Szturchnęła swojego towarzysza, aby zsunął się z jej nóg i ruszyła w stronę baru. Dokładnie odliczyła oszczędności na swoje zamówienie składające się z jednego, najtańszego napoju, który rzekomo miał sprawić, by poczuła się cieplej. Dotarła do swojego celu, ale z jego realizacją chwilowo się wstrzymała. Usłyszała, jak właściciel całego tego przedsięwzięcia rozmawia z tajemniczym wesołkiem o jej gildii, no i cóż. Opinia blondyna na temat Sabertooth odrobinę wzburzyła ego Atalii. Chociaż swojemu stowarzyszeniu nie była aż tak mocno oddana, to jednak nie pozwalała na to, by bezkarnie obrażać mistrza i jego podwładnych. Koniec końców jest jedną z nich.
– Szanujący się magowie powinni poszukać sobie innej gildii? – zapytała, spoglądając wprost na mężczyznę, który siedział na miejscu obok niej. Krótką wypowiedzią uzyskała uwagę obu panów i obaj patrzyli na nią, aż rozwinie swoją myśl. – Mistrz Jiemma ma swoje wady, ale kto ich nie ma?
Och, zabrzmiało to, jakby miała wygłosić cudowną, filozoficzną pogawędkę na temat braku ideału w ludzkiej jednostce, ażeby zjednoczyć sobie swoich rozmówców czy coś w tym stylu. Prawdę mówiąc, nie uważała Jiemmy za kogoś nieomylnego i godnego naśladowania, szanowała go jako mistrza swojej gildii i wykonywała większość jego rozkazów, o ile zdołał się nią zwrócić swoją uwagę.
– Czy to źle, że członkowie Szablozębnych próbują uratować i utrzymać swoją pozycję w rankingu? Sądzisz, że ucieczka do innej gildii jest najlepszym rozwiązaniem? To tchórzostwo i oznaka lenistwa, a jeśli tym ma się cechować, według ciebie, prawdziwy mag, to wolę pozostać głupiutkim magiem ogarniętym obsesją na punkcie siły.
Po zakończeniu swojej wypowiedzi przerzuciła swój wzrok na właściciela i w końcu złożyła swoje zamówienie. Lekka złość, która przed chwilą zdążyła się rozgościć w jej duszyczce, powoli zaczęła odchodzić wraz z zainteresowaniem jegomościem, który chyba jeszcze dość dobrze próbował się jej przyjrzeć.
Zorientowała się, że przy barze jest znacznie cieplej niż w tym „przytulnym” kąciku, dlatego też postanowiła zająć to miejsce na jeszcze dłużej. Dopóki jej dłonie nie uwolnią się od szczypiącego bólu spowodowane mocnym chłodem. No i liczyła, że dyskusja z tajemniczym blondynem jeszcze się nie skończyła. Szczerze mówiąc, zainteresowała się jego osobą, a właściwie jego przynależnością. Do jakiej gildii musi należeć, że tak mocno krytykuje Sabertooth? Gdyby miała strzelać, strzeliłaby w Pegazy. Miał ładną buzię, chociaż nie. Zdaniem Atalii miał przystojną twarz, a większość ślicznych osobników dochodzi właśnie do Boba albo on ich przeciąga na swoją stronę... No cóż. Jeden ciul.
– Czyli mam rozumieć, że z góry zakładasz, że jestem mizernym magiem, skoro moim mistrzem jest Jiemma, tak? – Spojrzała na niego kątem oka, gdy wzięła pierwszy łyk ciepłej herbaty. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy okazała się w miarę dobra. – Do jakiej gildii należysz, co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz