natsu pomógł mi zejść z krzesła, a ja od razu pocałowałam go w usta.
-Natsu... Nie mogę się doczekać, aby je ujrzeć.-szepnęłam.
-Ja też. Chodźmy już do domu.
Jak to cudownie brzmi. Teraz mam kogoś z kim mogę razem wrócić do domu. A za niedługo będę mogła gotować, bawić się z naszymi maluszkami.
Kiedy wróciliśmy do domu, Natsu pomógł mi przejść do salonu, gdzie usiadł obok mnie. Jego duża, ciepła dłoń ulokowała się na moim brzuchu. Uśmiechnęłam się do niego.
-Jak myślisz... Do kogo będą podobni?
-Po tobie na pewno urodę. A po mnie charakterek.-zaśmiał się i mnie do siebie przytulił.
-O nie. Byle nie.-dodałam,uśmiechając się.-Nie wytrzymam z tyloma małymi potworkami.
Natsu się zaśmiał, po czym mnie pocałował w usta. Zaśmiałam się i odwzajemniłam jego pocałunek. Położyłam dłoń na jego policzku, a potem posunęłam ją w jego włosy. Tak ładnie pachnie...

~Miesiąc później~
Stałam w kuchni, przyrządając obiad dla Natsu, Rosalie i Happy'iego. Byłam uśmiechnięta, bo wiedziałam, że lada chwila urodzą się maleństwa. Natsu wraz z Exceedami siedział w salonie i chyba rozmawiali. Nagle lekko mi się zakręciło w głowie. Oparłam się o blat, łapiąc się za głowę.
-N-Natsu... -powiedziałam, a potem wrzasnęłam, czując ból w brzuchu. -Natsu!
Po moich nogach coś pociekło. To już! Jak to mocno boli! Po chwili w kuchni znalazł się chłopak, który mnie złapał w boku. Znowu wrzasnęłam ze łzami w oczach.
-Natsu! Boli! -wykrzyczałam. -Nie dam rady się ruszyć!
Mój mąż mnie pochwycił mnie i wybiegł z domu. Widziałam, że panikuje, że nie wie co się dzieje, że jest zagubiony. Zacisnęłam w dłoni jego ramię i znowu wrzasnęłam. Niech już to będzie koniec... Chcę zobaczyć nasze maleństwa...
~~~
Ułożono mnie na fotelu, a wokół mnie biegały pielęgniarki. Natsu usiadł obok i od razu złapał mnie za rękę. Zacisnęłam ją bardzo mocno, krzycząc w niebogłosy. Spojrzałam na Natsu ze łzami w oczach. Wręcz zalewałam się słoną cieczą, która zlewała się z moim potem. Ponownie wrzasnęłam... To już czas... Maluszki, wychodźcie do mamy i do taty... Jesteśmy już gotowi...
Po kilku godzinach byłam już wymęczona i ledwo trzymałam dłoń Natsu. Po chwili opadłam z sił, a chłopak pocałował mnie w czoło.
-Byłaś dzielna... Już są... Są z nami.
Usłyszałam głośny płacz. To one. Nasze maluszki. Uniosłam powieki, choć było to teraz dla mnie ciężkie. Widziałam dwójkę uroczych bobasów. Pielęgniarka podała jednego dla mnie, a drugiego dla Natsu.
-Witaj Kagehira... Przywitaj się kochanie z rodzicami... -szepnęłam, przykładając dłoń do ciałka małego dziecka.
Chłopczyk od razu pochwycił mój palec. W moich oczach stanęły łzy. Jaki on piękny... Natsu z kolei patrzył jak zaczarowany na drugiego chłopca, a po jego policzku popłynęła łza. On również był piękny... Uśmiechnęłam się.
-Natsu... Nie płacz... Chyba, że to łzy szczęścia... -szepnęłam.
-Tak... Lucy, to łzy szczęścia... -mój mąż przytulił do siebie drugiego chłopczyka. -Liddan... Witaj na świecie...
Natsu położył głowę na mojej głowie, patrzac nadal na maluszka. Ja z kolei ucałowałam głowę Kagehiry.
-Natsu... Kocham cię...
-Ja ciebie też kocham, Lucy...
Po kilkudniowym przebywaniu w szpitalu, mogliśmy opuścić oddział wraz z naszymi dziećmi. Byłam taka szczęśliwa, że urodzili się zdrowi. Mały Kage leżał w moich dłoniach, patrząc na mnie i się uśmiechając. Liddan z kolei spał w ramionach Natsu. Spojrzałam na Natsu, który szeroko się uśmiechnął. Zauważyłam Mirajane, która do nas pomachała. Podeszliśmy do niej, a ta z rozczuleniem spojrzała na maluszki.
-Jakie one piękne! -powiedziała, głaszcząc po głowie Kagehirę.
Chłopczyk się nieco skulił i wtulił w moją pierś. Zaśmiałam się i przytuliłam dziecko do siebie.
-Mirajane... Chcesz być matką chrzestną Liddana i Kagehiry? -zapytałam.
Białowłosa się uśmiechnęła i pokiwała głową.
-Tak! Bardzo chętnie. -powiedziała.
Naprawdę mam szczęśliwą rodzinę... Jestem ja, Natsu i nasze maluszki... To niesamowite... Jakie to cudowne... Kocham ich wszystkich...
<następne opowiadanie>
<Natsu? >
Ilość słów: 685

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz